×

Polak pracował przy budowie stadionu w Katarze. Mówi, jak naprawdę to wyglądało

To, co działo się podczas budowy stadionów w Katarze, wzbudza ogromne kontrowersje i jest szeroko komentowane w mediach. „Wirtualna Polska” przedstawia ten temat z nieco innej perspektywy. Polak pracował na budowie w Katarze i zdradza kulisy życia w tym państwie. Jak twierdzi, Polacy mogliby być mocno zaskoczeni, np. jeśli chodzi o katarską ochronę zdrowia.

Pracował na budowie w Katarze

Po trybunach, na których dzisiaj zasiadają kibice, spływa krew robotników, którzy pracowali w Katarze, budując stadiony. Według dziennika „The Guardian”, od 2010 r. (wtedy kraj otrzymał prawo do organizacji imprezy), życie straciło ponad 6,5 tys. pracowników, zatrudnionych przy budowie infrastruktury na mistrzostwa świata w piłce nożnej. Dużo mówiło się o tym, że robotnicy pracują w złych warunkach i bez niezbędnych zabezpieczeń.

Nieco inny obraz wyłania się z opowieści Bartłomieja Azarko. To Polak, który pracował przy budowie Al Janoub Stadium, na którym odbywają się mecze mundialu. W rozmowie z Wirtualną Polską mężczyzna zdradził, jak wyglądały realia życia w Katarze i dlaczego ostatecznie zdecydował się na powrót do Polski.

Rozmówca WP ofertę pracy znalazł w internecie. Właśnie skończył studia i stwierdził, że praca w Katarze to szansa na zarobienie dużych pieniędzy.

Na tamten moment były to zarobki ok. cztery razy wyższe niż w Polsce. Trzeba pamiętać, że wtedy byłem dopiero rok po studiach, więc dla mnie były to ogromne pieniądze

—  zaznacza Azarko.

Okazało się, że otrzymanie pracy w Katarze nie stanowiło większego problemu. Pracodawca, oprócz solidnej pensji, oferował także służbowy samochód i mieszkanie „na przyziemnym poziomie, bez rewelacji”, jak zaznacza rozmówca WP. Pracodawca Polaka opłacił także ubezpieczenie zdrowotne.

Polacy przeżyliby szok

Bartłomiej Azarko twierdzi, że służba zdrowia w Katarze działa w imponujący sposób.

W Katarze służba zdrowia jest na fantastycznym poziomie. Nie ma kolejek, a leki w aptekach są darmowe – wystarczy mieć ubezpieczenie i receptę

— podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską.

Codzienne życie w Katarze, zdaniem Polaka, wygląda „zupełnie normalnie”. Koszty życia nie są duże, paliwo kosztuje ok. złotówkę za litr, natomiast ceny za produkty spożywcze są jedynie nieznaczne wyższe, niż w Polsce. Zdecydowanie więcej trzeba zapłacić natomiast za alkohol.

W pubach czy klubach alkohol faktycznie jest bardzo drogi. Za kufel piwa czy „szota” za moich czasów trzeba było zapłacić 40-50 zł. Na cały Katar jest jednak jeden sklep z alkoholem…

— zdradza Azarko, dodając, że pracodawca musi wyrazić zgodę na to, by pracownik mógł zrobić zakupy w tymże sklepie. Oprócz alkoholu (również polskiego), można w nim kupić m.in. wieprzowinę.

Mimo to, że mężczyzna nie ma traumatycznych wspomnień, związanych z pobytem w Katarze, szybko zaczął myśleć o powrocie do kraju. Jak twierdzi, praca była naprawdę ciężka.

Bywały momenty, kiedy ekipa, za którą byłem odpowiedzialny, liczyła ok. 100 osób. Miałem bardzo dużo na głowie, pracowaliśmy 11 godzin dziennie, sześć dni w tygodniu. Mało tego – zdarzało się, nawet po godzinach musiałem zajmować się „papierkową robotą”, na którą zabrakło czasu w trakcie dnia. Finał był taki, że – podobnie jak przed okresem w Katarze – rozglądałem się za nową pracą, wysłałem kilka CV, dostałem dobrą ofertę z Polski. I wróciłem. Nie żałuję

— podkreśla mężczyzna.

Nieprawdziwe doniesienia?

W rozmowie z WP Polak skomentował także doniesienia o rzekomym łamaniu praw człowieka przez Katarczyków. Azarko twierdzi, że dane zebrane m.in. przez Amnesty International nie do końca go przekonują.

Nie mam przekonania, czy te dane są prawdziwe. Musiałbym tracić kilku pracowników miesięcznie, a tak nie było. Nie wiem, jak było na innych budowach, natomiast w moim przypadku miałem na głowie zazwyczaj trzech specjalistów ds. BHP: jeden z mojej firmy, jeden od inwestora, jeden odpowiedzialny po prostu za kwestie BHP na budowie. Każde, nawet najmniejsze złamanie przepisów, skutkowało ostrzeżeniami, a trzy ostrzeżenia – wydaleniem z budowy, czyli strata pracy

— mówi i dodaje, że pamięta śmierć Nepalczyka, który spadł z rusztowania, ponieważ nie przypiął się do zabezpieczenia. Wówczas budowę przerwano na 2 tygodnie, a sprawą zajęły się „najróżniejsze komisje”.

Fotografie: Katar 2022/Archiwum prywatne (miniatura wpisu),