×

Ukraińcy od rana chowają się w metrze! Siedzą na walizkach, wpatrzeni w telefony

Zamiast do przedszkola, szkoły i pracy, swoje pierwsze kroki skierowali do schronów. Przerażeni Ukraińcy chowają się w metrze. To jedno z miejsc, które można uznać za najbezpieczniejsze. Przychodzą z całymi rodzinami i zwierzętami, zabierają tylko najpotrzebniejsze rzeczy. W ich oczach widać smutek, przerażenie i nieme pytanie… kiedy będą mogli wrócić do domu?

Ukraińcy chowają się w metrze

To miał być zwyczajny, zimowy dzień. Jeszcze wczoraj Ukraińcy ze spokojem kładli się do łóżek, mając nadzieję, że Rosja nie zdecyduje się na tak szaleńszy krok… Ale dzisiaj wszyscy obudzili się w nowej rzeczywistości.

Dzisiaj nad ranem Ukraińców obudził dźwięk wybuchów i wyjących syren alarmowych. Stało się to, przed czym Amerykanie przestrzegali od wielu dni. O godzinie 3.45 Putin wypowiedział wojnę Ukrainie. Ulice Kijowa i wielu innych ukraińskich miast nagle opustoszały. Wielu mieszkańców rozpoczęło ewakuację do schronów cywilnych.  Jednym z pierwszych miejsc, do których mieszkańcy mogli uciekać przed bombardowaniem, było kijowskie metro.

Na nagraniach, które zamieszczono w mediach społecznościowych widać, że stacja metra wypełniona jest po brzegi.

Podobnie jest na stacji metra w Charkowie, przekształconej w prowizoryczny schron przeciwlotniczy

Była tam reporterka CNN Clarissa Ward, która rozmawiała z Oksaną. Kobieta schroniła się razem z dwójką swoich dzieci: dziewięcioletnim synem i sześcioletnią córką.

„Staramy się być dzielni, bo mamy dzieci”

Oksana opowiada, że przyjechali do Charkowa, by odwiedzić jej teściów. Wtedy zaczęła się rosyjska inwazja.

Reporterka CNN zwróciła uwagę, że Oksana, mimo tego, co się stało, wydaje się być bardzo silna.

Robimy, co możemy. Staramy się być dzielni, bo mamy dzieci, przecież nie chcemy im pokazać, że możemy się czegokolwiek bać

– odpowiedziała kobieta.

Oksana zapytana przez Ward, czy myślała, że coś takiego może się wydarzyć, odparła:

Nigdy, przecież to jest nie do wiary. Nawet teraz ciężko mi w to uwierzyć, że coś takiego nam się przytrafiło

– odparła kobieta.

Niezależnie od lokalizacji, schrony wypełniają się tłumami ludzi. Poruszającą relację zamieścił na Twitterze także dziennikarz „The Guardian” Luke Harding. ”

Nasza piwnica w Kijowie zapełnia się teraz rodzinami z małymi dziećmi. Dzieciaki trzymają kolorowanki. To rozdzierające serce

– napisał reporter.

Fotografie:

Może Cię zainteresować