Próbował zabić siebie i syna, ale wysadził kamienicę. Wcześniej robił z żoną „straszne rzeczy”
Potwór z Poznania, który zamordował żonę i wysadził kamienicę w końcu na ławie oskarżonych. Ruszył proces człowieka odpowiedzialnego za śmierć pięciu osób oraz znieważenie zwłok małżonki.
Zamordował żonę i wysadził kamienicę
Wydarzenie miało miejsce w marcu 2018 roku. W jednej z poznańskich kamienic przy ulicy 28 Czerwca doszło do gwałtownego wybuchu gazu. W ruinach odnaleziono ciała pięciu osób, a ponad 20 mieszkańców zostało rannych. Jeden pion budynku całkowicie się zawalił.
W toku śledztwa wyszło na jaw, że odpowiedzialny za wybuch był Tomasz J. Wcześniej brutalnie zadźgał swoją żonę. Mężczyzna znieważył też zwłoki kobiety, odcinając jej uszy, nos, piersi i wydłubując oczy. Chciał w ten sposób zatuszować swoją zbrodnię.
Zawalenie budynku prawdopodobnie wynikało z rozszczelnienia instalacji gazowej w jednym z mieszkań, do czego miał odprowadzić właśnie Tomasz J.
Ciało Beaty strażacy znaleźli w gruzach już w niedzielę, zaledwie kilka godzin po wybuchu. Tydzień później… jej głowę. Sam Tomasz J. trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Miał poparzone 50 % powierzchni ciała i obrażenia wielonarządowe. Kilka miesięcy wcześniej doprowadził do wypadku samochodowego, w którym ciężkich obrażeń ciała doznał jego syn, 12-letni wówczas Kacper.
Motyw morderstwa
Oskarżony przyznał się, że chodziło o zazdrość. Miał problemy z alkoholem, brał narkotyki, a jego żona miała dość tych ekscesów. W ramach zemsty rozbił się samochodem wspólnie z synem, próbując zabić siebie oraz jego. Rok wcześniej mężczyzna wyprowadził się z kamienicy przy ul. 28 Czerwca. Zostawił żonę i syna. Wyjechał do Anglii. Beata zmieniła zamki w mieszkaniu, żeby nie mógł do niego wejść. Złożyła też pozew rozwodowy. Cały czas kłócili się jednak o dziecko.
Przed skierowaniem do sądu aktu oskarżenia Tomasz J. został poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Po jej przeprowadzeniu biegli orzekli, że w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów był całkowicie poczytalny.
Jawna rozprawa
Rozprawa ma charakter jawny i ma podwyższony stan bezpieczeństwa. Media i widownia musiały mieć specjalne, wydawane przez sąd wejściówki, by zasiąść na sali rozpraw. Proces Tomasza J. rozpoczął przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Rozprawa odbyła się w największej sali sądu, zaś oskarżony uczestniczył w rozprawie w przylegającym do sali pomieszczeniu, za pancerną szybą.
Tomasz J. nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Odmówił także złożenia wyjaśnień. Za pośrednictwem swojego adwokata złożył oświadczenie, że nie chce uczestniczyć w rozprawie, ani nie chce być doprowadzany na kolejne. Potem został wyprowadzony z sali rozpraw.