33-latek zginął tuż przed swoim ślubem. Jego narzeczona zmarła pięć lat później

Sześć lat temu 33-letni mężczyzna zginął tuż przed swoim ślubem. Jego narzeczona nigdy nie mogła się z tym pogodzić. Zmarła kilka lat później.

Zginął tuż przed swoim ślubem

Całą sprawę opisuje Gazeta Współczesna. Do śmiertelnego wypadku doszło 5 września 2014 roku, na drodze Mielnik – Radziwiłłówka. Przed godziną 14:00 oficerowie dyżurni w siemiatyckiej straży pożarnej i policji otrzymali zgłoszenie o palącym się samochodzie.

Gdy strażacy dotarli na miejsce, zastali palący się renault clio. Jak relacjonował Gazecie Współczesnej podkom. Grzegorz Gilar, ówczesny oficer prasowy siemiatyckiej policji:

Po ugaszeniu samochodu okazało się, że mężczyźnie nie udało się wydostać i spłonął w jego wnętrzu.

Jak ustaliła policja, 33-letni mieszkaniec powiatu puławskiego prawdopodobnie stracił panowanie nad pojazdem. Młody kierowca wpadł do przydrożnego rowu i uderzył w drzewo. Zaraz potem samochód stanął w płomieniach. Przyczyną tak gwałtownego pożaru mogło być uszkodzenie instalacji LPG.

Impet uderzenia był na tyle silny, że prawdopodobnie doprowadził do rozszczelnienia zainstalowanej w clio instalacji gazowej

– powiedziała gazecie podkom. Justyna Aćman, była już pracowniczka zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

O godzinie 16:00 miał wziąć ślub

Jak ustaliła Gazeta Współczesna, 33-letni kierowca za dwie godziny miał się ożenić. Ślub miał się odbyć o godz. 16:00 w cerkwi na Grabarce. Jednak pan młody nigdy tam nie dotarł.

Pół godziny przed ślubem ktoś przyjechał i powiedział, że Mariusz nie żyje

– powiedział gazecie jeden z zaproszonych gości.

Śmierć mężczyzny bardzo przeżyła jego narzeczona. Przez lata otrzymywała pomoc od psychologa. Jednak tragiczne wydarzenie mocno się na niej odbiło. Po pewnym czasie kobieta zachorowała na nowotwór.

Zmarła pięć lat po wypadku ukochanego.