×

Zmuszali nastolatków do prostytucji. Obiecywano pracę przy remontach, a kończyło się czymś innym

Wrocław. Park przy Panoramie Racławickiej. To tu często prostytuowali się młodzi chłopcy. Później zaczęto werbować ich do sprzedawania siebie w Essen w Niemczech. Na początku część nastolatków chciała tego. Kiedy jednak chętnych zabrakło, kolejnym zaczęto wmawiać, że pojadą do pracy przy remontach. Wszystkim kierował Niemiec – Hans, któremu na miejscu pomagał były kontroler biletów – Tadeusz, o pseudonimie „Tabza”. Szajka powoli zaczęła rozszerzać działalność także na Poznań oraz Katowice.

Początek piekła

Cały proceder wyszedł na jaw po tym, jak jednemu z chłopców, który został zwabiony podstępem, udało się uciec. Jednak zacznijmy od początku. Gdy nastolatkowie przyjeżdżali na miejsce – niezależnie od tego, czy wiedzieli, czym mają się zajmować czy też nie, zamieniali się w zwykły towar, którego cena wynosiła około 80 euro za godzinę. Robiono im zdjęcia i umieszczano je w sieci. Klienci mogli wybierać. Kiedy chłopcy zaczynali protestować, byli bici. Wmawiano im również, że będą mogli odejść, gdy tylko odpracują swój dług, czyli koszt biletu do Niemiec. Oto, jak początek swojego piekła wspomina Tomasz, który miał wówczas zaledwie 14 lat:

Byłem na ucieczce z domu dziecka. Zaczepili mnie na ulicy i zapytali czy chcę jechać do pracy do Niemiec. Zaproponowali mi jedzenie, nakarmili. Mówili, że będę zakładał panele. Później gadałem z kolegą Marcinem. On też się ze mną błąkał wtedy. Powiedziałem, że tylko z nim mogę jechać. Zgodzili się.

Thought.

Gdy prawda wyszła na jaw, było za późno

Wszyscy razem pojechali do Wrocławia, gdzie 14-latkowi wyrobiono fałszywy dowód osobisty. Stamtąd udali się do Essen. Chłopcy już w drugi dzień po dotarciu na miejsce zorientowali się, gdzie trafili. Poznali Hansa i jego partnera, z którymi musieli uprawiać seks. Gdy spróbowali uciec, zostali pobici. To był ich pierwszy raz. Od tej pory przez 5 miesięcy takich razy było codziennie od 3 do 5. Tomasz zdradził, że gdy gdy tylko zaczynał protestować, że czegoś nie zrobi, był bity pejczem, po którym wciąż ma blizny.

I dont need you anymore.

Sprytny plan

Młody mężczyzna wpadł na pomysł, jak może przechytrzyć Hansa i jego ludzi. Udał, że zaczyna przekonywać się do tego, co robi i właśnie tak zyskał zaufanie swoich oprawców. Zaczęli wozić go do klientów, a nie trzymać jedynie w zamknięciu. W końcu udało mu się uciec i dotarł aż do polskiej granicy. Tam opowiedział o wszystkim. Dzięki jego zeznaniom prokuratura oraz CBŚ wszczęły w 2006 roku rozpoczęły śledztwo.

Polizei

Śledztwo

Mogłoby się wydawać, że sprawa będzie prosta i szybka. Zwłaszcza, że wszystkie niezbędne dowody Hans miał na swoim laptopie – dane poszkodowanych, ich zdjęcia, skany dowodów czy paszportów. Tak jednak nie było. Śledztwo w sprawie handlu ludźmi i czerpania korzyści z nierządu przez zorganizowaną grupę przestępczą było prowadzone przez Prokuraturę Okręgową we Wrocławiu od 2006 roku. Według ustaleń grupą kierował Hans M., pseudonim Max. Należało do niej jeszcze 4 członków – Tabaza, Mariusz M., Artur P. oraz Piotr Cz. Aresztowano wszystkich oprócz Artura P. Samego Hansa na końcu.

Zatrzymano go i przekazano do Polski dopiero w październiku 2008 roku. Mężczyzna 12 miesięcy później został jednak wypuszczony na wolność, ponieważ prokurator nie widział dalszej potrzeby trzymania go w więzieniu. W 2010 roku zawieszono śledztwo ze względu na zły stan zdrowia jednego z oskarżonych – Tabazy. Odwieszono je w 2012 roku, kiedy biegli uznali, że stan jego zdrowia w końcu się poprawił Zrobiono to tylko po to, aby rok później znów je zawiesić. Tym razem powodem była kwalifikacja prawna, jaka została przyjęta przez śledczych. Zgodnie z nią przed sądem wyjaśnienia musieliby złożyć wszyscy poszkodowani. To jednak nie było możliwe, ponieważ część z nich nie posiadała stałego miejsca zamieszkania i po prostu nie można było ich odnaleźć.

3D Judges Gavel

„Wrócili do gry”

W tym czasie Hans zdążył wrócić do branży i przez kolejnych kilka lat znów sprzedawał młodych chłopców homoseksualistom. Trwało to przynajmniej do lipca 2015 roku. Grupa działała w niemal niezmienionym składzie, ze swojej funkcji zrezygnował jedynie Tabaza. W 2015 roku w tej samej prokuraturze ruszyła druga sprawa, która dotyczyła lat 2014-2015. Inny prokurator zmienił nieznacznie konstrukcję prawną zarzutów, przyjmując, że każda z osób jest indywidualnym pokrzywdzonym. Dzięki temu wszyscy członkowie grupy zostali skazani kary pozbawienia wolności od 5 do 8 lat. Wszyscy oprócz samego Hansa, który odmówił przyjazdu i wzięcia udziału w polskim procesie. Trwa procedura ekstradycyjna, jednak nie wiadomo, jak się zakończy.

Reporterzy programu „Superwizjer” odnaleźli Hansa bez żadnych problemów, ponieważ mężczyzna wciąż mieszka w tym samym miejscu. Czy Niemcy ponownie wydadzą Polakom Hansa w tej samej sprawie, której od 9 lat nie udało się nam zakończyć? Jeszcze nie wiadomo.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować