×

Życie z borderline. „Po porodzie usłyszałam, że dla zabawy wydłużyłam akcję”

Życie z borderline męża było dla niej nie do zniesienia. W pełnym emocji mailu internautka opowiedziała o traumatycznych doświadczeniach, które zafundowały jej najbliższe osoby. Historia młodej kobiety pokazuje, jak wielka jest skala zaburzeń psychicznych w społeczeństwie.

Od początku było ciężko

W dzisiejszych czasach fora internetowe oraz serwisy informacyjne zastąpiły przyjaciół czy rodziców. Stanowią dla wielu ludzi miejsce zwierzeń, w którym można powiedzieć dosłownie o wszystkim. Coraz więcej osób otwiera się i publicznie opowiada o trudnych chwilach ze swojego życia. Tematem tabu nareszcie przestają być zaburzenia psychiczne, z którymi zmaga się ogromna ilość osób. Jedna z czytelniczek na łamach portalu Ohme opowiedziała o tym, jaki wpływ na jej życie miały choroby psychiczne bliskich osób.

Wychowywałam się w domu, gdzie tata cierpiał na alkoholizm, a mama na przeniesiony Zespół Munhausena (do dzisiaj mama nie wie, że spuszczałam w toalecie leki, które mi podawała a szkodziły – terapeuta stwierdził u mnie wyjątkowo silny instynkt przetrwania, bo mój brat ma uszkodzone do dzisiaj zdrowie). Gdy miałam 17 lat po dwóch poprzednich chłopakach poznałam D., który był później moim mężem. Imponowało mi, że ambitny, pracowity, z planem na życie, 3 lata starszy. Co przeszedł z moją mamą, to przeszedł, nie dał się, bo mama nie chciała oddać chomika do eksperymentów, w sensie mnie.

Zaraz po osiągnięciu pełnoletności para zaręczyła się. Trzy lata później zamieszkali razem. Gdy kobieta ukończyła 23 lata, rozpoczęły się problemy. Po tym jak z powodu raka zmarł jej tata, wzięła ślub cywilny z D. Niestety, gdy dosięgła ich proza życia, czar miłości prysł.

Wzięliśmy kredyt na mieszkanie, zaraz potem zobaczyłam, że zaczynam być traktowana jak podpis… Kupiliśmy motor. Byliśmy szczęśliwi, mimo poważnego wypadku, który przetrwaliśmy. Zaraz ślub kościelny – wzięty, bo podobno tylko ja chciałam…

Życie z borderline

Wraz z upływem czasu kobieta zaczęła zauważać, że jej wybranka cechują odbiegające od normy zachowania. Po tym jak zaczął pracować zdalnie dopadły go urojenia. Miał żal do żony, że opuszcza dom, aby iść do pracy. Snuł przypuszczenia co do potencjalnych zdrad.

D. przeszedł na pracę zdalną, co mogło być zapowiedzią całej reszty. Zaczęła się zazdrość, urojenia, że latam po chłopach. Brak prawa do zakupu lakieru do paznokci, ładnej bluzki, fajnej fryzury.

W wieku 25 lat żona D. urodziła syna. Po porodzie mąż stwierdził, że celowo przedłużała poród, aby dodać mu dramaturgii. Na domiar złego długi pobyt z dzieckiem w domu okazał się dla niej nieprzyjemnym doświadczeniem. Nie dość, że nie mogła liczyć na jakąkolwiek pomoc, to partner krytykował jej życie.

Ciąża mnie osłabiła fizycznie i psychicznie. 9 miesięcy w domu. Miałam status, że nie mam kasy, więc nie mam władzy. Zaczął się brak prawa do wyjścia z synem bez D., bo mamy być pełną rodziną, a ja go traktuję jak maszynkę do zarabiania kasy. On wyjeżdżał swobodnie, kiedy chciał w delegacje, ja nie miałam prawa. Były kłótnie i kompromisy, bo były rozmowy, ale to się zaraz skończyło. Zaczęło się po porodzie jak usłyszałam, że dla zabawy wydłużyłam akcję.

Zamiast pomagać w wychowywaniu dziecka mężczyzna skupiał się na zaspokajaniu swoich potrzeb. Nie żałował pieniędzy na drogie zachcianki.

Przy dziecku ani zdrowym ani chorym nie pomagał, oprócz kąpieli, choć był w domu, a ja do pracy chodziłam. Namawiał mnie, żebym zrezygnowała z ciepłego urzędniczego „k**widołka” i z nim pracowała. Odmówiłam. Pretensje. D. kupił nowy motocykl, sportowego diabła. Po kilku przejażdżkach odmówiłam dalszej jazdy z nim – w dupie miał, że ja jestem z tyłu, zaczęłam się go po prostu bać.

Znęcanie nad rodziną

Mężczyźnie zaczęły dokuczać problemy ze zdrowiem fizycznym. Cierpiał na silne bóle głowy. Niestety po zastosowaniu leków wystąpiła u niego silna agresja. Stał się niebezpieczny dla otoczenia.

W niedługo po tym nasiliły mu się bóle głowy, na które D. od zawsze cierpiał – po wielu leczeniach neurologicznych dostał leki przeciwpadaczkowe. Na ból pomogło, zaczęła się w stosunku do nas przemoc słowna, a w stosunku do psa fizyczna. Po pierwszym uderzeniu czworonoga na oczach dwuletniego syna prawie wyszłam z domu – zostałam, uprosił, zmienił leczenie.

Żona D. podejrzewała, że jej partner może cierpieć na chorobę dwubiegunową, jednak jego zachowania wskazywały na coś znacznie poważniejszego. Kobieta postanowiła urodzić kolejne dziecko, bo chciała żeby syn miał rodzeństwo. Jej mąż miał pretensję, że poród nie odbędzie się w sposób naturalny, tylko przez cięcie cesarskie.

Zaszłam w drugą ciążę – dla syna, żeby nie był sam, jak to wszystko się rozleci, choć miałam status inkubatora, Niezadowolenie, że chodzę do pracy, nie chcę z nim być, z rodziną. Obie z córką mogłyśmy nie przeżyć, ciąża przenoszona, szybka cesarka, obserwacja, czy nie ma zakażenia. Obrażony, bo nie planował w swoim życiu cesarki.

Family of four with children having quarrel at home

Family of four with children having quarrel at home

Przemoc domowa

Punktem zwrotnym w skrajnie nieszczęśliwym życiu czytelniczki był moment, kiedy jej mąż zaczął znęcać się nad dziećmi. Tego nie mogła mu już darować.

Zaczął się wyżywać na synu, nie udało się, to zaczął na trochę ponad rocznej córce, bo ciągnęła kable od myszki. Wywrzeszczałam mu, że jest ch**jem, w odpowiedzi usłyszałam, że to ja mam problem i dzieci też, bo nie widzimy jego dobroci i przeszkadzamy mu pracować.

Niespodziewanie niedługo później jej koszmar samoistnie się skończył. D. zmarł na skutek wypadku.

W sierpniowy piątek D. pojechał na motocyklu na basen. Długo nie wracał, zaczęłam dzwonić. Odebrał policjant, wypadek. Za 40 minut przyjechali do mnie – śmierć na miejscu, 160 km/h na liczniku. Wezwali do mnie karetkę, byłam wg ich doświadczenia za spokojna.

Czytelniczka wyznała, że udało się jej dość szybko wrócić do równowagi psychicznej. Pomogły jej w tym sesje z psychoterapeutą.

Zgłosiłam się do terapeuty. U D. stwierdzono na podstawie moich licznych żali zaburzenie osobowości typu BORDERLINE, a ja od dnia wizyty policji uczę się radzić sobie z tym, czego sama nie rozumiałam i oni też – z poczuciem ulgi…

To przerażające, jak wiele tego typu osób może być pośród nas…

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: ohme.pl
Fotografie: Pixabay, Freepik

Może Cię zainteresować