×

Gdy miała 5 lat okaleczono jej narządy płciowe za zgodą rodziców. To cud, że się nie wykrwawiła…

Waris Dirie urodziła się około 1965 roku na pustyni w Somalii. Jako córka w muzułmańskiej rodzinie Nomadów nie miała ani stałego zamieszkania ani odpowiedniej opieki medycznej. Do tego wszystkiego w tamtym czasie dokonywano infibulacji, czyli obrzezania w barbarzyński sposób kobiet.

Kiedy matka przyniosła 5-letnią Waris do szamana, aby ten wykonał 'zabieg’, dziewczynka nie miała pojęcia, co ją czeka.

Infibulacja polega na modyfikacji genitaliów żeńskich po to, aby uniknąć współżycia seksualnego i masturbacji. Zewnętrzne narządy płciowe są wycinane oraz zszywa się otwór pochwy.

Z racji tego, że warunki higieniczne na pustyni nie są nieodpowiednie, ani szamani nie mają wystarczającej wiedzy i uprawnień lekarskich do tego, aby dokonywać jakichkolwiek zabiegów, często w trakcie tego brutalnego 'zwyczaju’ dziewczynki tracą bardzo dużo krwi, cierpią i zdarzają się przypadki, że zakażenie jest na tyle silne, że małe dzieci umierają…

Waris przeżyła to piekło, ale nigdy nie mogła zrozumieć, że jej najbliżsi chcą, aby cierpiała…

Gdy miała 14 lat, jej ojciec zdecydował, że dziewczynka musi wyjść za mąż. Nastolatka była tym faktem przerażona. Nie wyobrażała sobie związku ze starszym od siebie mężczyzną. Obawiając się tego, uciekła. Szła bardzo długo przez pustynię. Była wycieńczona, ale nie miała zamiaru się poddać. W końcu doszła do Mogadiszu – stolicy Somalii. Tam trafiła na krewnych matki, którzy pozwolili jej mieszkać przez pewien czas z nimi.

Dwa lata później wysłali 16-letnią dziewczynę do Londynu, gdzie jeden z wujów był ambasadorem i potrzebował pokojówki. Życie w tej rodzinie nie należało do najłatwiejszych. Mimo, że byli spokrewnieni, Waris była traktowana źle. Musiała spać na podłodze i nie mogła nigdzie wychodzić. Wkrótce wuj stracił posadę i młoda kobieta musiała sobie radzić sama.

Przez jakiś czas była bezdomna, później poprosiła o pomoc w Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Młodych, gdzie znalazła schronienie. Poznała wówczas ludzi, którzy wyciągnęli do niej rękę. Waris zaczęła pracę w jednej z popularnej sieci fast-foodów.

W czasie swojej zmiany w pracy zaczął przyglądać się 18-latce pewien mężczyzna. Zagadał i zaproponował sesję zdjęciową. Jak się później okazało, był to brytyjski fotograf Terence Donovan, którego Waris od razu zafascynowała.

Od tej pory wszystko potoczyło się bardzo szybko. Propozycje współpracy zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu.

Waris została modelką w znanym na całym świecie kalendarzu Pirelli i zaczęła współpracę z takimi markami jak Chanel, L’Oreal, Revlon, Versace, Cartier i Levi’s. Ale nawet będąc u szczytu ogromnej kariery, nie zapomniała skąd pochodzi. W przejmującym wywiadzie z 1997 roku opowiedziała o traumie wynikającej z obrzezania. Zwierzyła się, że to niewyobrażalne cierpienie, którego nie powinna przechodzić żadna dziewczynka.

Waris doceniała to, co dostała od losu, ale absolutnie nie zapomniała o swojej historii z somalijskiej pustyni.

Zaczęła głośno mówić o problemie, który dotyczy przecież nie tylko jej. Chciała w jakikolwiek sposób zmienić ten barbarzyński 'zwyczaj’. Założyła fundację Kwiat pustyni, która walczy z okaleczeniem żeńskich narządów płciowych. To nie tylko wiąże się z ogromnym bólem, ale i wpływa na późniejsze życie kobiety. Jej pewność siebie i psychika są zachwiane i ciężko zbudować jakąkolwiek relację.

Nie ma absolutnie żadnego wytłumaczenia na tak barbarzyńskie zachowanie. Waris nie tylko zaczęła o tym głośno mówić, ale napisała książkę, a na podstawie jej życiorysu powstał poruszający film. Aż ciężko uwierzyć, że gdzieś na świecie dochodzi do takich dramatów…

Może Cię zainteresować