Po tym jak została mamą, nie miała czasu, żeby malować. Więc każdego dnia tworzyła jeden, mały obrazek
„11 lat temu wraz z mamą uczestniczyłam w pokazie miniatur Tom’a Bishop’a w Chicago. Mama zachęcała mnie, aby zobaczyć jak to wygląda na profesjonalnym poziomie. Malowałam już farbami olejnymi i akrylami, a wiele z moich obrazów było już dość małych, choć nie miniaturowych. Po wizycie na pokazie i próbach sprawdzenia swoich sił w malarstwie miniaturowym, byłam zachęcana do ubiegania się o stypendium w International Guild of Miniature Artisans Guild School w Castine. Brałam udział w zajęciach z Johannes’em Landman’em i od tego czasu stałam się już członkiem i nauczycielem IGMA.
W 2014 roku miałam już dwójkę dzieci i problemem było znalezienie czasu na zakończenie moich miniaturowych kompozycji. Postanowiłam rysować jeden mały obiekt każdego dnia w ciągu roku, w celu stania się bardziej wydajną i mniej sfrustrowaną. Robiąc codziennie jeden rysunek nie musiałam się tak starać. Po prostu malowałam, a jeśli mi się nie podobało, nie było problemu! Będzie kolejna szansa na kolejną próbę jutro.
W zależności od stopnia skomplikowania te codzienne obrazki zajmują mi od 45 minut do 4 godzin. Niektóre z moich obrazów w skali 1/12 mogły zająć mi nawet kilka dni. Zazwyczaj maluję 2 obrazki w soboty, więc w niedzielę mogę zrobić sobie przerwę. Przedmiot codziennej pracy opiera się na czymś, co obecnie dzieje się w moim życiu.
Mój iPhone służy jako aparat do fotografowania i wyszukiwania obrazów, które są moim źródłem. Generalnie nie używam żadnego powiększenia. Jestem krótkowidzem, więc zwykle po prostu maluję bez okularów.