×

Zabójstwo braci pod Inowrocławiem. Zakończyła się sekcja zwłok jednego chłopca

Tragedia w Turzanach rozegrała się w piątek. Janek i Wojtuś, kilkuletni bracia zostali zadźgani nożem, prawdopodobnie przez matkę.

Mieli całe życie przed sobą…

Tragedia rozegrała się w piątkowy poranek w domu mieszczącym się naprzeciwko szkoły w Turzanach pod Inowrocławiem. W domu znajdowała się 37-letnia kobieta i jej dwóch synów w wieku trzech i pięciu lat. Ojca w chwili tragedii nie było w domu. Na terenie posesji znajdowała się jednak jego matka i to ona zawiadomiła policję w piątek około 9:30.

Kiedy ojciec Janka i Wojtka przekroczył próg domu, zastał zakrwawione ciała synów i ich matkę po próbie samobójczej, leżącą w wannie. Jak wspominał jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z Wirtualną Polską:

Jak weszliśmy do środka domu, zobaczyliśmy w nim pełno krwi. Dwójka chłopców była martwa. Wstępnie ustaliliśmy, że zginęli od ciosów nożem w klatkę piersiową i plecy.

Jak ustalili śledczy, kobieta ma za sobą leczenie psychiatryczne. Agnieszka Adamska-Osińska dała do zrozumienia, że bydgoska prokuratura od początku podejrzewała, że do śmierci chłopców przyczyniły się osoby trzecie. Ciosy nożem zostały zadane od tyłu, co sugeruje, że dzieci uciekały przed zabójcą. Wszystko miała jednak wyjaśnić sekcja zwłok, która odbyła się w sobotę. Przed południem zakończyła się sekcja młodszego chłopczyka. Jak ujawniła Adamska-Osińska:

Wstępne wnioski biegłego i to, co zostało przez prokuratora dostrzeżone, to rany w okolicach klatki piersiowej, w tym jedna skutkująca zgonem.

Wczoraj po godzinie 15. zakończyła się sekcja pięciolatka. Przyczyna śmierci okazała się taka sama jak w przypadku jego brata:

Biegły odkrył rany kłute, w tym rany skutkujące wykrwawieniem.

Tragedia w Turzanach

Na pełen raport biegłych trzeba będzie jeszcze zaczekać. Na miejscu zbrodni nadal pracują policjanci. Zabezpieczyli nóż, który mógł zostać wykorzystany do zadania ciosów, przesłuchiwani są świadkowie. Wśród nich nie brakuje opinii, że nawet jeśli, zgodnie z przypuszczeniami policji i prokuratury, ciosy zadała 37-letnia matka chłopców, to pchnąć ją do tej zbrodni mógł zupełnie ktoś inny. Jak zeznał jeden ze świadków, kobieta doświadczała wieloletniej przemocy psychicznej ze strony męża i teściowej i z tego właśnie powodu leczyła się psychiatrycznie:

Nie mogła wytrzymać ciągłych pretensji i to popchnęło ją do tak dramatycznej decyzji. Poprzednia żona zdążyła od niego uciec. Ta już nie. Naprawdę miała powód, żeby to zrobić.

Nadzorujący śledztwo szef Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu, Robert Szelągowski, nie odniósł się do tych opinii, ani informacji o leczeniu psychiatrycznym matki chłopców. Nie podjął także wątku ewentualnej przemocy w rodzinie. 37-letnia prawdopodobna dzieciobójczyni przebywa obecnie w szpitalu w stanie wykluczającym przesłuchanie. Jak ujawnia Agnieszka Adamska-Okońska:

Kobieta przebywa w szpitalu, w piątek została poddana zabiegowi chirurgicznemu. Jej stan nie pozwala na wykonywanie z nią czynności procesowy, prokurator musi poczekać na opinię lekarzy, jesteśmy na bieżąco w kontakcie ze szpitalem.

Źródła: wiadomosci.wp.pl, wiadomosci.wp.pl

Może Cię zainteresować