×

„Dary dla orków” pod rosyjską ambasadą. Przyniesiono m.in. sedesy i pralki

Krwawe „dary dla orków” przyniesiono pod rosyjską ambasadę w Warszawie. „Przynieśmy stare tostery, prawie niedziurawe spodnie, lekko przypalone garnki – wszystko, co tak cieszy rosyjskich wojskowych, oficerów i dyplomatów” – zachęcali  pomysłodawcy akcji „Daj coś z worka dla orka!”. Warszawiacy znieśli pod ambasadę wszystko, co tylko mogli. Nawet sedesy i stare pralki.

„Dary dla orków”

Czy państwo o szlachetnych zamiarach wysyła do „braterskiego narodu” wojsko, które morduje, gwałci i plądruje? Czy „wyzwoliciele” kradną pralki, ubrania, zabawki, garnki, wszystko, co trafi w ich ręce? To nie słowa świadczą o intencjach Rosjan, ale ich czyny. A dowodów na okrucieństwo armii okupanta nie brakuje.

Żołnierze dokonują licznych grabieży na okupowanych terenach. Żołnierz widoczny na poniższym zdjęciu miał zrabować ponad 100 kg ubrań z ukraińskich mieszkań. Potem wysłał rzeczy do swojego rodzinnego miasta Czyta.

Aby zwrócić uwagę na ten problem, w zeszłym tygodniu Brytyjczycy przynieśli pod ambasadę rosyjską w Londynie m.in. garnki, patelnie, suszarki do włosów, trampki, ubrania. Wszystko było stare i zniszczone.

Ten protest mieszkańców Londynu zainspirował także mieszkańców Warszawy. W stolicy zorganizowano akcję „Daj coś z worka dla orka!”. Akcja rozpoczęła się w środę o 17.30.

Bardzo podoba mi się żart londyńczyków, którzy postanowili zanieść pod siedzibę ambasady Rosji w Wielkiej Brytanii zbywające im przedmioty: stare skarpetki (i onuce), trochę tylko podrdzewiałe tostery, kubki z obtłuczonym uchem. Słowem, to wszystko, co bandyci z Rosji, w przerwach między torturowaniem, rozstrzeliwaniem i gwałceniem obywateli Ukrainy, kradną na masową skalę i wywożą, zgodnie z pradawnymi tradycjami oręża rosyjskiego, do swojego kraju

– napisano w opisie wydarzenia na Facebooku.

Zbliża się Wielkanoc, czas wiosennych porządków. Przynieśmy stare tostery, prawie niedziurawe spodnie, lekko przypalone garnki

– wszystko, co ta cieszy rosyjskich wojskowych, oficerów i dyplomatów – zaapelowali pomysłodawcy akcji.

Sedesy pod ambasadą Rosji

Mieszkańcy Warszawy ochoczo odpowiedzieli na apel organizatorów akcji. Pod rosyjską ambasadą pojawiły się stare zabawki, patelnie, sedesy, sprzęty AGD. Przedmioty pochlapano czerwoną farbą, symbolizującą krew. Przed bramą pojawiła się także sztuczna trumna oraz transparenty z hasłami „koniec z ludobójstwem”.

Gdyby ktoś chciał dołożyć od siebie jakieś „prezenty” dla Rosjan, może to jeszcze zrobić w najbliższych dniach.

Warto, by ambasador Rosji z okien swojego gabinetu widział możliwie dużo połamanych krzeseł, przetartych dywanów, dziurawych ręczników – i mógł przekazać swoim zwierzchnikom, jaką opinią cieszą się w Polsce wojska rosyjskie

– piszą organizatorzy.

Fotografie: Twitter.com (miniatura wpisu),