×

Od niepełnosprawnego pacjenta dostała walentynkę, której nigdy nie zapomni. Łzy cisną się do oczu

Historia tej kobiety wzrusza do łez i pokazuje, czym tak naprawdę jest szczęście i miłość. Przeczytajcie:

Wszystko zaczęło się od tego, że tuż po maturze miałam ogromną potrzebę pomocy ludziom. Zdecydowałam się na wspomaganie dziennego domu samopomocy w moim rodzinnym mieście. Było w nim dużo pięknych osób i historii, które dotykają samego serca, ale to Kamil pozostanie w moich myślach do końca dni.

Pierwszy dzień nie był łatwy, ale starałam się wdrożyć jak najlepiej potrafiłam. Ludzie przyprowadzani przez swoich opiekunów byli w różnej kondycji. Niektórzy na wózku, inni samodzielnie chodzili, jeszcze inni byli autystyczni i ciężko było nawiązać z nimi kontakt. Kamil różnił się od nich nawet historią życia, która porusza i łamie…

Był dzień jego ślubu. Jechał do kościoła ze swoim świadkiem, gdy doszło do wypadku. Kolega nie przeżył, a pan młody w ciężkim stanie trafił do szpitala. Zapadł w śpiączkę na 3 miesiące. Gdy się obudził, nic nie było takie samo. Łącznie z tym, że narzeczona nie poradziła sobie i go porzuciła. Został sam z bratem, bo rodzice nie żyli. Lekarze nie pozostawiali złudzeń – Kamil będzie do końca życia uzależniony od kogoś. Przez wypadek doszło do uszkodzenia mózgu i jest po części sparaliżowany, a zachowuje się jak małe dziecko…

Wszystkie jego marzenia, pragnienia o miłości i życiu z ukochaną zniknęły na zawsze. Uwięziony został w inny świecie. Świecie, którego nie znamy i ciężko nam się postawić na jego miejscu. Mnie jednak polubił i akceptował. Najczęściej zajmowaliśmy się wydzierankami z kolorowych papierów, bo widziałam, że sprawia mu to przyjemność. Śpiewaliśmy piosenki, a nawet oglądaliśmy filmy. Mijały miesiące, a ja zżywałam się z tą 12-osobową grupą coraz bardziej.

Na samym początku lutego niestety dowiedziałam się, że mój narzeczony ma inne plany na życie. Załamałam się, bo planowaliśmy ślub. Przyszłam zapłakana do ośrodka. Kamil od razu to zobaczył i gdy do niego podeszłam, zaczął pytać: „Ola, co płacze? Boli coś?” To mnie rozkleiło jeszcze bardziej. Sam tak bardzo cierpiał, a interesował się mną. Nie wiem, dlaczego, ale zaczęłam mu się zwierzać, a w jego oczach widziałam… zrozumienie.

Nadszedł czas walentynek. Miałam poranną zmianę w ośrodku. Na moim biurku znalazłam kopertę i wycięte z papieru serce. Znałam to pismo. To była wiadomość od Kamila. Dobrze wiedziałam, ile to kosztowało go wysiłku. Sam ten gest mnie wzruszył. Później było jeszcze piękniej…

Na drugim wyciętym sercu były skierowane do mnie życzenia walentynkowe. Najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek dostałam… Kamil ma problemy z pisaniem, dlatego życzenia złożył mi obrazkowo… Życzył mi dużo słońca, uśmiechu i… miłości. I wiecie co? Wierzę w to, że kiedyś do mnie uśmiechnie się los, a Kamil na zawsze będzie dla mnie kimś wyjątkowo ważnym i nigdy nie zerwę z nim kontaktu. Wzruszyłam się tym bardziej, że znam jego historię… Serce po prostu pęka.

Kochani, doceniajmy siebie każdego dnia. Niezależnie od wszystkiego pamiętajcie, że miłość jest siłą, dzięki której wiele może się udać!

Może Cię zainteresować