×

Jaka jest prawda o Titanicu? Katastrofa wcale nie była nieszczęśliwym wypadkiem

Towarzystwo okrętowe White Star reklamowało Titanica, jako niezatapialną jednostkę. Jednak statek poszedł na dno już podczas pierwszego rejsu, a w wyniku tragedii życie straciły setki ludzi. Przez długie lata próbowano wmówić społeczeństwu, że jego zatonięcie było tylko nieszczęśliwym wypadkiem.

Symbol pychy człowieka

Titanic miał być symbolem potęgi człowieka. Jego konstruktorzy chcieli pokazać, że mogą okiełznać naturę. Statek miał 269 metrów długości, ważył 50 tys. ton i aż 4 kominy. W rzeczywistości tylko 3 z nich były konieczne. Czwarty miał być ozdobą, podkreślającą prestiż.

Titanic oferował luksus jakiego nikt wcześniej na Atlantyku nie widział. Podróż nie była tania, bo za równowartość biletu pierwszej klasy na legendarny statek, uboga rodzina mogłaby przeżyć przez rok. Najdroższe bilety zapewniały pasażerom dostęp do biblioteki, czytelni, siłowni, kortów i łaźni.

Wyścig o panowanie na Atlantyku

Równolegle powstawały trzy identyczne giganty, Olympic, Titanic i Gigantic, przemianowany później Britannic. W czasie ich budowy, życie straciło 17 robotników. Wszystko zaczęło się letnim wieczorem 1907 roku. Dyrektorzy towarzystwa White Star chcieli zbudować okręty, które zdetronizowałyby konkurencje. Wiedzieli, że nie mają szans wygrać pod względem szybkości, dlatego postawili na ogrom i luksus.

To nie projektant popełnił błędy

Głównym projektantem był 34-letni Thomas Andrews. Jednak to nie on popełnił błędy, które doprowadziły do katastrofy. Skonstruowany przez niego statek miał być bezpieczny. Niestety, przedstawiciel towarzystwa okrętowego wprowadził swoje modyfikacje podyktowane oszczędnościami.

Inwestor wprowadził „delikatne” zmiany

Zmiany dotyczyły przede wszystkim grubości poszycia. Blacha zgodnie z projektem miała mieć grubość 3,1 cm, a nie 2,5 cm tak jak było w ostateczności. Natomiast średnice łączących ją nitów zmieniono o 0,5 cm. Projektant protestował, ale inwestor nie słuchał. Dzięki zmianom chciał zaoszczędzić 20 tysięcy ton stali. Kolejne oszczędności dotyczyły szalup. Konstruktorzy planowali umieścić ich 48 osiem, co pozwoliłoby uratować wszystkich. Ostatecznie na statku znalazło się tylko 20 łodzi ratunkowych, w których było miejsce dla połowy pasażerów.

Liczne wady konstrukcyjne sprawiły, że katastrofa Titanica nie wyglądała tak, jak na oscarowym filmie. U Jamesa Camrtona statek nabierając wody unosi rufę o 45 stopni i przełamuje się na dwie części. W rzeczywistości, Titanic złamał się już po tym, jak rufa uniosła się zaledwie o 10 stopni. Do takiego uniesienia równie dobrze mogło dojść przy zwykłym sztormie.

Armator za późno dokonał zmian

To oznacza, że do tragedii, wcale nie trzeba było góry lodowej. Statek będący szczytem osiągnięć techniki XX wieku mógł równie dobrze unicestwić wzburzony ocean. Towarzystwo White Star zdawało sobie sprawę z własnych błędów i błyskawicznie dokonali zmian w siostrzanym statku Britannic. Pogrubili jego poszycie, zwiększyli nity, dodali podwójne dno i zwiększono liczbę łodzi ratunkowych. Jednak to nie mogło już pomóc 1500 śmiertelnych ofiar zatonięcia, które zaufały w zapewnienia o bezpieczeństwie statku.

Może Cię zainteresować