×

Wstrząsająca relacja polskiej dziennikarki. „Bili ludzi kolbami karabinów”

Wstrząsająca relacja polskiej dziennikarki Jagody Grondeckiej, która dopiero kilka dni temu opuściła Afganistan. Dziennikarka była świadkiem brutalnego zachowania talibów. „Chodzili i bili ludzi kolbami, biczami” – opowiada.

Jak wygląda sytuacja na lotnisku w Kabulu?

W sobotę szef KPRM Michał Dworczyk poinformował, że dotychczas do Polski przyleciało pięć samolotów z osobami, które ewakuowano z Afganistanu. To 260 osób, w tym Polacy oraz współpracownicy Polaków w Afganistanie i ich rodziny. Pod rządami talibów wszyscy znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Lotnisko w Kabulu w ostatnich dniach nabrało niemal symbolicznego znaczenia. To miejsce stało się Mekką dla uciekających przed terrorem. Z kraju masowo ucieka elita – artyści, naukowcy, tłumacze, wykształcone osoby. Uciekają obcokrajowcy i ci, którzy z nimi współpracowali. Próbują uciekać cywile, którzy mają nadzieję na nowe, lepsze życie za granicami kraju. Dlatego od wielu dni na lotnisku w Kabulu dochodzi do dantejskich scen…

To są ekstremalnie trudne warunki nawet dla dorosłych, silnych osób, nie wspominając o dzieciach i ludziach, którzy mają takie dzieci pod opieką

– mówi dziennikarka Jagoda Grondecka, która od kilku tygodni relacjonowała sytuację w Afganistanie.

Dziennikarka jest jedną z osób, które ewakuowano do Polski. Jak mówi Grondecka, jeszcze w środę w nocy na lotnisku w Kabulu nie było talibskiego posterunku.

Oni jeszcze wtedy respektowali słowo, które dali, że nie będą utrudniać ewakuacji. Oczywiście poza zorganizowanymi grupami było tam bardzo wiele osób, które liczyły na jakiś łut szczęścia, że uda im się wydostać. Talibowie raczej brutalnie się z nimi obnosili, starali się oczyścić z ludzi teren przed bramą na lotnisko. Natomiast za każdym razem, kiedy zbliżali się do naszej grupy, ja pokazywałam paszport, tłumaczyłam, że jesteśmy polską grupą, że czekamy na nasz lot, i zostawiali nas w spokoju

– opowiadała Grondecka, cytowana przez TVN24.

Ale sytuacja zmieniła się już w czwartek.

Wstrząsająca relacja polskiej dziennikarki

Z dnia na dzień na lotnisku w Kabulu pojawił się talibski check-point, który nie chciał przepuszczać obcokrajowców.

Nam udało się przejść dlatego, że odkryliśmy, że o trzeciej w nocy talibowie z tego check-pointu schodzą.

– przyznała dziennikarka.

Niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Według Grondeckiej sytuacja diametralnie się zmieniła.

Sytuacja na lotnisku jest krytyczna i pogarsza się z godziny na godzinę. Pod bramą byli talibowie, którzy zachowywali się bardzo brutalnie wobec Afgańczyków. Chodzili i bili ludzi kolbami karabinów, biczami

– relacjonuje dziennikarka w rozmowie z Wirtualną Polską. Dodała również, że przed bramami na lotnisko nadal czeka tysiące

Afgańczyków, którzy mają nadzieję, że uda im się uciec z kraju. W tłumie stratowano już siedem osób.

Przerażającym scenom towarzyszy akompaniament świszczących kul. Talibowie próbują zapanować nad kotłującym się tłumem, strzelając w powietrze.

Każdy mógł zabrać jedną sztukę bagażu, niewielką. Zresztą z czymś większym nie dałoby się przedrzeć przez ten tłum. Ci ludzie uciekali często z jedną reklamówką lub plecakiem

– relacjonuje Grondecka.

Dziennikarka wróciła do Polski w piątek rano. Udało jej się przewieźć także swojego czworonożnego przyjaciela.

Polacy i ich współpracownicy podróżowali wojskowymi samolotami z Kabulu do Uzbekistanu, a następnie cywilnymi samolotami PLL LOT ewakuowani zostali do Polski.

Fotografie:

Może Cię zainteresować