Zatrzymanie i kontrowersje wokół ukraińskich dziennikarzy przy granicy polsko-białoruskiej

    Ukraiński dziennikarz zatrzymany? Policja: to fake news
    Ukraiński dziennikarz zatrzymany? Policja: to fake news
    Źródło zdjęć: © Ukraińska Prawda

    28.02.2024 08:09

    Zalogowani mogą więcej

    Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

    Polscy funkcjonariusze policji dokonali zatrzymania Mychajła Tkacza, reportera "Ukraińskiej Prawdy", razem z operatorem, w rejonie przygranicznym z Białorusią - informuje "Ukraińska Prawda". Nadkomisarz Andrzej Fijołek, pełniący rolę rzecznika Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, przekazał, iż obaj panowie zostali przetransportowani do komisariatu w celach identyfikacyjnych. Po kilkunastu godzinach obaj zostali uwolnieni.

    "Ukraińska Prawda" podała po godzinie 16:30, że ich korespondent, Michajło Tkacz, został aresztowany wraz z osobą odpowiedzialną za nagrywanie, niedaleko granicy polsko-białoruskiej, podczas pracy nad reportażem na temat przepływu towarów między Polską a Rosją i Białorusią. Według relacji redakcji część materiału została skasowana.

    Interweniował ambasador Ukrainy

    Redakcja wyraziła swoje oburzenie, że konieczna była ingerencja Ambasady Ukrainy w Polsce, by rozwiązać sytuację. Wyrazili również wdzięczność ambasadorowi i konsulowi za szybkie działanie. Ambasador Ukrainy, Wasyl Zwarycz, w rozmowie z serwisem Wirtualna Polska, potwierdził swoją interwencję w sprawie reporterów, zaznaczając, że ich nagrania obejmowały obszary kolejowe i używali do tego celu drona. Dokładnie sprawdzono ich tożsamość, by wykluczyć możliwość prowokacji. Ostatecznie, sprawę rozwiązano ekspresowo.

    Nadkomisarz Andrzej Fijołek potwierdził, że zgłoszenie od mieszkańców Łukowa, którzy przez dwa dni obserwowali w okolicy ludzi z dronami, było przyczyną interwencji. Z uwagi na charakter terenu przygranicznego oraz obecność pobliskich linii kolejowych, na miejsce wysłano patrol. Po weryfikacji informacji od mieszkańców i potwierdzeniu tożsamości dziennikarzy ci zostali przetransportowani na komisariat.

    Nadkom. Fijołek podkreślił, że celowo była sprawdzana tożsamość mężczyzn, którzy po jej potwierdzeniu mogli opuścić komisariat. Policja zaprzecza jednak, by jakiekolwiek nagrania zostały usunięte.
    Dziennikarz "Ukraińskiej Prawdy" relacjonował, że to właśnie w okolicy granicy polsko-białoruskiej spotkali się z polskimi funkcjonariuszami, którzy zidentyfikowali się odznakami. Po przedstawieniu swoich dokumentów i legitymacji prasowych, ich sprzęt został przeszukany.
    Tkacz opowiedział, że następnie zostali odwiezieni do komendy, gdzie ich samochód przeszukiwano, a osobiste przedmioty i sprzęt telekomunikacyjny skrupulatnie sprawdzano. Z relacji wynika, iż podczas przeszukania uszkodzono ładowarkę, a komunikacja z funkcjonariuszami odbywała się wyłącznie po polsku, natomiast w biurze komendanta rozmowy z Ukraińcami prowadzono w języku angielskim.
    Po czterech godzinach dziennikarze zostali zwolnieni, jednak odkryli, że część ich materiału została skasowana, a doświadczyli również uszkodzenia wyposażenia podczas przeszukiwania.
    Źródło artykułu:WP Wiadomości
    Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
    Zobacz także