×

78-latka ze złamanym biodrem leżała na szpitalnej podłodze. 4 dni później zmarła

Ze złamanym biodrem leżała na podłodze w szpitalu, gdzie na dodatek została zakażona koronawirusem. „Nawet nie mają pojęcia, kiedy upadła i jak długo leżała”.

Niekompetencja personelu medycznego

78-letnia Mareeen Paterson została przyjęta do szpitala po tym, gdy pękł jej worek stomijny, zakładany pacjentom wymagającym przetoki jelitowej. 16 grudnia 2020 roku została przewieziona do Szpitala Uniwersyteckiego Wishaw w North Lanarkshire w Szkocji.

Jej córka, Lynn Barrie, ujawnia w rozmowie z Daily Mail, że kiedy rozmawiała z mamą w Nowy Rok, dowiedziała się, że worek stomijny znów pękł i to kilka razy. Następnie, podczas pobytu w szpitalu, 78-latka została zakażona koronawirusem. Jak wspomina jej córka:

Kiedy przyjęto mamę, nalegaliśmy na indywidualna opiekę. Tłumaczyliśmy, że jest bardzo słaba, ale szpital odmówił. Wielokrotnie z naciskiem powtarzaliśmy, by przynajmniej uważali, żeby się nie przewróciła, bo to się już kilka razy zdarzyło. Ostrzegaliśmy, że ma bardzo kruche kości i jeśli upadnie, może złamać biodro. Kiedy rozmawiałam z mamą w Nowy Rok, była w strasznym stanie. Powiedziała, że worek stomijny kila razy pękł.

Personel szpitala poinformował rodzinę 78-latki, że … nie ma worków stomijnych w szpitalu i wysłał córkę pani Paterson po torebki foliowe. Kiedy wróciła z torebkami, okazało się, że sama musi je założyć mamie przy użyciu taśmy chirurgicznej, ponieważ personel, jak twierdził, nie potrafi tego zrobić.

4 stycznia 78-latka doznała skaleczenia ręki. Wtedy jej córka, już mocno podejrzliwa wobec kompetencji personelu medycznego, zmusiła dyrekcję szpitala, by pozwoliła jej na codzienne odwiedziny u matki, mimo pandemii. Dzięki temu udało jej się odkryć, że matka przez 3 dni była pozbawiona dostępu do inhalatora na astmę.

Ze złamanym biodrem leżała na podłodze

Kilka dni później u pani Paterson wystąpiły objawy Covid-19. O to akurat jej córka, jak zapewnia w rozmowie z dziennikarzami, nie ma do szpitala pretensji:

To, że zaraziła się koronawirusem jest w pewnym sensie zrozumiałe, biorąc pod uwagę to, co się  teraz dzieje.  Kiedy przeniesiono ją do osobnego pokoju na oddziale dla pacjentów chorych na Covid-19 znowu ostrzegliśmy personel, tym razem oddziału covidowego że mama jest bardzo słaba i krucha, chwieje się na nogach i zachodzi realna groźba upadku. Krótko później poinformowano nas, że mama złamała biodro. Jednemu z członków rodziny powiedziano, że zdarzyło się to w określonym czasie, a mi podano zupełnie inne okoliczności, co doprowadziło mnie do wniosku, że nie maja pojęcia, kiedy upadła i jak długo leżała bez pomocy.

Kiedy córka pani Paterson odwiedziła mamę, zobaczyła ją leżącą na materacu na podłodze. Lekarze poinformowali rodzinę, że operacja rekonstrukcji biodra w obecnym stanie pacjentki jest zbyt ryzykowna, chociaż zaledwie kilka godzin wcześniej twierdzili, że jest niezbędna dla ratowania życia.

1 lutego personel medyczny poinformował rodzinę seniorki o zbliżającym się końcu. 4 dni później pani Paterson zmarła.

Rodzina złożyła formalną skargę przeciwko szpitalowi. Jak tłumaczy córka zmarłej:

Jesteśmy zdruzgotani. Nie chciałabym, żeby jakakolwiek rodzina musiała przez to przechodzić. Moim zdaniem personel szpitala wykazał się rażącą niekompetencją. Przecież wiele razy ostrzegaliśmy, co może się stać i dokładnie to właśnie się stało. Doskonale zdajemy sobie sprawę z ogromu poświęcenia pielęgniarek i personelu w Wishaw, którzy robią wszystko, co w ich mocy, by służyć swoim pacjentom, ale w tym przypadku nie wywiązali się z obowiązku opieki nad moją mamą.

Szpital potwierdza, że skarga w sprawie opieki nad panią Paterson już wpłynęła. Jak zapewnia Anne Leitch, naczelna pielęgniarka Szpitala Uniwersyteckiego:

Chcemy przekazać rodzinie nasze najgłębsze współczucie. Nasze myśli są z nią w tym najtrudniejszym momencie. Naszym celem jest zapewnienie najwyższego standardu opieki wszystkim naszym pacjentom i żałujemy każdego przypadku, gdy ktoś uważa, że ​​nie spełniliśmy tego standardu. Możemy potwierdzić, że zajmujemy się skargą i odpowiemy na nią bezpośrednio rodzinie. W związku z tym nie możemy wypowiadać się publicznie na ten temat.

Źródła: www.dailymail.co.uk

Może Cię zainteresować