Po 6 poronieniach, wzięła udział w poruszającej sesji zdjęciowej. Ciężko powstrzymać łzy…
Noszenie pod sercem nowego życia i możliwość wychowania go, to najpiękniejsza przygoda, jaką może przeżyć w swoim życiu kobieta. Bycie mamą to wyjątkowa rola, o której marzy wiele kobiet.
Niestety nie zawsze jest to prosta droga. Czasami przyszłe mamy muszą zmierzyć się z trudnymi przeżyciami, ogromnym bólem i cierpieniem. Poronienie, urodzenie martwego dziecka, czy śmierć łóżeczkowa, to ogromny cios dla każdej mamy.
O dzieciach kobiet, które ponownie zaszły w ciążę po utracie maluszka, mówi się tęczowe dzieci. Są one dowodem na to, że nigdy nie wolno tracić nadziei, a pojawienie się nowego życia na ziemi to ogromny dar i szczęście. Nic więc dziwnego, że w ostatnim czasie coraz częściej można usłyszeć o poruszających sesjach zdjęciowych z motywem „tęczowych dzieci”.
Udział w takim przedsięwzięciu wzięła również bohaterka tego wpisu. Po sześciu poronieniach i ponownym zajściu w ciąże, przyszła mama postanowiła uczcić ten niesamowity cud w wyjątkowy sposób. Zdjęcia z poruszającej sesji zapierają dech w piersi. Trudno ukryć wzruszenie, widząc szczęście i miłość doświadczonej przez los kobiety.
Wyjątkowa sesja zdjęciowa została wykonana w sierpniu. Jej autorem jest fotografka JoAnn Marrero, która zrobiła zdjęcia Jessice, na prośbę jej męża Kevina Mahoney’a. Kobieta była w ciąży z drugim dzieckiem. Po przyjściu na świat synka – Corbina, para starała się o kolejne dziecko. Niestety pojawiły się problemy z płodnością.
Kiedy Kevin podzielił się z fotografką historią rodziny, JoAnn wiedziała, że ta sesja zdjęciowa musi być wyjątkowa. Po konsultacjach z Jessicą, i dzięki wsparciu swojej mentorki Mary Maloney, JoAnn przygotowała kolorową sesję zdjęciową na świeżym powietrzu z wykorzystaniem barwnych bomb dymu.
„To było dość wybuchowa i zabawna niespodzianka!” wyjaśniła HuffPost artystka.”Bomby zostały odpalone jedna po drugiej (nie obeszło się również bez niewypałów), z każdym nowym kolorem widzieliśmy jak pomysł staje się rzeczywistością.”
I choć przygotowanie i wykonanie sesji zdjęciowej w takiej odsłonie, wiązało się ze sporym nakładem pracy, bałaganem, poplamionymi ubraniami, kolorowymi pozostałościami we włosach i nozdrzach, fotografka podkreśla, że było warto.
„Jess stała opanowana, a jej ciąża dodawała jej blasku i było tak wiele śmiechu” – wspomina.”To był zdecydowanie jej moment – dumna mama, która oczekuje drugiego dziecka.”
Fotografki opublikowały epickie zdjęcia w sieci, mi.n. na Facebooku: From Labor to Love oraz Pebbles and Polka Dots Photography. Pozytywny odzew był tak duży, że efekty prac udostępniono również za pośrednictwem Birth Without Fear.
Dla JoAnn i Mary, praca z tą wyjątkową rodziną była prawdziwym zaszczytem i powodem do dumy.
„Obserwowanie jak ten piękny portret rozchodzi się wirusowo, było zarówno ekscytujące, jak i szalone nie tylko dla mnie i Mary, ale i dla rodziny, która doświadczyła tak wielu strat.” – tłumaczy JoAnn. „Odpowiedź była przytłaczająca. Jestem bardzo zadowolona z wyniku końcowego z wielu powodów, zarówno osobistych jak i zawodowych. Jess stała się moją przyjaciółką i sąsiadką, jestem z niej duma. Nigdy nie straciła nadziei i Corbin w końcu będzie starszym bratem!”
Fotografka powiedziała również, że ma nadzieję iż ta sesja zdjęciowa będzie światłem, inspiracją oraz nadzieją dla rodzin z podobnymi doświadczeniami. Podobnego zdania jest Jessica. Bohaterka sesji zdjęciowej wie doskonale, że „droga straty i niepłodności jest ciemna i samotna”, dlatego ma nadzieję, że jej zdjęcia pokażą innym rodzinom, że nie są sami.