×

Wiecznie zmęczeni 30-latkowie. „Wraca do domu, je, kładzie się i ogląda seriale”

„Żyję, ale co to za życie” — ten kultowy cytat doskonale opisuje codzienność wielu młodych ludzi. Czy dzisiejsi 30-latkowie to pokolenie zmęczone życiem? A może „roszczeniowi millenialsi” to tak naprawdę osoby, które żyją z poczuciem klęski i są przytłoczone codziennością?

Pokolenie zmęczone życiem?

Gdy przeglądamy serwisy społecznościowe w poszukiwaniu memów, często powtarza się jeden motyw — zmęczenie. Wyrażamy je na różne sposoby, głównie pokazujemy miłość do własnego łóżka, podkreślamy, że lubimy spędzać czas zawinięci w koc, sam na sam z kieliszkiem wina i nowym serialem Netfliksa. Czyżby 30-tka faktycznie stała się nową 50-tką? Młodzi ciałem wydają się starzy duchem.

„Jesteśmy piękni! Trzydziestoletni!” — śpiewa Organek w piosence „Wiosna”. Cóż, może i piękni, ale na pewno zmęczeni, sfrustrowani i rozczarowani życiem. Młody człowiek ma głowę pełną marzeń i wiarę w to, że może je spełnić, że wszystko jest możliwe. Potem przytłacza go rzeczywistość. Okazuje się, że marzenia stają się coraz bardziej odległe. Głównym celem jest to, żeby przetrwać z miesiąca na miesiąc i zarobić na kolejną ratę kredytu, który będzie się spłacać przez większość życia.

Serwis Onet Kobieta opisał życie tych, którzy są już po „30”, z perspektywy ich rodziców.

Ma mieszkanie, ale mieszka z rodzicami

Paweł ma 32 lata i pracuje w dziale finansowym korporacji. Dobrze zarabia i nie narzeka na brak pieniędzy. Doskwiera mu za to samotność…

Z domu codziennie wychodzi ok. 7.00 rano, wraca ok. 18.00. Ale nie idzie do swojego mieszkania, które kupił kilka lat temu. Wraca do rodziców.

(…) syn co miesiąc płaci czynsz. Jak ma ochotę od nas odpocząć, to się tam przenosi na weekend. A potem wraca jak bumerang, bo mówi, że samemu mu smutno (…)

– opowiada matka Pawła.

Paweł niechętnie wychodzi z mieszkania. Po pracy zjada kolację z rodzicami, a potem zamyka się w pokoju i ogląda seriale na Netfliksie. Czasem wychodzi, żeby spotkać się ze znajomymi, ale rzadko ma na to ochotę. Jak mówi, jest zmęczony po pracy i woli się zrelaksować.

Mówiliśmy mu: zapisz się na jakiś kurs językowy, idź na siłownię, na rowerze pojeździj, wykup sobie zagraniczną wycieczkę, znajdź jakieś hobby… Ale on powtarza, że ma wszystkiego dość i chce odpocząć. Myślę, że kondycję to ma fatalną, bo wszędzie jeździ samochodem, nawet do najbliższego sklepu. Nie powiem, my z tego jego auta też korzystamy, bo albo podwiezie nas na zakupy, albo od znajomych z imienin odbierze. Ale na litość boską, na dłuższą metę się nie da przeżyć życia na siedząco…

– martwi się mama 32-latka.

„Mój syn jest po prostu beznadziejny”

Paweł z pewnością nie prędko się wyprowadzi, bo teraz jest mu po prostu wygodnie. Mama gotuje posiłki, a potem pakuje je w plastikowe pudełka, żeby syn mógł zjeść coś smacznego w pracy. Chociaż kobieta troszczy się o dorosłego syna, surowo ocenia jego postępowanie.

Miał kiedyś dziewczynę, Maję, spotykali się przez blisko rok. (…)  No i po tym roku wszystko się rozmyło, bo trzeba było w końcu zadecydować, co dalej, zamieszkać razem, podjąć jakiś wysiłek. Ale dla Pawła to za dużo zachodu, więc z Mają zerwał. Powiedział jej, że nie jest gotowy na poważny związek. Przyszła do nas, płakała… Strasznie się za niego wstydziłam. Przykro mi to stwierdzić, ale mój syn jest po prostu beznadziejny. Gdzie popełniliśmy błąd?

– zastanawia się kobieta.

Praca, dom, praca, dom

Mama 30-letniej Eweliny również powtarza jej, że w tym wieku nie da się jedynie pracować i spać. Kobieta zaznacza, że jej córka codziennie pokonuje tę samą trasę: sypialnia — kuchnia — łazienka — metro — praca — metro — kuchnia — łazienka — sypialnia. Czasem jeszcze wychodzi z psem. Randki? Nie ma na to ani czasu, ani ochoty. Wierzy, że miłość w końcu sama przyjdzie.

Ja w jej wieku naprawdę miałem więcej energii, więcej pomysłów na siebie. Kupiła sobie ostatnio cztery książki, każdą ledwo zaczęła, mówi, że jest tak zmęczona, że zasypia, kiedy tylko zaczyna czytać. Nawet się zastanawialiśmy żoną, czy córka nie ma depresji, bo ona właściwie z nikim się nie widuje, ciągle ją wszystko boli, a z przyjaciółkami rozmawia w zasadzie tylko na Messengerze.

– dodaje zmartwiony ojciec 30-latki.

Ewelina jest kosmetyczką, wynajmuje mieszkanie z koleżanką, ale często wpada do domu na obiad, żeby nieco zaoszczędzić. Poza tym nie chce jej się gotować.

My z żoną też pracowaliśmy w jej wieku, a dodatkowo mieliśmy przecież rodzinę, dwoje dzieci. Nikt się nad sobą ciągle nie użalał, choć żyliśmy w PRL-u, to trzeba było po prostu robić swoje. Mimo to byliśmy jacyś inni, radośni, zadowoleni. A dzisiejsi 30-latkowie? Wszystko podstawione pod nos, a oni ciągle zmęczeni, ciągle sfochowani, ciągle nieszczęśliwi…

– mówi rozżalony mężczyzna.

Młodym ludziom często wydaje się, że na życie jest przecież jeszcze czas. I w tym poczuciu upływa dzień za dniem, rok za rokiem. A potem zdajemy sobie sprawę z tego, że czas jest najcenniejszym, co posiadamy. Jeśli odkładamy na później cieszenie się życiem, może się to na nas zemścić.

Fotografie: Pexels (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować