×

3-letnia Hania nie żyje. Sygnały o przemocy w rodzinie pojawiały się wcześniej

Trzyletnia Hania mogłaby żyć, gdyby nie wielomiesięczne zaniedbania ze strony pomocy społecznej. Na polecenie burmistrza wszczęto śledztwo.

Wielomiesięczne zaniedbania

W nocy z 19 na 20 lutego z szpitalu w Kłodzku zmarła trzyletnia Hania. Początkowo lekarze przyczynę śmierci upatrywali w wychłodzeniu organizmu, na podstawie informacji pozyskanej od matki, że dziewczynka była polewana lodowatą wodą za karę za zmoczenie łóżeczka. Hania została przewieziona do szpitala nieprzytomna, wyczerpana torsjami. Trwająca kilkadziesiąt minut akcja reanimacyjna nie przyniosła efektu.

Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci były obrażenia wielonarządowe. 30-letnia matka,. Lucyna K. i jej 25-letni konkubent Łukasz B. trafili do aresztu pod zarzutem znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwo. Jak twierdzą śledczy, koszmar dziewczynki trwał od 2018 roku. Dlaczego przez niemal trzy lata nikt nie zareagował?

Burmistrz Kłodzka też chce poznać odpowiedź na to pytanie. Z jego polecenie wszczęto śledztwo, którego rezultaty zostały zapisane w raporcie. Dotarli do niego reporterzy programu TVN Uwaga.

Rodzina była objęta opieką pomocy społecznej i miała regularny kontakt z asystentem rodziny. Co wobec tego poszło nie tak? Jak ustalili reporterzy, sąsiedzi często informowali policję o ciągłym płaczu dziecka dobiegającym z mieszkania Lucyny K, jednak funkcjonariusze twierdzą, że podczas kolejnych interwencji nic nie wzbudziło ich podejrzeń, nawet to, że tak często są wzywani pod ten sam adres.

Sąd opiekuńczy przeprowadził postępowanie, które, jak twierdzi rzeczniczka Sądu Okręgowego w Świdnicy, nie wykazało żadnych przesłanej do ustanowienia pieczy zastępczej. Nikt nic nie zrobił, aż doszło do tragedii.

Teraz, na podstawie raportu, zleconego przez burmistrza Kłodzka, można sprawdzić, kto zawinił.

 

Trzyletnia Hania mogłaby żyć

Pierwsze służbowe notatki sięgają końca 2018 roku i dotyczą głośnych krzyków Łukasza B. dochodzących z mieszkania. Asystent rodziny ograniczył się wtedy do przeprowadzenia rozmowy z rodziną. W 2019 roku w dokumentach znalazła się informacja o siniaku na policzku małej Hani. Matka twierdziła, że dziecko uderzyło się o łóżeczko. Znów odbyła się rozmowa z asystentem.

Trzecia miała miejsce po tym, gdy sąsiadka zgłosiła krzyki Łukasza B. i odgłosy przemocy dobiegające z mieszkania. Kiedy na policzku Hani pojawił się następny siniak, asystent skierował jej matkę z dziewczynką do lekarza, ale kobieta bała się tam pójść. Nie odbyła się żadna rozmowa z drugą córką, sześcioletnią, czy widziała, jakoby Hania co chwila obijała się policzkiem o łóżko, jak twierdziła matka.

Po kolejnej interwencji policji, asystent rodziny stwierdził, że widocznie sąsiedzi uwzięli się na Lucynę K. i jej konkubenta i poradził parze, by… zaczęła unikać kontaktów z sąsiadami. W maju 2019 roku asystent rozmawiał z dyrekcją przedszkola oraz wychowawcą grupy, do której uczęszczała starsza córka kobiety. W swoim raporcie zacytował słowa wychowawczyni:

Dzieją się złe rzeczy, ponieważ dziewczynka jest wycofana i zamknięta w sobie.

Miesiąc później Hania miała spuchnięte i zaczerwienione oko. Jej matka twierdziła, że taka się po prostu obudziła i obiecała zabrać córkę do lekarza, ale nie wiadomo, czy tam dotarła. Z notatek asystenta wynikało też, że mała Hania często była pozostawiana sama w mieszkaniu. Były kolejne doniesienia o krzykach i płaczu.

Wstrząsający raport

W listopadzie 2020 roku zawodowa kuratorka poinformowała asystenta rodziny o złym traktowaniu Hani. Informacje te pozyskała od jej biologicznego ojca, który właśnie opuścił zakład karny. Siostra Lucyny K. ujawniła z kolei, że wobec dziewczynki są stosowane kary cielesne. Jednak nawet wtedy asystent nie dopatrzył się niczego niewłaściwego w traktowaniu dziecka. Jak napisano w raporcie:

Asystent rodziny przekazał, iż „nie zauważył w rodzinie żadnych niepokojących sygnałów związanych z nadużywaniem przemocy”. Kontrolujący analizował sprawozdanie miesięczne za okres od 1 listopada do 30 listopada 2020 roku i stwierdził, że nie zawiera ono żadnych zapisów o rozmowie telefonicznej z kurator, która przekazała dwie informacje na temat złego traktowania córki Hani. Natomiast asystentka rodziny w sprawozdaniu odnotowała: „Pani Lucyna wraz z konkubentem starają się być dobrymi rodzicami’. Powyższe świadczy o braku rzetelności w sporządzeniu ww. dokumentu.

Na koniec asystent rodziny zamieścił w swoim raporcie ocenę rodziny w okresie od początku września 2020 roku do końca lutego 2021 roku, chociaż Hania zmarła w nocy z 19 na 20 lutego, oraz informację o zaplanowanej na marzec wizycie dziecka w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Jak komentuje główny specjalista ds. kontroli wewnętrznej UM w Kłodzku:

Należy zauważyć, że jeśli ocena okresowa obejmuje okres od dnia 1 września 2020 roku do dnia 28 lutego 2021 roku, a mała Hania nie żyła w dniu 28 lutego od 8 dni, to powyżej cytowany fragment oceny jest w ocenie kontrolującego nie tylko nierzetelny, ale dobitnie świadczy o niewykonywaniu swojej pracy asystenta rodziny.

Po zapoznaniu się z raportem burmistrz postanowi, co dalej. Jak ujawnia Daniel Jakubowski, pracownik kłodzkiego magistratu:

Dał sobie czas do końca kwietnia na wyciągnięcie ewentualnych konsekwencji personalnych.

Źródła: tvn24.pl

Może Cię zainteresować