Zabiła 2-miesięcznego synka, bo głośno płakał. Wyrok w sprawie kobiety wstrząsnął Polakami
Od tej tragedii minęły już prawie 2 lata. 10 lutego 2017 roku, podczas gdy mąż kobiety wyszedł do pracy, 29-letnia Renata, a zarazem matka dziecka, skatowała własne, 1,5-miesięczne maleństwo na śmierć. Twierdzi, że „nie wytrzymała, bo ciągle płakało”. Mimo, że przebrała i nakarmiła synka, nic nie pomagało. Chcąc go uciszyć rzuciła maluchem o łóżko, później o podłogę i ścianę. Dziecko nie miało najmniejszych szans na przeżycie – zmarło tego samego dnia w szpitalu. Więcej na ten temat tutaj. Teraz w sądzie okręgowym w Olszynie zapadł wyrok w sprawie kobiety.
Zatrzymanie dzieciobójczyni
Po śmierci dziecka policja zatrzymała oboje rodziców. Rafał, ojciec dziecka, został zwolniony do domu tuż po przesłuchaniu przez policję. Matka z kolei usłyszała zarzut zabójstwa swojego syna Szymona. Trafiła do aresztu i została zbadana przez biegłych psychiatrów. Od samego początku mówiło się, że za zabójstwo dziecka ze szczególnym okrucieństwem grozi jej dożywocie.
I choć śledczy nie mają najmniejszych wątpliwości, co do sprawczyni tragedii, 29-latka nie przyznała się do winy i złożyła obszerne wyjaśnienia.
Nikt nie dowierza w to, co się stało
Sąsiedzi nadal są w szoku i nie są w stanie uwierzyć w to, co się wydarzyło. Jedna z sąsiadek twierdzi, że małżeństwu nic nie można była zarzucić – przyzwoici i inteligentni ludzie z dobrą pracą, którzy zawsze troszczyli się o syna. Syna, który był wyczekiwanym przez parę dzieckiem. Nic więc nie zwiastowało tragedii, tym bardziej, że wobec rodziny nie było wcześniej żadnej interwencji policji, czy też wszczętej procedury niebieskiej karty.
Proces toczył się od grudnia ubiegłego roku
Wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami – tak zadecydował Sąd Okręgowy w Olszynie – ponieważ jawność rozprawy mogłaby naruszyć ważny interes prywatny osoby pokrzywdzonej w całej sprawie.
Decyzja sądu
W miniony czwartek sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski, rzecznik prasowy olszyńskiego sądu, poinformował, że postępowanie karne wobec 29-letniej Renaty umorzono. Jak to możliwe? Otóż ustalono, że oskarżona w chwili popełnienia zarzucanego jej morderstwa była niepoczytalna. Nie mogła więc rozpoznać znaczenia swojego czynu i pokierować swoim postępowaniem z powodu „istotnych zakłóceń czynności psychicznych”. Wyrok nie jest jednak prawomocny.
Co myślisz o takiej decyzji sądu? Czy sprawa w przypadku dzieciobójczyni powinna zostać umorzona? A może bez względu na swoją poczytalność kobieta powinna zostać ukarana?