×

Obiad dla 3 os. rodziny nad morzem. Turystka z Łodzi pokazała rachunek

Ceny obiadów nad Bałtykiem bardzo zaskoczyły spragnionych urlopu Polaków. W smażalniach ryb, tawernach czy barach nawet za proste posiłki trzeba sporo zapłacić. Pani Joanna nie mogła wyjść z szoku, gdy zobaczyła paragon za posiłki swojej trzyosobowej rodziny. Ile zapłaciła?

Drożyzna nad morzem

Trudno wyobrazić sobie pobyt nad Morzem Bałtyckim bez odwiedzenia smażalni ryb czy zjedzenia pysznego gofra z bitą śmietaną i owocami. W końcu lato w Polsce jest bardzo krótkie i trzeba maksymalnie wykorzystać kilka upalnych miesięcy. Niestety od kilku tygodni turyści, którzy przybyli do polskich kurortów przeżywają załamanie nerwowe, widząc jak wysokich cen żądają restauratorzy. Tzw. paragony grozy budzą przestrach w społeczeństwie i skutecznie zniechęcają do spędzania wakacji w kraju. Czytelnicy od dłuższego czasu zasypują redakcje portali internetowych zdjęciami wysokich sum, które widnieją na paragonach, które otrzymali nad morzem.  Za smażonego dorsza, flądrę czy łososia z frytkami i surówką w niektórych miejscach trzeba zapłacić nawet ponad sto złotych. Wiele osób nie może pozwolić sobie na tak wygórowane ceny i szuka sposobów na ominięcie płacenia.

Na szczęście obecnie w niemal wszystkich nadmorskich miejscowościach znajdują się supermarkety, w których można kupić składniki na obiad i samemu przyrządzić posiłek np. na przenośnej kuchence gazowej. Osoby, które pragną w czasie urlopu odpocząć od gotowania wolą jednak wybrać się do restauracji. Co więcej, większość wczasowiczów nad Bałtykiem to Polacy, którzy posiadają bony turystyczne i chcą je wykorzystać. Pani Joanna, która wraz z rodziną spędziła wczasy we Władysławowie. Opowiedziała o tym, co spotkało ją w smażalni ryb.

Ceny obiadów nad Bałtykiem

Kobieta opowiedziała w liście przesłanym do redakcji o2 o swojej wizycie w „Smażalni Ryb Bosman”. Pani Joanna była bardzo zaskoczona cenami. Za smażoną flądrę, frytki i surówkę zapłaciła skromne 25 złotych. Oznacza to, że istnieją miejsca, w których można zjeść za przystępną sumę. Nieco więcej kosztował filet z dorsza z dodatkami. Zapłaciła za niego 27 zł. Z kolei, filet z sandacza z frytkami i surówkami to koszt 31 zł. Czytelniczka uważa, że to rozsądna ceny i właśnie tyle powinny kosztować posiłki nad Morzem Bałtyckim. Na przesłanym przez kobietę paragonie znalazły się także napoje: woda w cenie 5 zł, napój herbaciany w cenie 6 zł oraz piwo w cenie 8 zł, którego zdecydowanie nie powinno tam być!

Warto przy tej okazji przypomnieć, że podczas wakacji z dziećmi picie alkoholu jest absolutnie niedopuszczalne. Rodzice będący pod wpływem alkoholu nie powinni sprawować opieki nad nieletnimi. Na wakacjach nietrudno o chwilę zapomnienia, która może mieć fatalne konsekwencje np. w postaci wtórnego utonięcia.

Nie wszędzie jest tanio

Niestety będąc nad polskim morzem lepiej zachować czujność. Ceny są mocno zróżnicowane i nietrudno o prawdziwy „paragon grozy”. Co więcej, ceny za drugie danie nierzadko są wyliczane w oparciu o masę fileta. Przekonała się o tym jedna z kobiet, która za obiad zapłaciła więcej niż za granicą.

Wyjechaliśmy na tydzień nad polskie morze. Zwykle wyjeżdżamy za granicę, na wycieczkę organizowaną przez biuro podróży w formule all inclusive. W tym roku baliśmy się z powodu pandemii. 217 zł na obiad i to nie w eleganckiej restauracji, a smażalni ryb. Fakt, był pyszny, ale ta kwota, to chyba przesada? Na ten wyjazd wydamy więcej, niż gdybyśmy polecieli do Egiptu lub Turcji.

Restauratorzy wciąż usprawiedliwiają wysokie ceny rosnącą inflacją i niedawno zakończonym lockdownem. Czy rzeczywiście mają prawo żądać tak dużo? Jeden z właścicieli barów tłumaczy:

Wśród Polaków pokutuje przekonanie, że obiad powinien kosztować do 30 zł. Chyba 15 lat temu. Teraz wszystko jest drogie. Musimy się jakoś utrzymać – produkty kosztują, pracownicy też muszą zarobić, płacimy wysokie podatki, ponosimy koszty coraz droższego prądu, zużytej wody wywozu nieczystości. Mógłbym jeszcze długo wymieniać.

Trzeba pamiętać, że epidemia koronawirusa jednakowo dotknęła cały świat, a jednak za granicą ceny są niższe. Czy przypadkiem polscy przedsiębiorcy nie są najzwyczajniej chytrzy?

Fotografie: Facebook, Imgur

Może Cię zainteresować