×

Tata Alfiego zmienił ton swoich wypowiedzi. Niektórzy podejrzewają, że może być zastraszany

Tom Evans – ojciec Alfiego – wczoraj późnym popołudniem wygłosił oświadczenie zapisane na kartce papieru. Poprosił w nim między innymi o to, aby osoby protestujące w sprawie jego synka „powróciły do swojego normalnego życia” oraz o to, aby pozwoliły rodzinie „nawiązać relacje ze szpitalem”, a także „zbudować most i przejść przez niego”. To zmiana tonu wcześniejszych jego wypowiedzi o 180 stopni. Nie obyło się to bez komentarzy…

Zmiana tonu wypowiedzi

Wcześniej Tom ostro krytykował lekarzy oraz zapowiadał przeciw nim prywatny pozew. Z kolei teraz dziękował… „za ich godność i profesjonalizm w tym, co musiało być także dla nich niezwykle trudnym okresem”. Dodał również, że teraz on i jego partnerka będą współpracować z opiekującym się ich synkiem zespołem profesjonalistów. Chcą tego, aby zapewnić Alfiemu więcej komfortu, którego tak potrzebuje. Podkreślił, że oboje są bardzo wdzięczni za wszelkie wsparcie i próby pomocy ich synkowi. Zwłaszcza Polakom oraz Włochom.

Taka nagła zmiana podejścia do sprawy wzbudziła masę wątpliwości. Niektórzy zastanawiają się nawet nad tym, czy rodzice Alfiego nie zostali po prostu zastraszeni.

„Coś tu śmierdzi”

Jedną z osób publicznych, która odważyła się skomentować tę sprawę, jest Wojciech Cejrowski. Oto, co napisał na Facebooku:

Ojciec Alfiego od miesięcy nagłaśniał horrendalne traktowanie pacjenta i rodziny przez szpital” (a kilka dni temu złożył w sądzie akt oskarżenia lekarzy o konspirowanie w celu zamordowania jego syna)

Nagle – po spotkaniu z przedstawicielami szpitala – wychodzi do dziennikarzy i czyta z kartki oświadczenie, w którym rezygnuje z walki o leczenie syna, dziękuje szpitalowi za „profesjonalizm” i „opiekę” i prosi o wyciszenie protestów…

Hm. Mnie to śmierdzi

Do tej pory zawsze mówił od siebie, bardzo sprawnie, jasno i ostro. Znamy jego sposób mówienia. Tym razem zdania, które czyta, są naszpikowane obcą mową i kalkami z wszystkich wcześniejszych oświadczeń… szpitala. Te same frazy

Nagła zmiana frontu i sposobu mówienia o 180 stopni u ojca, który walczył jak lew? Mnie to śmierdzi

Ojciec chłopca zachowuje się zaskakująco – jak zakładnik, który deklamuje z kartki co mu terrorysta lub tyran podetknął do odczytania

Widywaliśmy podobne rzeczy w Polsce za komuny. I z tym moim doświadczeniem odczytuję to tak:

1. Dowiedzieliśmy się, że nasze działania MAJĄ SENS, ktoś się ich przestraszył i każe stłumić.

2. Uważam, że w takiej sytuacji powinniśmy działania eskalować, a nie pacyfikować. Skoro tyran się przestraszył, to dobrze. Żadna gwarancja, że go pokonamy, ale na pewno go nie pokonamy, jeśli teraz zaczniemy się cofać.

Jeśli ktoś się łudzi, że tamci wykażą dobrą wolę i wypuszczą dziecko, gdy ucichną protesty, to się myli. Diabeł nigdy nie dotrzymuje umów. Będzie dokładnie odwrotnie. My im damy czego chcą – stłumienia protestu – a oni zabiją dziecko, gdy tylko protest ucichnie

I będą mieli precedens na przyszłość: prawnie sankcjonowane dobijanie pacjentów decyzją urzędników i wbrew woli rodziny = perspektywa dużych oszczędności w systemie zdrowotnym, pole do tuszowania błędów medycznych, nielegalnych eksperymentów na pacjentach, powikłań poszczepiennych, itp…

Moim zdaniem nie należy ustawać – przede wszystkim w modlitwie, ale też w wyrazach solidarności dla Alfiego oraz sprzeciwu wobec tyranii władzy

z Bogiem

Może Cię zainteresować