×

W czasie operacji zaszyli jej w brzuchu zacisk chirurgiczny. „Miał kilkanaście centymetrów”

Pani Agnieszka miała usuwaną śledzionę w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim i od tej pory zaczęły doskwierać jej nieprzyjemne dolegliwości. Najgorsze były silne bóle brzucha. Szybko okazało się, że lekarze w czasie operacji popełnili fatalny błąd – zaszyli w jej ciele zacisk chirurgiczny. Najbardziej przerażający jest fakt, że kobieta była w tym czasie w ciąży, a jej synek urodził się chory.

„Byłam przerażona. Nosiłam to w ciele przez dwa lata!”

Przeżycia pani Angeliki opisał TVN24. Niefortunnie zakończona operacja miała miejsce w 2017 roku, tuż po wypadku, w którym poszkodowana brała udział. Lekarze musieli usunąć jej pękniętą śledzionę. Po wszystkim kobieta bardzo źle się czuła i miała okropne bóle brzucha.

Miałam złe wyniki badań kontrolnych, czułam też ból przy badaniach

Lekarze stwierdzili, że pani Angelika ma torbiel na nerce. Skierowano ją wówczas na badania, aby dowiedzieć się czy za dolegliwościami stoi jedynie zwykła torbiel, czy też może jednak krwiak.

Nie mogli wykonać tomografii

9 sierpnia lekarze chcieli wykonać kobiecie tomografię z kontrastem. Nie udało się to jednak, ponieważ w urządzeniu włączał się alarm. Na początku wszyscy myśleli, że pacjentka po prostu leży na czymś metalowym. Jednak bardzo się mylili.

Sugerowałam, że może alarm się włącza przez tytanowy klips, który został założony przy okazji tamtej operacji. Lekarze łapali się za głowę z niedowierzaniem i powtarzali, że to „musi być coś większego”

Ostatecznie postanowili prześwietlić panią Angelikę rentgenem. Co najbardziej przerażające, kobieta sama musiała dowiedzieć się, co takiego kryje się w jej ciele… Lekarze przez dwa lata nie chcieli jej tego zdradzić.

Usłyszałam tylko, że muszę być operowana, bo po poprzedniej operacji zostawili we mnie za dużo. Opowiadali, że to „spory metal”, ale nie mówili nic więcej

Samo dowiedziała się, co zaszyto jej w brzuchu…

Zdeterminowana pacjentka pobrała więc program do czytania zdjęć RTG. Kiedy zobaczyła, co kryje się w jej ciele, przeraziła się. Był to zacisk chirurgiczny – długi na kilkanaście centymetrów i sięgał od miednicy aż do trzeciego żebra.

Zobaczyłam w swoim ciele coś, co przypomina nożyczki. Nosiłam to w ciele przez dwa lata. W tym czasie byłam w ciąży. Mój syn urodził się z rozszczepieniem górnej wargi i niewykształconym uchem. Akurat od tej strony, gdzie miałam zaszyte to narzędzie. Nie wiem, na ile te fakty są związane. Pewne jest to, że dwójka moich dzieci wcześniej urodziła się zdrowa

Oczywiście Pani Angelika złożyła już zawiadomienie do prokuratury w sprawie tego, co się stało. Dziś miała z kolei zostać poddana operacji w bełchatowskim szpitalu.

Dyrektor szpitala był zaskoczony

Na antenie TVN24 Marek Konieczko, dyrektor szpitala w Piotrkowie Trybunalskim, powiedział, że nie ma pojęcia jak doszło do tak poważnego błędu. który nie wie, jak doszło do błędu.

Jestem zaskoczony. Ze swojej strony chciałbym przeprosić pacjentkę i zapewnić ją, że może liczyć na naszą pomoc. Będziemy wyjaśniać, jak doszło do zdarzenia i wyciągniemy konsekwencje