Traumatyczna wizyta u ginekologa. Lekarz komentował owłosienie okolic intymnych
Traumatyczna wizyta u ginekologa, to coś, co przytrafiło się niejednej kobiecie. Od lat zachęca się panie do dbania o swoje zdrowie i częstych badań kontrolnych. Jednak grubiańscy lekarze robią co w ich mocy, aby odstręczyć pacjentki od pojawiania się w gabinecie. Jedna z internautek usłyszała pod swoim adresem bulwersujące komentarze dotyczące jej miejsc intymnych.
Badanie czy ocenianie?
Mogłoby się wydawać, że żyjemy w czasach, w których kultura osobista oraz profesjonalizm stanowią oczywistość w zawodzie lekarza. Tymczasem wciąż dochodzi do skandalicznych sytuacji, w których medycy wyrządzają szkodę pacjentowi. Wbrew zasadzie Primum non nocere (łac. „po pierwsze nie szkodzić”), doprowadzają do uszczerbku na zdrowiu psychicznym chorych, kierując w ich stronę raniące słowa. Tego typu historie wiele razy przytrafiły się 34-letniej Paulinie.
Zanim kobiecie udało się znaleźć idealnego lekarza, przez długi czas trafiała na medyków, którzy zamiast leczyć jej dolegliwości, wcielali się w rolę doradców w zakresie życia osobistego. Niektórzy szerzyli nawet wiadomości, które nie mają nic wspólnego ze współczesną wiedzą medyczną albo straszyli, że stosowanie antykoncepcji może prowadzić do zaburzeń płodności.
W wywiadzie dla Gazety Wyborczej 34-latka opowiedziała o swoich przeprawach z rozmaitymi ginekologami.
Na szczęście znalazłam swoją ginekolożkę w Warszawie i nigdy nie pójdę już do nikogo innego. Trafiłam do niej przez przypadek, gdy na szybko szukałam kogoś, kto wypisze mi receptę. Powiedziałam prosto z mostu, że jestem wykończona okresami, są za długie i bolesne. I że chcę zablokować miesiączkowanie. Zazwyczaj w tym momencie w innych gabinetach słyszałam komentarze, że mogę mieć później problemy z zajściem w ciążę albo że „będę tego żałować”. Gdy mówiłam, że nie chcę dzieci, zapewniali, że „zmienię zdanie”.
Traumatyczna wizyta u ginekologa
Paulina wspomina, że jej poprzedni lekarze wmawiali jej rzeczy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Twierdzili m.in. że wstrzymanie miesiączkowania jest bardzo niezdrowe.
Moja lekarka przepisała mi leki, które zamierzam brać do menopauzy. Nigdy nie spytała, czy na pewno nie zmieniłam zdania w sprawie ciąży. Od wszystkich poprzednich lekarzy słyszałam, że miesiączkowanie jest zdrowe. Miałam wyrzuty sumienia, że chcę się postawić naturze.
Inni pozwalali sobie na bezpruderyjne komentarze o podtekście erotycznym.
Najgorsze są jednak komentarze w rodzaju: „Ma pani piękną waginę”, „Śliczny układ rozrodczy”.
34-latce zdarzyło się także usłyszeć przykre słowa w związku z jej owłosieniem łonowym.
Raz zostałam też zbesztana za owłosienie łonowe: „Ktoś tu się chyba nie dogolił”. Zamurowało mnie.
To jednak nic w porównaniu z tym, co inna lekarka powiedziała Paulinie. Gdy pacjentka zaczęła skarżyć się na ból podczas badania, kobieta zaleciła jej częstsze uprawianie seksu w celu rozszerzenia ujścia pochwy.
Jedno z badań było bardzo brutalne, czułam ból. Gdy zwróciłam lekarce uwagę, rzuciła, że „jak będę się więcej bzykać, to będę szersza i nie będzie problemów podczas badania”. Rozwaliło mnie to psychicznie.
Swoją historią podzieliła się inna kobieta, którą podczas wizyty u ginekologa również spotkały nieprzyjemności.