Zdarza ci się wyprzedzać na ciągłej? Powinieneś o tym wiedzieć

    Zdarza ci się wyprzedzać na ciągłej? Powinieneś o tym wiedzieć

    Wyprzedzanie na linii ciągłej. Takiego manewru nie da się usprawiedliwić
    Wyprzedzanie na linii ciągłej. Takiego manewru nie da się usprawiedliwić
    Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
    02.03.2024 16:05, aktualizacja: 07.03.2024 09:49

    Nadchodzi cieplejsza pogoda, co wiąże się z coraz większą liczbą rowerzystów na drogach. Problem pojawia się, gdy na drodze poza miastem z podwójną linią ciągłą napotykamy rowerzystę. Czy wtedy można go wyprzedzić? A co z sytuacją, gdy widzimy znak zakazu wyprzedzania?

    Spotkanie z rowerzystą na drodze z oznaczeniem linii ciągłej może być sporym wyzwaniem dla kierującego samochodem. Pozostaje on w sytuacji, w której musi wybrać – czy powodować korek, czy naruszyć przepisy. Legalne wyprzedzanie rowerzysty w takich okolicznościach wydaje się niemal niemożliwe. W tej sytuacji przepisy dopuszczają samo wyprzedzanie, jednak przekraczanie linii ciągłej jest zabronione. W przypadku, gdy uda się wyprzedzić rowerzystę bez naruszenia tej linii, działamy w zgodzie z prawem. Istnieje jednak jedno "ale".

    Na wielu drogach krajowych, zaliczanych do klasy G, szerokość pasów ruchu według przepisów powinna wynosić 3,5 m. Samochód wraz z lusterkami zajmuje 2 m, a rowerzysta z reguły trochę ponad 60 cm. Jeśli kierowca chce przestrzegać zasad, musi zachować co najmniej metr odstępu przy wyprzedzaniu rowerzysty. Sumując wszystkie te wartości, droga okazuje się być za wąska.

    Wyprzedzanie rowerzysty z mniejszym niż wymagane odstępem grozi mandatem w kwocie 300 zł oraz 6 punktami karnymi. Jeśli natomiast kierowca zdecyduje się na wyprzedzanie, naruszając podwójną linię ciągłą, kosztuje to 200 zł oraz skutkuje 5 punktami karnymi.

    Jeśli planujemy postępować zgodnie z przepisami w takich okolicznościach, najlepiej jest zrezygnować z wyprzedzania do czasu, aż pojawi się linia przerywana. W rzeczywistości może to oznaczać konieczność jazdy za rowerzystą nawet kilka kilometrów, jako że, jak podkreśla policja, nie ma znaczenia długość "podwójnej ciągłej" linii. Przepisy zabraniają jej przekraczania, bez wyjątków. Jazda za rowerzystą może w praktyce szybko prowadzić do korków i tylko kwestią czasu jest, kiedy pierwszy zmotoryzowany uczestnik ruchu, jadący za kierującym zgodnie z przepisami, zdecyduje się na wyprzedzanie.

    Rozwiązaniem problemu mogłoby być zmienienie oznakowania dróg. Zamiast podwójnej linii ciągłej (P4) możnaby zastosować znak pionowy "zakaz wyprzedzania" (B-25) w połączeniu z linią przerywaną (P-1). W takim wariancie, znak zabraniałby wyprzedzania wszelkich pojazdów silnikowych na więcej niż dwa koła, natomiast linia przerywana pozwalałaby na wyprzedzanie rowerzystów lub kierujących motorowerami – oczywiście przy zachowaniu należytego odstępu.
    Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
    Zobacz także