×

Została poważnie pogryziona przez psa. Mimo to, jej szef zażądał od niej dokończenia obowiązków

Przed świętami każdy z nas wpada w lekką panikę, bo jeszcze trzeba ulepić pierogi, kupić choinkę, odebrać prezenty. Wykonując te czynności, zdarza się że zapominamy, że kasjerki w sklepach czy dostawcy paczek, to także ludzie. Z bardzo dużą znieczulicą spotkała się pani kurier, która w pracy została zaatakowana przez psa.

Jak każdego dnia kobieta udała się do pracy. Nie wiedziała, że czeka ją jedno z najtrudniejszych dostarczeń paczki

41-letnia, mama czwórki dzieci, lubiła swoją pracę, lecz często była ona trudna i długa. Ali Zahtoon codziennie nosiła ciężkie paczki i pracowała wiele godzin, aby zapewnić swoim dzieciom opiekę. Przed świętami, w jej pracy było ogromne zamieszanie i dużo stresu – każdy pracował dwa razy ciężej, aby dostarczyć wszystkie przesyłki.
Ali przyjęła paczki i rozpoczęła dostarczanie. Nagle, gdy udała się pod kolejny adres, podbiegł do niej pies i ją zaatakował. Zwierzę pogryzło jej ręce, ramiona, nogi, a także głowę. Kiedy, cała zakrwawiona, leżała na chodniku, na pomoc przyszedł przypadkowy przechodzień. Odgonił agresywnego psa i natychmiast zadzwonił po pogotowie. Mężczyzna wykonał również telefon do szefa 41-latki.

Słowa szefa wprawiły w osłupienie przechodnia

Mężczyzna rozmawiał z szefem zaatakowanej kobiety i starał się wyjaśnić co się stało, lecz ten tylko się wściekał i krzyczał:

Kto teraz dostarczy wszystkie te przesyłki?

Nie interesowało go, ani to w jakim stanie znajduje się jego pracownik, ani czy potrzebuje jakiejś pomocy. Najważniejsze było dostarczenie wszystkich przesyłek na czas. Ali Zahtoon przyznaje, że gdy jechała w karetce i była pół przytomna, myślała tylko o tym, że nie ma ze sobą przesyłek, które powinna doręczyć. Żyła w tak dużej presji, że nie myślała o swoim stanie zdrowia, lecz martwiła się o swoją pracę i to co powie nie bezduszny szef.

41-latka trafiła do szpitala gdzie założono jej blisko 70 szwów.

Kobieta spędziła w szpitalu 10 dni. Przez cały ten czas nie dostała zbyt wiele współczucia od swoich szefów, tylko raz zadzwonił do niej jeden z przełożonych i odbył z nią krótką i chłodną rozmowę telefoniczną.

Jeśli zostawiłabym w magazynie przesyłkę, dzwoniliby do mnie dziesięć razy, ale gdy trafiłam do szpitala otrzymałam tylko jeden telefon. Po tym ataku, czułam, że mogę umrzeć, ale przecież liczy się tylko to że zbliżają się święta i trzeba wykonać swoją pracę, tak szybko jak się da.

Każdy człowiek zasługuje na szacunek, nie pozwól aby Twoje świąteczne obowiązki sprawiły, że zapomnisz o byciu miłym dla innych.

Może Cię zainteresować