Zamordował kochankę, a jej ciałem palił w piecu. Sąd wydał zaskakujący wyrok
Makabryczna zbrodnia w Zdziechowicach wstrząsnęła mieszkańcami Podkarpacia. Horror rozegrał się rok temu, 9 stycznia, w domu na uboczu wsi. Tego dnia 33-latek zamordował kochankę, a potem porąbał jej ciało na kawałki. Fragmenty ciała spalił w piecu, część upchnął do uli, jeszcze inne ukrył w kombajnie. Nie do wiary, jaki wyrok wydał sąd.
Zamordował kochankę i porąbał jej ciało
65-letnia Jadwiga K. na stałe mieszkała w Starych Barakach, wsi sąsiadującej ze Zdziechowicami. Ale od jakiegoś czasu kobieta pomieszkiwała w domu Mariana S. w Zdziechowicach Pierwszych w gminie Zaklików. Do tego domu co jakiś czas przyjeżdżał 33-letni Roman S., syn Mariana. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, mężczyzna wyjechał razem z matką i siostrami na Pomorze, gdy małżeństwo rodziców się rozpadło, ale odwiedzał ojca.
W tak małych miejscowościach wieści rozchodzą się bardzo szybko. W styczniu 2021 roku zaczęto mówić, że 65-letnia kobieta nie żyje. Jak się okazało w tej plotce było znacznie więcej, niż ziarenko prawdy…
Ponoć ją zabili, poćwiartowali i spalili
– przekazywali sobie mieszkańcy.
Mieli podstawy ku temu, by tak twierdzić. Przed domem Mariana S. pojawiły się radiowozy. Prokuratura i policja nie udzielały żadnych informacji, ale śledczy działali. W końcu zatrzymano podejrzanych mężczyzn.
Mieszkańcy Zdziechowic twierdzili, że Roman S. wszystkim opowiadał, że starsza o ponad 30 lat kobieta jest jego dziewczyną. Parę miała łączyć duża zażyłość, a 33-latek był bardzo zazdrosny o kochankę.
9 stycznia 2021 roku w domu odbyła się libacja alkoholowa, w której uczestniczył również Piotr K. To on powiedział później w wiejskim sklepie, że Jadwiga K. nie żyje. Biesiada, nie po raz pierwszy w tym domu, zakończyła się awanturą pomiędzy ojcem i synem. Ten drugi miał wyładować złość na 65-latce. Kobieta była tak pijana, że zsikała się leżąc na łóżku. Wtedy 33-latek zaczął ją bić, po czym wypchnął ją z domu. Kobieta potknęła się i uderzyła głową w kostkę. Była w samej koszuli, szlochała.
Głowy nigdy nie odnaleziono
Co wydarzyło się później? Roman S. twierdził, że znalazł zwłoki kobiety w stodole. Tak też zeznał śledczym. Ale prawda okazała się inna. W czasie przeszukań policjanci zaczęli stopniowo znajdować fragmenty ciała kobiety, którą ostatni raz widziano żywą dwa tygodnie wcześniej.
Nie mogę powiedzieć, co stało się z ciałem Jadwigi K. ze względu na drastyczność tej sprawy. Ale mamy zabezpieczone fragmenty jej ciała. Będzie możliwe nawet przeprowadzenie sekcji
– mówił prokurator Adam Cierpiatka.
Z czasem wychodziły na jaw kolejne informacje. Roman S. pobił kobietę i uderzył ją tępokrawędzistym narzędziem, doprowadzając do jej śmierci. Potem poćwiartował zwłoki, używając siekier oraz pił ręcznych. Chcąc ukryć ślady zbrodni, 33-latek spalił fragmenty ciała w piecu, a pozostałe rozniósł po gospodarstwie, upychając je do uli i kombajnu.
Marian S. nie wiedział, że wybiera z paleniska prochy Jadwigi K. i obsypał nimi oblodzone podwórko. Mieszkańcy wsi zaczęli nazywać dom „krematorium”.
Jak donosi „Fakt”, głowy ofiary nigdy nie odnaleziono.
Zaskakujący wyrok
W tej sprawie zarzuty postawiono dwóm mężczyznom – Romanowi S., za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, które doprowadziło do śmierci kobiety. Mężczyznę oskarżono także o zbezczeszczenie zwłok. Zarzut usłyszał również Piotr K. – 54-letni mieszkaniec wsi, uczestniczącemu w biesiadzie. Mężczyzna wiedział o śmierci kobiety, ale nie zgłosił tego na policję. Początkowo Piotr K. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, ale potem zmienił zdanie.
W środę, 5 stycznia Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał wyrok w sprawie, która wstrząsnęła nie tylko lokalną społecznością. Wyrok jest dość zaskakujący…
Romana S., któremu groziło nawet dożywocie, skazano tylko za znieważenie zwłok. Mężczyzna dostał najwyższą karę za to przestępstwo – 5 lat więzienia. Możliwe, że zbezczeszczenie zwłok „pomogło” Romanowi S. w otrzymaniu niższego wyroku. Sąd argumentował, że nie ma dowodów na to, że mężczyzna doprowadził do śmierci ofiarę.
Nie możemy opierać się na przypuszczeniach, a tylko na dowodach
– stwierdzono.
Piotr K. został uniewinniony, ponieważ… powiedział o wszystkim w sklepie, a świadek powiadomił policję.
Wyrok nie jest prawomocny.