×

Była stałą klientką osiedlowej cukierni. Jednego dnia została w niej dotkliwie upokorzona

Podczas gdy jedni mówią, że jako naród jesteśmy bardzo gościnni i tolerancyjni, inni uważają, że Polacy są zawistni i uwielbiają wpychać nos w nie swoje sprawy. Bez wątpienia jedni jak i drudzy mają w pewnym stopniu rację – w końcu wszystko zależy od tego, na kogo się trafi. Jeśli chodzi o zachowanie tych drugich, okazuje się, że mamy z nim do czynienia nie tylko w przypadku sąsiadów, ale także ludzi obcych, którzy lubią zwracać uwagę innym – bez względu na miejsce, w jakim właśnie się znaleźli.

To była jej ulubiona cukiernia

O tym, że ludzie uwielbiają wtykać nos w nie swoje sprawy, przekonała się Natalia. Do przykrego incydentu z jej udziałem doszło w cukierni, której jest, a przynajmniej dotychczas była, stałą klientką – zarzeka się, że już tam nie wróci. Wszystko przez zachowanie jednej z klientek i reakcję sprzedawczyni, która nie zachowała się tak, jakby Natalia tego oczekiwała. Jak sama przyznała, nawet w najgorszych snach nie podejrzewała, że ludzie potrafią być tak okrutni. Co takiego się tam wydarzyło?

Przykrą sytuacją podzieliła się z innymi, chcąc uprzedzić ich przed tego typu zachowaniami:

Na moim osiedlu znajduje się mała cukiernia. Sprzedają w niej pyszne pączki, bezy i rurki z kremem, babeczki serowe i babeczki z orzechami. Nigdy nie przepadałam za pieczeniem, a wypieki wprost uwielbiam, zatem byłam stałą klientką tego lokalu

Stałą i lubianą przez sprzedawczynię, a przynajmniej wszystko na to wskazywało. Kiedy tylko ją widziała, niemal natychmiast się uśmiechała i pakowała do torebki stały zestaw – ciasteczka korzenne, kilka babeczek i dwie rurki z kremem. Tak było średnio dwa razy w tygodniu przez około rok.

Czułam się dobrze podczas tych zakupów, ponieważ mam sporą nadwagę i zawsze obawiam się krytycznych spojrzeń. Ludzie nie patrzą przychylnym okiem na otyłe kobiety, które kupują słodycze. Od razu tworzą sobie w głowie opinię na ich temat – rzecz jasna – negatywną

Natalia w osiedlowej cukierni czuła się dobrze i przede wszystkim bezpiecznie. Wszystko jednak do czasu…

Tego dnia w cukierni była spora kolejka. Gdy wreszcie dostałam się do kasy, zrobiłam zamówienie. Tym razem zmieniłam je. Poprosiłam o 10 pączków, kilka rurek z kremem i dwie bajaderki. Z tyłu usłyszałam zduszony śmiech, a po chwili komentarz: „Przepraszam, czy pani widziała siebie w lustrze? Spotkałam tu już panią kilka razy i powstrzymywałam się, żeby czegoś nie powiedzieć, ale dziś już nie mogę. Z taką tuszą to powinna pani sobie darować słodycze. Już nie mówię o wyglądzie, ale o zdrowiu”.

Tak to mniej więcej leciało. Cała się trzęsłam, ale zdobyłam się na odpowiedź, że to nie jej sprawa. Z tyłu usłyszałam jeszcze raz zduszony śmiech i kolejny komentarz wypowiedziany cichym głosem. Tym razem przez dziecko: „Ale gruba…”


Po usłyszeniu tych słów w oczach Natalii niemal natychmiast zaczęły zbierać się łzy. Mimo to postanowiła nie odpowiadać na zaczepki.

Zapłaciłam, spojrzałam na ekspedientkę i zobaczyłam na jej twarzy głupkowaty uśmiech. Nie mogłam uwierzyć, że to ta sama osoba, która zawsze witała mnie z sympatycznym uśmiechem. Zapłaciłam, wzięłam torby i wyszłam. Policzki mnie piekły. Zanim dotarłam do mieszkania, spłynęły mi po nich łzy

Natalia przyznaje, że nie zapomni tego upokorzenia do końca życia

I choć wie, że jej ciało nie jest idealne, nie może zrozumieć, dlaczego ludzie tak chętnie wytykają wady innym ludziom, a jakby tego było mało, robią to publicznie? Dlaczego nie mogą zrobić tego „po cichu i dyskretnie” skoro tak bardzo im na tym zależy, choć takie uwagi według wielu osób również świadczą o braku kultury osobistej.

Czy takie wtrącanie się w życie prywatne innych osób jest na miejscu? A może po prostu ktoś chce się poczuć lepiej kosztem samopoczucia drugiego człowieka?

Osoby z nadwagą zawsze są na celowniku. Już się przyzwyczaiłam, ale taka okropna sytuacja spotkała mnie po raz pierwszy. Teraz boję się kupować słodycze. Przeważnie proszę współlokatorkę, aby zrobiła mi zakupy. Oczywiście nie w tej osiedlowej cukierni. Na mnie już nie zarobią. Stracili stałą klientkę

Natalia uważa, że to, czy je słodycze, to tylko i wyłącznie jej sprawa i nikogo nie powinno to interesować. Nikt w końcu nie przeżyje życia za nią, a co za tym idzie, sama wie, co jest dla niej najlepsze.

Mam serdecznie dość ludzi, którzy oceniają mnie. Nie mają do tego prawa. Niech lepiej zajmą się swoim życiem – kończy Natalia

A jakie jest Twoje zdanie? Czy Natalia powinna zareagować słysząc tego typu słowa? Jeśli tak, to co powinna Waszym zdaniem zrobić?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować