×

Zeznania strażników z więzienia Komendy są jednoznaczne. Mężczyzna przeżył tam prawdziwy horror

Tomasz Komenda, który przed tygodniem wyszedł na wolność, spędził za kratami 18 lat. Tyle czasu potrzebowała władza, aby stwierdzić, że jest niewinny. Dziś już wiadomo, że w zakładzie karnym przeszedł prawdziwe piekło. Wszystko za sprawą sąsiadki, która celowo oskarżyła niewinnego mężczyznę, o czym pisaliśmy wcześniej.

W zakładach karnych, w których siedział Komenda, trwa nerwowe sprawdzanie dokumentów. Sami się muszą najpierw zorientować, co się z nim działo. Wiadomo, że przeszedł piekło. Będzie mógł ubiegać się o niebagatelne odszkodowanie – zeznaje jedna z osób

Służba więzienna ma zakaz wypowiadania się w sprawie odsiadki mężczyzny. Do zeznań byłych strażników, którzy pracowali w zakładzie na Kleczkowskiej, gdzie przebywał Tomek, udało się jednak namówić Agnieszce Surmie, rzeczniczce więzienia w Strzelinie.

Pamiętam, jak się u nas pojawił. Rozmawiałem z jego mamą, bo byłem wtedy jego wychowawcą. Chudziutki, młody, spokojny chłopaczek. Już na powitanie słyszał groźby rzucane z okien. Pedofile są w hierarchii więzienia na samym dnie. Zabicie, pobicie, albo gwałt na pedofilu to dla więźnia największa chwała. Większa jest tylko za zabicie klawisza… 

Na początku Komenda trafił do ogólnej celi, bo taka jest procedura. Potem osadzonych się rozdziela, biorąc pod uwagę wiele okoliczności – za co są skazani, czy mają skłonności homoseksualne, a nawet czy… palą. Jak się ma 30 cel i 130 osadzonych, to nie o wszystkim można wiedzieć. Sam więzień nie powie, że się nad nim znęcają. Niżej w hierarchii od pedofila jest tylko konfident, który donosi klawiszowi. Pozostaje obserwować czy nie dochodzi do „znętów” i gwałtów – mówi jeden z funkcjonariuszy

W gwarze więziennej na takich mawia się „cwele”. My staramy się zachować dystans do skazanych za pedofilię, ale to nie do końca jest możliwe. Sam jestem nastawiony negatywnie, jak myślę, co te świnie zrobiły. Też jesteśmy ludźmi, ojcami… Co do zasady, tacy więźniowie są chronieni, ale na to, co się dzieje w celach, nie mamy wpływu – dodaje kolejny

Choć Komenda przeżył w więzieniu prawdziwy horror, nie zmienił się. Nie zgorzkniał i wciąż jest pogodny – tak przynajmniej twierdzi Grzegorz Głuszak, który towarzyszył mu w pierwszych dniach wolności.

Tomek był wielokrotnie bity, na spacerniaku nie miał życia. Został połamany w zakładzie karnym na Kleczkowskiej. A strażnicy odwracali głowę, gdy go kopano i katowano

Tomasz Komenda dziś chce czerpać z życia pełnymi garściami, bo wie, że musi sporo nadrobić. Trzymamy kciuki, by mu się to udało.