×

Sabina bez przekonania poszła do wróżki. Po dwóch latach jej słowa się spełniły

Wróżby – można w nie wierzyć albo i też nie, ale czasami ludzka natura jest silniejsza od jakiegokolwiek racjonalnego myślenia. O tym jak bardzo, przekonała się Sabina, która zdecydowała się odwiedzić pięć lat temu wróżkę w Andrzejki w swoim rodzinnym mieście. Nie do końca była przekonana do tego spotkania, ale namówiła ją przyjaciółka, która do pani Jasminy chodzi regularnie. O tym, co wywróżyła jej wróżka i czy to faktycznie się sprawdziło, napisała w wiadomości do naszej redakcji.

„Wiem, że to brzmi totalnie irracjonalnie i pewnie śmiejecie się pod nosem, ale naprawdę poszłam do wróżki”

A to co mi powiedziała spełniło się w ciągu zaledwie dwóch-trzech lat. Sceptycznie byłam nastawiona – tak jak pewnie większość z was, ale zdecydowałam się, że pójdę, bo moja przyjaciółka mnie do tego namawiała. Wkroczyłyśmy do salonu Jasmin, który wyglądał dokładnie tak, jak wszystkie te, które widzimy w filmach. Dużo świec, kadzidełka i na końcu tego wszystkiego Ona – siedząca za okrągłym stołem, na którym narzucony był kolorowy obrus. Od razu wyczułam w niej coś takiego, co pozwoliło mi się przed nią otworzyć, ale nie na tyle, aby mówić jej szczegóły ze swojego życia, ponieważ nie chciałam, aby czymkolwiek się sugerowała.

„Oczywiście zapytała mnie z czym tutaj przyszłam, więc odpowiedziałam, że bardzo chciałabym dowiedzieć się, czy poznam miłość swojego życia. Czy wyjdę za mąż, czy będę szczęśliwa?”

Jasmina rozkładała karty, co jakiś czas zerkając na mnie i w końcu zaczęła mówić:

Miała pani bardzo bujną przeszłość, jeśli chodzi o związki, ale to pewnie pani wie. Nie muszę tego powtarzać. Mamy 2015 rok, w tym roku już pani się nie zakocha ani w następnym, dopiero w 2017 na początku w miejscu publicznym natknie się na panią pewien blondyn. Nie będzie w tym nachalny, bo wyjdzie to przypadkiem, ale od tego zacznie się wasza znajomość. Będzie miał pani numer tylko nie wiem do końca skąd, na pewno nie od pani i będzie nalegał na spotkanie. Państwa losy się tak skrzyżują, że do dwóch lat od tego spotkania sfinalizujecie swój związek. Bardzo możliwe, że on będzie miał dzieci i wkroczy do pani życia z dwójką, ale tego nie jestem do końca pewna.

„Wyszłam z salonu roześmiana, bo to brzmiało jak kiepska komedia romantyczna”

Minęły święta, Sylwester, Wielkanoc następne Święta i jakoś nie przywiązywałam się do tego o czym mówiła Jasmina. Dopiero pamięcią do tych słów wróciłam, gdy faktycznie w 2017 roku wychodziłam w pośpiechu do pracy. Na śmierć zapomniałam o tym, że czekałam na kuriera, który miał przyjść w okolicach tej właśnie godziny, ale on pamiętał dobrze o tym. Wchodził do mojej klatki, a ja wychodziłam z impetem z windy i nagle uderzyłam centralnie w jego pudełko z przesyłką. Odbiłam się od drzwi i upadłam na ziemię.

Okazało się, że właśnie mój kurier szedł z przesyłką urodzinową dla mojej mamy, którą zamówiłam jakiś czas temu. Podał mi rękę, a ja spojrzałam w jego błękitne oczy i zamarłam. Dogadaliśmy się, że właśnie pan Tomasz szedł do mnie z przesyłką i zabrałam ją zanim wyszłam z bloku do pracy. Kilka dni później siedziałam w wannie, czytając książki, gdy przyszły nagle po sobie dwa SMS-y. Spojrzałam na treść – była dość intrygująca.

„Dzień dobry, wiem że to może wyglądać dziwnie, ale kilka dni temu wpadła pani na mnie, wychodząc z windy. To było naprawdę urocze i pomyślałem sobie, że mógłbym jakoś wynagrodzić pani tę kolizję i zaprosić na kolację”

No chyba nie muszę mówić, że szybko powiązałam wątki i momentalnie przypomniały mi się słowa wróżki. Jednak jak to często bywa w takich sytuacjach, nie chciałam narzucać jej słów w moje życie, dlatego też nie nastawiałam się, że to będzie miłość mojego życia, tylko czekałam na to, co czas przyniesie, ale w głębi serca czułam, że to jest ta osoba na całe życie.

Po 7 miesiącach spotykania się Tomasz oświadczył mi się, a ja momentalnie się zgodziłam. Cały czas miałam słowa wróżki w głowie i praktycznie wszystko się zgadzało poza jednym wątkiem – Tomasz nie ma dzieci a dwa urocze psiaki, które właśnie siedzę obok moich nóg.

Nie wiem, co sobie o tym wszystkim myśleć, ale nie wydaje mi się, że to był przypadek

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować