×

Wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji. Szymczyk przerywa milczenie

Czy to scena z serialu „13 posterunek”? Nie, to polska rzeczywistość, aktualnie opisywana również w zagranicznych mediach. Wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji zszokował opinię publiczną. Na szczęście nikt nie zginął, ale w jednym z pomieszczeń został uszkodzony strop, co pokazuje, że naprawdę mogło dojść do tragedii. Teraz generał Jarosław Szymczyk wyjaśnił, co się właściwie stało.

Wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji

Niektórzy mówią, że to komedia pomyłek. Inni – że powinniśmy raczej mówić o tragikomedii lub jednym wielkim dramacie. W środę 14 grudnia w budynku Komendy Głównej Policji w Warszawie nastąpiła tajemnicza eksplozja. Była na tyle silna, że do szpitala trafił… szef polskiej policji, generał Jarosław Szymczyk.

Do wybuchu doszło w pomieszczeniu, które sąsiaduje z gabinetem Komendanta Głównego Policji.

Do uszkodzenia stropu doszło wczoraj w pomieszczeniu służby ochronnej. Jest to pomieszczenie niejawne, w którym znajdują się urządzenia związane z zapewnieniem ochrony obiektów KGP, dlatego nie możemy udzielać żadnych informacji

– wyjaśnił rzecznik policji, dr Mariusz Ciarka w rozmowie z Onetem.

Okazało się, że był to jedynie początek sensacyjnych doniesień. Jeszcze większa afera wybuchła, gdy portal RMF24 ujawnił, że w KGP wybuchł granatnik przeciwpancerny, który miał być prezentem od Ukraińców. Ci przekazali Szymczykowi dwa granatniki i przekonywali, że są one zużyte, wobec czego broń można bezpieczne przewieźć do Polski.  Bez zgłaszania celnikom, bo broń jest warta „tyle, co cena złomu”.

Nie odróżnił granatnika od flaszki?

Informacja, że szef policji wylądował w szpitalu po tym, jak w komendzie wybuchł prezent od Ukraińców, wywołała lawinę komentarzy i postawiła polską policję — dyplomatycznie mówiąc — w negatywnym świetle. Oliwy do ognia dolały kuriozalne tłumaczenia w wykonaniu Marcina Porzucka z PiS. Ten stwierdził, że szef policji mógł pomylić granatnik… z butelką alkoholu.

Być może, nie chcę domniemywać, bo przed chwilą zarzucałem to opozycji, ale są w tym obecnym czasie już takie rzeczy, które wyglądają nieco inaczej, są stylizowane chociażby… (…) na butelki alkoholu.

– mówił Porzucek na antenie Polsat News.

Proszę wejść do pierwszych delikatesów i zobaczyć jak stylizowane są różne rzeczy – np. na gaśnicę, na granaty, to jest powszechne

– tłumaczył.

Szymczyk wyjaśnia, co się wydarzyło

Na szczęście generał Jarosław Szymczyk może już sam wyjaśnić, co się właściwie wydarzyło.

Według RMF FM, polska delegacja wróciła z Kijowa samochodami. Szymczyk, ufając tłumaczeniom Ukraińców, zostawił granatnik na zapleczu swojego gabinetu. Natomiast sam szef policji wyjaśnił, że było nieco inaczej, ponieważ dopiero chciał przełożyć tam upominki. Gdy jeden z granatników ustawił pionowo na podłodze, doszło do potężnego wybuchu „dosłownie po sekundzie”.

(…) siła uderzenia przebiła podłogę, a z drugiej strony uszkodziła sufit

– opisał Komendant Główny Policji RP, cytowany przez RMF24.

Szymczyk będzie przesłuchiwany w tej sprawie w charakterze świadka (póki co ma status pokrzywdzonego), natomiast niewykluczone, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za wybuch. Śledczy prowadzą postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania eksplozji zagrażającej życiu wielu osób. Grozi za to do pięciu lat więzienia. Jak dowiedziała się Interia, generał Szymczyk nie zamierza podać się do dymisji.

Fotografie: Twitter, Twitter (miniatura wpisu), twitter.com, twitter.com