×

Zeznania babci 3-letniej Hani. Jej słowa rzucają nowe światło na sprawę

Zeznania babci 3-letniej Hani rzucają nowe światło na tragedię małego dziecka. Dziewczynka zmarła w lutym po tym, jak matka za karę postawiła ją pod prysznicem i odkręciła zimną wodę. Ostateczna przyczyna śmierci była jednak inna.

Śmierć 3-letniej Hani z Kłodzka

Tragedia 3-letniej Hani miała miejsce w Kłodzku w woj. dolnośląskim w lutym ubiegłego roku. Po tym, jak dziewczynka przemoczyła łóżko, 30-letnia matka, Lucyna K., wściekła się i postanowiła ukarać córkę. Zabrała Hanię do łazienki, gdzie przez długi czas polewała ją lodowatą wodą. Dziewczynka zaczęła wymiotować, słabnąć i tracić przytomność. Finalnie 3-latka doznała skrajnego wyziębienia i zmarła.

Facebook

Facebook

Przeprowadzona później sekcja zwłok wykazała jednak, że przyczyną śmierci były wielonarządowe obrażenia jamy brzusznej. Głos w sprawie śmierci 3-latki z Kłodzka zabrał minister Ziobro.

Zeznania babci 3-letniej Hani

Zeznania w sprawie tragicznej śmierci dziecka złożyła mama Łukasza B., babcia zmarłej dziewczynki, pani Ania. Z zeznań kobiety dowiadujemy się, że Lucyna nie była już w związku z jej synem. Mimo to ona sama chciała nadal utrzymywać kontakt z wnuczką i regularnie ją odwiedzała.

Starałam się pomagać Lucynie. Miałyśmy wtedy dobry kontakt i z nią i z Hanią

– dodaje zaznaczając, że nie zauważyła, by z Hanią działo się coś złego.

Nie widziałam, żeby Lucyna miała problemy z dziećmi. Nie widziałam, żeby krzyczała na nie albo je biła. Zawsze było posprzątane, w lodówce było jedzenie. Rachunki płaciła na czas. Gdy ją odwiedzałam, widziałam, że Lucyna była dobrą matką. Zajmowała się tymi dziećmi, dbała o nie

– relacjonowała pani Ania.

Kurator nie potwierdził podejrzeń babci

Kurator i pracownicy socjalni sprawujący opiekę nad rodziną także nie dostrzegali niepokojących sygnałów nawet wtedy, gdy Hania miała podbite oczko czy… złamany nosek. Lucyna tłumaczyła, że jest to spowodowane częstymi upadkami dziewczynki. Pani Anny nie przekonywały takie wyjaśnienia. Jej obawy wkrótce potwierdziła Agnieszka, siostra Lucyny. To ona powiedziała babci Hani, że Lucyna i Łukasz znęcają się nad dzieckiem. Starsza kobieta nie mogła tak tego zostawić. Skontaktowała się z kurator. Ta w odpowiedzi uspokajała kobietę twierdząc, że podejrzenia się nie potwierdziły.

Wierzyłam Agnieszce, ale po tym, jak kurator powiedziała, że to nieprawda, to się uspokoiłam. W Mikołajki, tuż przed śmiercią Hani, Lucyna nawet rozebrała Hanię, żeby mi pokazać, że nie ma siniaków. Nie prosiłam jej o to, sama to zrobiła

– dodała pani Ania.

Na niedługo przed śmiercią Hani, pani Ania pojawiała się w domu Lucyny i Łukasza już tylko po wcześniejszej zapowiedzi. Kiedy natomiast Lucyna wybierała się do pani Ani, przychodziła do niej wyłącznie ze starszą z córek. Tłumaczyła, że młodsza z dziewczynek śpi lub też nie zabiera jej, bo ciągle robi sobie siniaki. Prawda była zupełnie inna.

Pani Ania wyznała podczas zeznań, że para miała znęcać się nad dzieckiem niemal od momentu narodzin dziewczynki. Zamykali córkę w ciemnym pomieszczeniu, ograniczali jej jedzenie, wyzywali, krzyczeli i bili.

Matka i ojczym na ławie oskarżonych. Parze grozi dożywocie

W związku ze śmiercią dziecka, 32-letnia Lucyna K. i 27-letni Łukasz B. stanęli przed Sądem Okręgowym w Świdnicy z zarzutami zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna finalnie przyznał się do winy. Mówił, że bił Hanię „jedynie” pół roku przed jej śmiercią. Parze grozi dożywocie. 

Facebook

Facebook

Zarzuty usłyszał także kurator, który sprawował opiekę nad rodziną Hani.

Źródła: www.fakt.pl
Fotografie: Imgur (miniatura wpisu), imgur.com, Facebook

Może Cię zainteresować