×

Wykorzystał i zamordował 4 chopców. Po 30 latach rodziny tych dzieci nadal cierpią

Mariusza Trynkiewicza zna cała Polska ze zbrodni, której dokonał 4 lipca 1989 roku. Zwabił do siebie do domu 13-letniego Wojtka, który ufał mu, ponieważ mężczyzna, jako nauczyciel wzbudzał powszechne zaufanie. Niestety na miejscu chłopiec został brutalnie zgwałcony, a później zamordowany. Ciało Wojtusia nie mieściło się do walizki, dlatego Trynkiewicz przełamał je i upchnął do kartonu.

Ta okropna zbrodnia nie była jednak jedyną

Ciało 13-latka ukrył w lesie, dokładnie w tym samym miejscu, w którym kilka tygodni później umieścił ciała trzech nastoletnich chłopców. Krzysiu Tomek i Artur także zostali zaproszeni do niego do domu, aby zobaczyć rybki. Chłopcy uwierzyli. W mieszkaniu niestety mroczny scenariusz się powtórzył i mężczyzna zaatakował ich nożem, a ciało zawinął w firankę z wyhaftowaną literą „T”, a po wszystkim poszedł sobie po prostu na obiad do rodziców.

Ukrycie zwłok

Wyniósł ciała do piwnicy, ale gdy zaczęła wypływać z nich krew, Trynkiewicz postanowił, że przeniesie je do wspomnianego lasu. Ułożył chłopców w kształt trójkąta, aby zmylić trop i upozorować morderstwo rytualne. Nie trzeba było długo szukać sprawcy, ponieważ Trynkiewicz już miał do czynienia z policją, gdy został oskarżony o molestowanie dwóch 12-letnich chłopców. Kluczowy był także haft na firance, który doprowadził śledczych do zwyrodnialca.

Nie udawał, że tego nie zrobił, a wręcz od razu przyznał się do morderstw

Po blisko 30 latach sprawa Trynkiewicza stała się znów głośna, a wszystko za sprawą Ewy Żarskiej i jej książki „Łowca. Sprawa Trynkiewicza”, w której zajęła się opisaniem tej makabrycznej zbrodni, ale pozostawiając pewne pole do oceny czytelnikowi. Autorka jest dodatkowo związana ze sprawą, ponieważ także pochodzi z Piotrkowa Trybunalskiego i znała zamordowanych chłopców, którzy byli wówczas jej rówieśnikami.

Dziennikarka bardzo długo nie mogła pogodzić się z tym, że Trynkiewicz wydawał się być normalnym człowiekiem. Był nauczycielem, osobą, która była szanowana przez innych, a zaufać mógł mu każdy z nas.

Odkryłam nauczyciela, jednego z nas. Osobę dobrze wykształconą. Mógłby być naszym sąsiadem. I nagle wyszło z niego tyle zła

Wspomina w swojej książce także o matce mężczyzny, która jest szczęśliwa, że jej syn jest w izolacji, ale kończy natychmiast rozmowę gdy tylko usłyszy od kogoś o nim, że jest mordercą lub pedofilem. Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że Trynkiewicz wydaje się być szczęśliwy. Ożenił się, ma rodzinę, pisze wiersze i maluje. Niestety rodziny ofiar nie są w stanie normalnie funkcjonować po takiej stracie. Nie poradzili sobie z tym, co zrobiono z ich dziećmi.

Nigdy się nie podnieśli, pojawiły się problemy z alkoholem, narkotykami, rodziny się rozpadły. A to były rodziny dobrze usytuowane, szczęśliwe

Odebrał ukochanym rodzicom ich dzieci, a dziś spokojnie może żyć…

Może Cię zainteresować