×

Andersz wskazuje winnego swojego „wypadku”: ” Po siedmiu latach podałem mu rękę”

18 lutego 2012 roku podczas imprezy w willi na warszawskim Mokotowie Alan Andersz, wówczas 24-letni spadł ze schodów i uderzył głową w ciężką donicę. Konieczna była trepanacja czaszki, po której aktor musiał na nowo uczyć się najprostszych czynności. W rozmowie z Magdą Mołek ujawnił, że wie, przez kogo tyle się nacierpiał. „Wiem, że on wie, że ja wiem”

Tragiczny finał imprezy urodzinowej

W lutym 2012 roku Alan Andersz trafił do szpitala z ciężkim uszkodzeniem głowy. Konieczny był zabieg trepanacji czaszki, po której aktor długo pozostawał w śpiączce. Podobno potknął się na schodach i upadając uderzył głową w ciężką donicę.

Do wypadku doszło podczas imprezy urodzinowej Antoniego Królikowskiego zorganizowanej w klubie Matrix mieszczącym się w willi na warszawskim Mokotowie. Świadkowie zgodnie twierdzili, że Alan się poślizgnął i sam się przewrócił. Kamery niczego nie zarejestrowały. Początkowo podobno były odwrócone w inną stronę, a potem ponoć okazały się zepsute.

Do tej pory oficjalnie nie wiadomo, jak i dzięki komu Andersz znalazł się w szpitalu w czasie, który ostatecznie zapewnił mu przeżycie. Sam aktor, ze względu na ciężki uraz głowy niczego nie pamięta.  Śledztwo rozeszło się po kościach. Jak Andersz wyznał z perspektywy ośmiu lat w rozmowie z Magdą Mołek w programie „W roli głównej”, to wszystko wydaje mu się podejrzane.

Masz świadków, którzy mają swoją wersję, którą mówią. Kamera tego wieczoru nie działała, ta jedna na zewnątrz. No, to samo zadałem pytanie… coś się zepsuło. Poślizgnąłem się…

Pojednanie po latach

Relacje Alana z organizatorem imprezy, Antonim Królikowskim pozostawały napięte przez siedem lat. Ostatecznie czas zaleczył rany. Jednak, jak się ostatnio okazało, nie wszystkie. Na pytanie Magdy Mołek, czy wie, kto wtedy, późnym wieczorem 18 lutego 2012 roku zrobił mu krzywdę, Andersz odpowiedział bez większego zastanowienia:

Podałem mu rękę po siedmiu latach… Najgorsze jest to, ze nic nie pamiętam z samego tego zdarzenia. Wiem, co się działo przed, z kim miałem sprzeczkę, kto prawdopodobnie jest odpowiedzialny za to, co mi się stało. Nie mam żadnych dowodów, ponieważ wszyscy świadkowie widzieli zupełnie inne rzeczy, kamera nie działała, ja nic nie pamiętam. Nie mam zielonego pojęcia, jak to wyglądało. Mogę się domyślać, bo wiem, co trzeba zrobić, żeby tak rozłupać czaszkę. Wiem, co ktoś zeznał, czego potem nie pamiętał. i tak dalej.

Jak ujawnił aktor, świadkowie zmieniali zeznania w trakcie śledztwa. Początkowo wyglądały one ponoć zupełnie inaczej.

Ktoś zeznał, że nie spadłem sam z tych schodów. Ktoś zeznał, że ktoś inny powiedział: „Ja go tylko popchnąłem”. Oczywiście, że wiem, kto. A czy ja wiem, ze on wie, ze ja wiem? Tak. Czy płakał? Przy mnie nie. Nie podawaliśmy sobie ręki przez siedem lat. Temat zamknięty.

Andersz wyznał, że takie załatwienie sprawy doradził mu serialowy ojciec z „39 i pół”, Tomasz Karolak.

Nie dokładnie, ale powiedział: „musisz to zostawić, bo ja widzę, jak ty mówisz, jak ty myślisz o tym”. Bardzo mądry człowiek.

Źródła: www.youtube.com