×

Marcin zgwałcił Kasię. Jednak mimo wszystko to nie on poszedł do więzienia

Życie napisało już różne scenariusze. Dla jednych było i wciąż jest pełne pozytywnych zdarzeń, dla innych w mgnieniu oka zamienia się w najczarniejszy koszmar. Jedną z takich osób jest Katarzyna, która z ofiary gwałtu została skazaną. Taki wyrok zapadł w Sądzie Rejonowym w Gnieźnie. Jak to możliwe i skąd taka decyzja wymiaru sprawiedliwości?

Historia znajomości

Katarzyna i Marcin, który był kolegą jej ojca, poznali się siedem lat temu. Oboje się kolegowali i nikt nie miał nic przeciwko temu. Wszystko jednak od czasu… Pewnego dnia, a dokładniej w czerwcu 2016 roku, Marcin zaprosił Kasię na imprezę imieninową do swojego domu, co nie spodobało się jego żonie. Zdenerwowana kazała mężowi zakończyć znajomość ze znacznie młodszą koleżanką. Jak powiedziała, tak się stało.

Byliśmy tylko przyjaciółmi, ale uszanowałam prośbę jego żony. Zerwałam z nim kontakt. Od tego momentu zaczął być napastliwy. Wystawał pod moim domem albo szkołą dzieci. Jeździł za mną samochodem, śledził mnie. Raz wdarł się na moją posesję z drabiną, żeby włamać się do mojej sypialni. Bałam się go, ale wtedy nigdzie tego nie zgłosiłam. Może gdybym zgłosiła, mogłabym uchronić siebie i swoją rodzinę przed tragedią – wspomina Katarzyna

„Chciałam go obrzydzić”

Czas mijał, a nękaniom ze strony Marcina nie było końca. Katarzyna doskonale pamięta, jak 25 stycznia 2017 roku odwiozła syna do szkoły i wróciła do domu. Domu, w którym nie wiadomo skąd nagle pojawił się Marcin.

Powiedziałam, że go nie zapraszałam. On odpowiedział, że musimy pogadać. Rozmawialiśmy. Po jakimś czasie zrobiło mi się zimno, więc weszłam do domu, do pokoju starszego syna – mówi Katarzyna

W pewnym momencie Kasia musiała wyjść, aby odebrać syna ze szkoły. Wtedy wydarzyło się coś, co przyprawiło ją o dreszcze.

W końcu musiałam odebrać syna ze szkoły. Gdy szłam w kierunku drzwi, Marcin obrócił mnie i pchnął na kanapę. Powiedziałam, że nie chcę. Odpychałam się rękami i nogami. Miałam wtedy plamienie – chciałam go obrzydzić i powiedziałam, że mam okres. Odpowiedział, że im bardziej się bronię, tym bardziej go to podnieca. Potem ogarnął mnie paraliż, mam przebłyski pamięci. Gdy wyszedł z pokoju, leżałam bez ruchu. Po chwili dotarło do mnie, że muszę jechać do syna. Zapomniałam o sobie, o tym, co się stało: liczył się tylko syn. Uniosłam się, na ubraniach miałam nasienie

Przyznał się do czynu

Katarzyna nie potrafiła pogodzić się z tym, co ją spotkało. Po kilku dniach od zdarzenia poinformowała o wszystkim sołtyskę wioski pod Gnieznem. Wioski, w której mieszka na co dzień Marcin. Swoim dramatem podzieliła się także ze swoim mężem i żoną oprawcy. Jakiś czas później obydwie rodziny spotkały się ze sobą, aby wyjaśnić wszelkie nieścisłości.

Mój mąż nagrywał całą rozmowę. Wcześniej uprzedził o tym Marcina. Marcin przyznał się wtedy do gwałtu – opowiada Katarzyna, która nie zgłosiła gwałtu służbom z nadzieją, że sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy

Dziś już wie, że bardzo się wtedy myliła. Kolejna niepokojąca sytuacja miała miejsce zaledwie miesiąc później, kiedy to zobaczyła, że Marcin obserwuje przy szkole jej synów.

Zadzwoniłam do męża, kazał mi uciekać. Marcin biegł w moją stronę po przeciwnej stronie ulicy. Schowałam się w centrum medycznym. Po 5-10 minutach wyszłam z budynku. Marcin podszedł do mnie, przyciągnął do siebie i pocałował, wsuwając język w usta. Odepchnęłam go i zaczęłam wyzywać. Groził, że mnie skrzywdzi. Myślałam, że jest tam kamera i to uchwyci, więc wróciłam do budynku, żeby o to zapytać. Powiedziałam recepcjonistce, że śledzi mnie gwałciciel. Po chwili psycholożka z tego centrum zaprosiła mnie na rozmowę. Opowiedziałam jej o gwałcie – wspomina Katarzyna

Marcin nie dawał za wygraną

Był 10 kwietnia. Tym razem Marcin wszedł na teren domu Katarzyny mimo, że brama i furka były zamknięte. Tego dnia miały miejsce dwie interwencje policji i wizyta na komendzie. I choć Katarzyna podczas rozmowy z funkcjonariuszem odniosła się nie tylko do naruszenia miru, ale także wcześniejszego gwałtu, policjant stwierdził, że to ona jest wszystkiemu winna, ponieważ sprowokowała Marcina spódniczką. Kasia wyszła i nie podpisała zeznań.

Pytanie o strój ofiary gwałtu nie powinno paść – jest wiktymizujące. To pytania wrażliwe, powinien je zadać prokurator w obecności psychologa – mówi Maciej Bąkowski, Naczelnik Wydziału Kryminalnego w KPP w Gnieźnie

Dlaczego funkcjonariusz do tego stopnia zlekceważył skargi kobiety i mimo wielokrotnych prób Katarzyny nikt nic z tym nie zrobił? Ciężko odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Nie mniej jednak na uwagę zasługuje fakt, że ojciec Marcina jest emerytowanym policjantem, a dodatkowo w policji pracuje jego siostra.

16 czerwiec 2017 r. Katarzyna zgłosiła gwałt do pełnomocnika

O ile początkowo korespondencja z pełnomocnikiem przebiegała pomyślnie, w pewnym momencie rozmowa wróciła do punktu wyjścia.

Po zgłoszeniu gwałtu pani prokurator początkowo była bardzo miła i wspierająca. Ale po przesłuchaniu Marcina to się zmieniło o 180 stopni. Namawiała mnie do konfrontacji z moim oprawcą – mówi Katarzyna

Badania psychologiczne w trakcie postępowania także przeżyłam bardzo źle. Psycholożka naciskała na mnie, pospieszała. Stresowałam się, mówiłam, że jest mi niedobrze. Zignorowała to. Potem w opinii przeczytałam, że mam „niedojrzałą strukturę osobowości – dodaje

Sprawa trafiła do sądu

W sądzie rozpatrywano nie tylko zarzut gwałtu. Już na samym początku zarzut wymuszonego pocałunku został jednak odrzucony, ponieważ „kobieta nie zdążyła wyrazić sprzeciwu”. Odrzucono także zarzut naruszenia miru domowego – został uznany za bezpodstawny. Kobieta zwróciła się więc z prośbą o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich, który zaskarżył umorzenie, zawnioskował o ponownie rozpoznanie sprawy, a także wniósł do Sądu Najwyższego kasację od postanowienia Sądu Rejonowego w Gnieźnie.

Oskarżenie o fałszywe składanie zeznań

Ostatecznie Katarzyna postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. W tym celu złożyła skargę do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu na Prokuraturę Rejonową w Gnieźnie. W odpowiedzi odczytała, że jej zarzuty są bezzasadne, a dodatkowo została oskarżona o fałszywe składanie zeznań – chodziło o stwierdzenie, że podobno nie utrzymuje z Marcinem kontaktów seksualnych. Oskarżony, czyli Marcin, nie składał zeznań tylko wyjaśnienia, tak więc mógł w nich kłamać.

Gdy zeznawał, nie było mnie w sali. Czekałam na schodach na piętrze wyżej, aż skończy. Kiedy wyszedł, minęłam się na korytarzu sądu z moim oprawcą. Nie jestem w stanie opisać, co wtedy poczułam – mówi Katarzyna

Kara za fałszywe składanie zeznań

25 czerwca Katarzyna została skazana za fałszywe składanie zeznań. W konsekwencji została skazana na 3 miesiące pozbawienia wolności i 9 miesięcy nieodpłatnej, kontrolowanej pracy w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Do czasu uprawomocnienia kara nie może być wykonana. Katarzyna planuje odwołać się od wyroku.

Fałszywe zeznania są przestępstwem umyślnym. Mogą być popełnione tylko z zamiarem bezpośrednim, to znaczy, że osoba zeznając ma pełną świadomość, że mówi nieprawdę lub co najmniej godzi się z tym. Tymczasem kwestie, które stanowiły treść oskarżenia, były ocenne. Trudno stawiać zarzuty o to, co nie jest intencjonalne – tłumaczy Dawid Łuczak, adwokat Katarzyny

Każda sprawa to kolejny wydatek. Gdyby nie 500+, nie miałabym pieniędzy na prawnika. Oszczędzam, na czym tylko się da. Jestem wykończona. Od gwałtu nie byłam ani razu na spacerze. Omijam miejsca i drogi, na których może się pojawić. Moi synowie też go ciągle wypatrują, żeby w razie czego zrobić mu zdjęcie i mieć dowód. Ale nikogo te zdjęcia nie interesują. Gdy młodszy syn podsłuchał naszą rozmowę o więzieniu, zaczął płakać. Nie mogę przestać myśleć o tym, kto zajmie się w tym czasie dziećmi. Bez tego nagrania na pewno już bym nie walczyła. Ale wierzę, że jeszcze coś można zrobić. W końcu on się przyznał do gwałtu – mówi Katarzyna

Jak wytłumaczyć sytuację Katarzyny?

Sytuacja pani Katarzyny to, niestety, niejedyna taka wśród znanych nam w Feminotece. Kobiety są oskarżane w wymiarze codziennym, poprzez głosy znajomych czy rodziny i tradycyjne obwinianie ofiary. Ale zdarza się też, że po długim milczeniu i bierności organów ścigania zaczynają mówić o swojej krzywdzie publicznie, czym narażają się na oskarżenie o zniesławienie. A że gwałt bardzo ciężko jest udowodnić, zwłaszcza po dłuższym czasie, nierzadko są zmuszone iść na ugodę, co jest dodatkowo traumatyzujące – tłumaczy Natalia Skoczylas, konsultantka antyprzemocowa z fundacji Feminoteka

_______________________
*Zdjęcia mają charakter poglądowy

*Imiona celowo zostały zmienione

Może Cię zainteresować