Zostawił córkę w aucie i poszedł pracować. Dwulatka umierała w męczarniach
Zostawił córkę w aucie i poszedł pracować. Tego dnia termometry wskazywały 27,8 stopnia Celsjusza. Mężczyzna zamknął 2-latkę w samochodzie, a potem… o niej zapomniał. Gdy zorientował się do czego doszło, dla dziewczynki było już za późno na ratunek.
Zostawił córkę w aucie na siedem godzin
Do tej tragedii doszło w środę w mieście Tsukuba w prefekturze Ibaraki (Japonia). 40-letni ojciec miał odwieźć starszą z córek do szkoły. Towarzyszyła im dwulatka, która siedziała w foteliku, przypięta pasami.
Gdy mężczyzna odwiózł 8-latkę do szkoły, wrócił z młodszą z córek pod dom, ponieważ pracował zdalnie.
Minęło 7 godzin. Około godzin 15 mężczyzna wrócił do samochodu i ponownie pojechał pod szkołę, żeby odebrać z niej córkę. Dopiero na miejscu zorientował się, że na tylnym siedzeniu nadal siedzi jego drugie dziecko.
Niestety, dwulatka już nie oddychała. Dziewczynkę zabrano do szpitala, w którym lekarze orzekli zgon. Tego feralnego dnia temperatura na zewnątrz wynosiła niemal 28 stopni Celsjusza. Te 7 godzin w zamkniętym aucie, okazało się dla dwulatki zabójcze.
Zapominają, albo zostawiają świadomie
Sprawą 40-latka zajmie się policja, ale mężczyzna nie jest pierwszym, który w ten sposób doprowadził do tragedii.
W 2014 roku w ogólnopolskich mediach zrobiło się głośno o śmierci 3-letniej dziewczynki, którą ojciec na kilka godzin zamknął w samochodzie. Tego dnia był upał. Gdy na miejsce zdarzenia przyjechało pogotowie, okazało się, że dziewczynka nie żyła już od kilku godzin. Do tragedii doszło w Rybniku.
Również wtedy ojciec miał zawieźć dziewczynkę do przedszkola, a zamiast tego pojechał z dzieckiem do pracy. Twierdził, że zapomniał o tym, że córka siedzi w aucie.
Ale są także rodzice, którzy zostawiają dziecko w rozgrzanym aucie nie dlatego, że zapominają. Niektórzy idą na zakupy, inni… zwiedzać miasto. Taki przypadek odnotowano m.in. w Krakowie. Rodzice z Białorusi przyjechali zwiedzić miasto, a syna zostawili w pojeździe.
Niedawno pisaliśmy o 4-latce w nagrzanym samochodzie, której rodzice poszli do pobliskiego sklepu. Nie wiadomo, jak skończyłaby się ta historia, gdyby nie przechodzące obok małżeństwo policjantów. W pojeździe było prawie 40 stopni Celsjusza.
Wystarczy zaledwie 15 minut w zamkniętym, przegrzanym samochodzie, żeby dziecko doznało zagrażających życiu urazów mózgu i nerek.