×

Najmłodszy nauczyciel w Polsce: ma 21 lat i został polonistą. Jak to możliwe?

Kiedyś z trudem zdawał z klasy do klasy. Z czasem okazało się, że jest… wybitny. 21-letni Bartłomiej Rosiak to najmłodszy nauczyciel w Polsce. Został polonistą i chce wspierać młodzież.

Najmłodszy nauczyciel w Polsce

Gdy dorośli pytali Bartłomieja Rosiaka o to, kim chce zostać w przyszłości, bez zastanowienia odpowiadał, że chce być nauczycielem. Ale na te plany chłopca patrzono z przymrużeniem oka. Co ciekawe, mały Bartek był kiepskim uczniem. Ledwo przechodził z klasy do klasy.

W podstawówce orłem nie byłem. Jestem jeszcze młody, ale trochę dinozaur. Pamiętam papierowy dziennik, pamiętam te czasy, kiedy nie liczyło się średniej, a oceny były w dzienniczku. Nie było tak, że człowiek wiedział, od ilu zdaje, jak zdaje, jaka ocena mu wychodzi. Nikt tego nie liczył. Rzeczywiście, wychowawca kiedyś mojej babci zasygnalizował, że wielkim naukowcem to na pewno nie zostanę. Natomiast ja już w szkole podstawowej wiedziałem, że będę chciał zostać nauczycielem. Od zawsze, od dziecka

– wspomina Rosiak w Dzień Dobry TVN.

Gdy mały Bartek miał 7 lat, zmarła jego mama, a chłopcem zaopiekowała się babcia. Był to moment, który zmienił życie dziecka. Na pierwsze szkolne sukcesy trzeba było jeszcze jednak poczekać.

Podczas pierwszej lekcji chemii w gimnazjum, Rosiak podpadł swojej nauczycielce. Kobieta na niego nakrzyczała, co skutecznie zachęciło chłopca do nauki. Stwierdził, że musi być dobrze przygotowany, bo nauczycielka z pewnością go zapamięta. Dość niespodziewanie okazało się, że Bartek ma wyjątkową łatwość w przyswajaniu kolejnych tematów. W kilka miesięcy przerobił czteroletni materiał, potem wystartował w olimpiadzie chemicznej. Okazało się, że chłopiec jest wyjątkowo uzdolniony.

Bartłomiej Rosiak poprowadził swoje pierwsze zajęcia, gdy miał zaledwie 17 lat. Pracował z uczniami jako wolontariusz, ale robił to, co kochał.

Efekt samospełniającej się przepowiedni

Najwięcej nauczycieli jest po pięćdziesiątce. W pokojach nauczycielskich trudno znaleźć kogoś przed trzydziestym rokiem życia. Młodzi ludzie nie chcą pracować jako nauczyciele, bo jest to praca trudna, ale słabo płatna. Bartłomiej Rosiak ma 21 lat, uczy języka polskiego w szkole podstawowej, a w przyszłości chce zostać akademickim badaczem oświaty. Taką drogę obrał w liceum.

W drugiej klasie przyszła polonistka i powiedziała mi na jednej z pierwszych lekcji, że tak dobrze piszę, że mógłbym zostać polonistą. Otworzyłem oczy, bo wszyscy mi zawsze mówili, że źle, za długo, rozwlekle. A pani mi nagle mówi, że mógłbym zostać polonistą. Chyba zadziałał efekt samospełniającej się przepowiedni. Ja w to tak uwierzyłem, a z drugiej strony myślałem sobie, żeby tylko o mnie nie zmieniła już zdania, jeśli tak twierdzi. Zgodziłem się na tę olimpiadę literatury języka polskiego. W drugiej klasie nie wygrałem, ale to mnie nie pokonało. Wtedy odezwał się Uniwersytet Łódzki, który powiedział, że dla takich zdolnych uczniów jest projekt. Można zostać de facto studentem jeszcze bez matury, można prowadzić badania naukowe. To program „Zdolny uczeń – świetny student”. Wziąłem w nim udział(…)

– opowiada 21-latek.

Rosiak zamiast pięciu lat studiów, realizował trzy. Po dwóch uzyskał dyplom licencjacki i mógł podjąć pracę. Na początku zarabiał 2 tys. 300 zł na rękę.