Agnieszka Woźniak-Starak wraca do pracy. Nie zobaczymy jej jednak w telewizji TVN
Agnieszka Woźniak-Starak straciła swojego męża w tragicznym wypadku na jeziorze Kisajno w sierpniu tego roku. Wtedy też zrezygnowała z prowadzenia Big Brothera i prawie nie pokazywała się publicznie. Dziś ogłosiła, że od nowego roku wraca do pracy. Co będzie robić?
Tragedia Woźniaków
Po tragicznej śmierci Piotra Woźniaka-Staraka zaczęto dopatrywać się klątwy, która wisi nad rodziną Woźniaków. Jego ojciec zmarł z powodu czerniaka, kiedy Piotr miał zaledwie 7 lat. Wtedy jego mama wyszła ponownie za mąż za Jerzego Staraka. Wspólnie wychowali Piotra.
Niestety producent filmowy uległ tragicznemu wypadkowi na jeziorze Kisajno w sierpniu tego roku. Miał 39 lat.
Teściowie wspierali Agnieszkę
Dziennikarka przyznaje, że śmierć męża była dla niej ogromnym ciosem. Pobrali się w 2016 roku, więc małżeństwem mogli cieszyć się tylko 3 lata.
Z żalem po śmierci małżonka pomogli Agnieszce uporać się teściowie, którzy również bardzo to przeżyli. Do tej pory można było ją zobaczyć jedynie na premierach filmu jej męża. W Gdyni i Warszawie uczestniczyła bowiem w pokazie filmu „Ukryta gra”.
To czas na powrót
Agnieszka Woźniak-Starak postanowiła wrócić do pracy, ale nie do TVN-u, co zaskoczyło wielu. Dziennikarka zdecydowała się pozostać w mediach, jednak tym razem postawiła na… radio.
Poprowadzi swoją autorską audycję w newonce.radio. Jak mówią jej znajomi:
Agnieszka chce wracać małymi kroczkami
Stację Agnieszka miała wybrać za namową Kuby Wojewódzkiego, który prowadzi w nim audycję z Piotrem Kędzierskim. Wybór jest dość kontrowersyjny, bo tego radia możemy słuchać jedynie w Internecie lub poprzez aplikację.
Z kolei Agnieszkę w programie „Ameryka Express” ma zastąpić Daria Ładocha. Woźniak-Starak na razie nie wraca do telewizji.
Ogromna strata
To co się wydarzyło zupełnie zmieniło świat Agnieszki Woźniak-Starak. W każdym poście nadal wspomina męża:
A to jest Vlad. Vlad miał być psem Piotrka, kupiłam mu go na urodziny, to miał być nasz trzeci Rhodesian, mieliśmy go odebrać po powrocie z Mazur, nie zdążyliśmy. Po tym, co się stało stwierdziłam, że nie poradzę sobie sama z sześcioma psami, co wcale nie znaczy, że go zostawiłam. Nasi przyjaciele z Zakopanego powiedzieli, że marzą o tym, żeby mieć psa Piotrka, więc razem odebraliśmy go z hodowli i Vlad pojechał na Podhale.
Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić:
@redakcja@popularne.pl