×

Zadała 56 ciosów nożem 12-letniej i rocznej córce. Emilka jeszcze żyła, gdy znalazł ją tata

33-letnia Natalia W. była matką dwóch cudownych dziewczynek – 13-miesięcznej Laury i 12-letniej Emilki. Była, ponieważ kobieta odebrała im życie, zadając serię ciosów nożem. Próbowała po tej bestialskiej zbrodni poderżnąć sobie gardło, ale przeżyła. Fakt24 ujawnia kulisy tej okrutnej zbrodni.

Do tragedii doszło 23 stycznia 2018 roku. Natalia najprawdopodobniej miała to w planach, ponieważ pośpieszała partnera i babcię, aby opuścili mieszkanie

Gdy mężczyzna wrócił do domu, drzwi był zamknięte i nie mógł się dostać do środka. Sąsiedzi wyznają, że walił w nie, próbując zwrócić uwagę Natalii. Wiedział, że jest w środku z dziećmi. To najwyraźniej zaniepokoiło go tak mocno, że na miejscu szybko pojawiła się policja ze ślusarzem i pracownicy MOPS-u.

Jeden z policjantów, Marek J. wspomina to dramatyczne otwieranie drzwi i nie zapomni tego do końca życia

Podczas kilkusekundowej przerwy w rozwiercaniu zamka było słychać płacz dziecka. Po chwili ten płacz ustał

To właśnie ten funkcjonariusz jako pierwszy wszedł do mieszkania. Od razu zauważył, leżącą w kałuży krwi 33-latkę. Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że w głębi mieszkania dokonają jeszcze bardziej makabrycznego odkrycia.

Córki Natalii leżały na kanapie zalanej krwią. Młodsza, 13-miesięczna Laura nie żyła. 12-letnia Emilka walczyła o życie i była jeszcze przytomna. Policjant, który jako pierwszy wszedł do pokoju i zobaczył, że starsza córka wciąż żyje, zapewnił ją, że zaraz pojawi się pogotowie i żeby się trzymała, na co ona powiedziała, że już nie ma więcej siły. Policjant wraca do tych makabrycznych wspomnień i łamie mu się głos. Nie wiedział nigdy czegoś takiego w swojej karierze zawodowej.

Niestety lekarzom w szpitalu nie udało się uratować 12-letniej Emilki

Przeżyła tylko matka, która stanęła przed sądem. Najpierw została poddana badaniom psychiatrycznym. Stwierdzono, że w momencie popełniania zbrodni była poczytalna, ale zauważono u niej osobowość o cechach narcystycznych oraz łagodne deficyty funkcji poznawczych.

Dzień przed tragicznym dniem do domu Natalii W. wezwano pogotowie, ponieważ nie chciała jeść. Uważała, że jedzenie jest zatrute, a jej mieszkanie jest na podsłuchu. Zalecono wówczas, aby udała się do psychiatry. Ratownicy nic więcej w tym przypadku nie zrobili. Nic nie zwiastowało, że może dojść do takiej tragedii.

Dlaczego matka zabiła córki? Co doprowadziło do tak bestialskiego czynu?

Dziewczynki mogły stracić życie przez konflikt partnerów. Fakt podaje, że najprawdopodobniej ojciec chciał zabrać młodszą córkę, która była ich biologicznym dzieckiem, a starszą odesłać do ojca.

Nieoficjalnie mówi się także, że 33-latka była chorobliwe zazdrosna o partnera. Nie wierzyła w jego słowa i intencje. Gdy mężczyzna wyjechał na wakacje z córką z pierwszego małżeństwa, Natalia zarzuciła mu, że na pewno ją zdradza.

Tego dnia, gdy zamordowała córki, groziła także nożem Wojciechowi. Partner wówczas powiedział, że wychodzi z domu, a jak wróci, to ma jej nie być

Biegli nie mieli wątpliwości, że liczba ran, jakie zadała córkom wynikała z jej gniewu i złości, które przeniosła na dzieci. Prokurator nie widzi żadnych czynników łagodzących i domaga się dla niej dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością wyjścia przedterminowo po 35 latach.

Natalia W. przez cały proces sądowy płakała

Bardzo żałuję tego, co się stało. Dla mnie całe życie to będzie umieranie. Każdego dnia budząc się, umieram. Wszystko bym dała, żeby one żyły, a ja żebym umarła. Ale tak się nie da i muszę z tym żyć. Proszę o łaskawy wyrok. To wszystko

Czy można wierzyć jej słowom pełnym skruchy? Wyrok ma zapaść 6 listopada…

Może Cię zainteresować