Finał procesu w sprawie zbrodni miłoszyckiej. Prawdziwi sprawcy usłyszeli wyrok
Dziś sąd we Wrocławiu wydał wyrok w sprawie tzw. zbrodni miłoszyckiej. Wcześniej za jej popełnienie niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
Zabójstwo 15-latki
Do makabrycznej zbrodni, o której przez lata mówiła cała Polska, doszło w nocy z 31 grudnia 1996 roku na 1 stycznia 1997 roku. 15-letnia Małgosia pochodząca z Jelcza-Laskowic wybrała się na zabawę sylwestrową do jednej z dyskotek w Miłoszycach. Już nigdy nie wróciła do domu.
Po północy 15-latka źle się poczuła i zaczęła wymiotować. Gdy stała z chłopakiem poznanym na dyskotece na zewnątrz, podszedł do nich inny chłopak. Przedstawiał się jako Irek, jej brat. Powiedział, że odprowadzi ją do domu. Małgosia poszła z nim, mimo iż nie miała brata.
Ciało nastolatki znaleziono następnego dnia na podwórku jednej z posesji. Małgosia zmarła wskutek wyziębienia organizmu i odniesionych ran. Śledczy ustalili, że 15-latce podano karbamazepinę, która w połączeniu z alkoholem działa jak tabletka gwałtu. Nie ustalono jednak, kto odurzył dziewczynę.
Ponowne śledztwo
Początkowo za gwałt i zabójstwo Małgosi na 25 lat pozbawienia wolności niesłusznie skazano Tomasza Komendę. Po 18 latach odsiadki został on oczyszczony ze wszystkich zarzutów i wyszedł na wolność. Zawdzięcza to policjantowi CBŚP Remigiuszowi Korejwo oraz prokuratorom: Robertowi Tomankiewiczowi i Dariuszowi Sobieskiemu.
Przełom w sprawie nastąpił w 2016 roku, gdy Korejwo zainteresował się sprawą zabójstwa 15-latki. Jak powiedział w rozmowie z serwisem Onet:
Wszedłem w posiadanie nowych informacji na temat tej sprawy. Wynikało z nich jasno, że Irkiem, który zabrał Małgosię spod dyskoteki, jest Ireneusz M. i to właśnie on jest sprawcą.
O winie Ireneusza M. świadczą również jego zeznania tuż po zbrodni miłoszyckiej. Mężczyzna powiedział wówczas śledczym, że był na dyskotece i widział dziewczynę w białych skarpetkach z czerwonym wzorem. Tych jednak nie mógł widzieć nikt, poza gwałcicielem i świadkami zbrodni. Na dyskotece bowiem 15-latka miała na sobie długie czarne getry i kozaki, pod którymi skarpetki były schowane.
W trakcie wspólnego śledztwa, policjant i prokuratorzy natrafili na trop drugiego sprawcy, Norberta B.
Sporządziliśmy listę osób, które były na tej dyskotece. Od wszystkich pobraliśmy materiał DNA, żeby porównać go z zabezpieczonymi śladami. Szukaliśmy kolejnego sprawcy, a przy okazji eliminowaliśmy inne osoby z kręgu podejrzeń. W ten sposób trafiliśmy na ślad DNA, który był zbieżny z DNA Norberta B.
Wyrok w sprawie zbrodni miłoszyckiej
W piątek (25 września) Ireneusz M., jaki i Norbert B. stanęli przed sądem we Wrocławiu. Obaj nie przyznali się do winy.
Tamtej nocy pokłóciłem się z żoną i pojechałem na sylwestra. To nie jest przestępstwo, a jednak po 20 latach okazuje się, że jest
– mówił Ireneusz M. Dodał, że nie chce, by stało się z nim to samo, co z Tomaszem Komendą.
Jestem niewinny. Byłem na dyskotece, ale nie znam Małgorzaty, nie wyprowadziłem jej z dyskoteki i nie zgwałciłem
– mówił z kolei Norbert B., który chciał zostać przebadany wariografem. Nie wydano jednak na to zgody.
Wyrokiem Sądu we Wrocławiu Ireneusz M. oraz Norbert B. zostali skazani za zabójstwo i gwałt na 15-letniej Małgosi. Obaj mężczyźni usłyszeli wyrok 25 lat pozbawienia wolności.