×

Zabrałam dziecko nad fontannę. Zostałam zwyzywana od wyrodnych matek

Napisała do nas czytelniczka, która opowiedziała swoje ostatnie przeżycia. „Zabrałam dziecko nad fontannę, aby mogło się trochę ochłodzić. Tyle bluzgów dawno nie słyszałam…”

Zabrałam dziecko nad fontannę

Pani Edyta to 33-letnia mama 5-letniego chłopczyka o imieniu Kuba. W pewne czwartkowe popołudnie stwierdziła, że wybierze się nad fontannę ze swoją pociechą, która znajdowała się parku miejskim. Wówczas żar lał się z nieba, więc mama szukała jakiegoś sposobu, aby ochłodzić swoją pociechę. Jak sama pisze:

Wtedy na termometrze pokazywało jakieś 32-33 stopnie Celsjusza. Mieszkamy niedaleko w centrum jednego z większych miast, ale nie będę zdradzać jakiego. W pobliżu mamy park, a tam jest całkiem duża fontanna przy której niejednokrotnie bawiły się dzieci. Stwierdziłam, że to idealne rozwiązanie dla Kuby, aby ten trochę się ochłodził.

Pani Edyta spakowała parę rzeczy do podręcznej torby, ubrała Kubę w odpowiednio luźny strój i ruszyła w kierunku parku. Gdy tylko dotarła na miejsce, jej 5-ciolatek błyskawicznie ruszył w kierunku fontanny. Była to klasyczna fontanna, z niskim murkiem dookoła i wodą tryskającą z centralnej kolumny. Wody w jej misie było co najwyżej do kostek.

Wtedy 33-latka, która usiadła na ławce, zaczęła słyszeć zaczepki innych gości parku:

Gdy moje dziecko zaczęło radośnie skakać po fontannie i chlapać się z innymi dziećmi, zaraz zaczęłam słyszeć komentarze przechodniów, że „głupia matka pozwala się kąpać dziecku w tym syfie”, albo, że „nie potrafię dziecku zapewnić bezpiecznej zabawy”. Praktycznie co kilka lub kilkanaście minut słyszałam uwagi, gdy obserwowałam swoje dziecko. W fontannie bawiła się także dwójka innych dzieci, do których mój Kubuś od razu podbiegł i wspólnie zaczęli się pluskać. Ich rodziców także komentowano i to czasem wręcz w sposób wulgarny.

Oszczędność czasu i pieniędzy

Kobieta puszczała uwagę mimo uszu. Jednak nerwy wzięły górę, gdy dwie spacerujące mamy nawet nie kryły się z tym, że naśmiewają się z niej oraz z jej dziecka:

O ile jeszcze znosiłam te komentarze, tak szczytem były dwie młode mamy (na moje około niewiele więcej niż 23-27 lat) z wózkami zaczęły wytykać moje dziecko oraz mnie palcami, śmiejąc się nad wyraz głośno. Wstałam i zapytałam je co je tak śmieszy. Początkowo udawały, że nie wiedzą, o co chodzi, ale po chwili zmieniły podejście i zaczęły naśmiewać się wprost. Jedna nawet wprost rzuciła mi tekstem w stylu, że „biedocie to tylko zostają fontanny, bo na basen ich nie stać”. Naszej kłótni przyglądali się inne osoby w parku, ale nikt nie zareagował.

Po kilkuminutowej wymianie zdań obie matki odpuściły i odeszły w swoją stronę. Byłam tak zdenerwowana, że zabrałam Kubę i wróciliśmy do domu. Po co mam wydawać pieniądze na takie rzeczy jak basen, gdy niedaleko mieszkania mam takie miejsce z wodą. Przecież nic się nie dzieje, gdy dziecko pochlapie się trochę w fontannie. Przecież widać, że woda jest czysta i nawet jak się jej trochę napije, to nic się nie stanie. Nie rozumiem, czemu tak mnie zwyzywano… przecież fontanna jest dla wszystkich!

Niebezpieczne fontanny

W upalne dni fontanna wydaje się idealnym miejscem, aby spędzić czas. Jednakże lekarze od lat tłumaczą, że kąpiel w miejskiej ozdobie nie jest wskazana.  Tamtejsza woda zwykle bywa pełna zarazków, bakterii i wirusów, ale także o to, że fontanny nie są przeznaczone do kąpieli. O uraz nie trudno, zwłaszcza gdy ta posiada wiele elementów zdobniczych.

Jednakże widok dzieci, które z radością „pluskają się” w miejskich fontannach nikogo nie dziwi. Lekarze oraz wychowawcy rozkładają ręce i tłumaczą, że cokolwiek robią, rodzice i tak wiedzą lepiej. O ile dziecko raz, dwa czy trzy razy wróci z takiej zabawy bez szwanku, tak nigdy nie wiadomo co się stanie następnym razem…

A co wy sądzicie o kąpielach w fontannach miejskich?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować