20-latka straciła dziecko w 9. tygodniu ciąży. Szpital zgotował jej psychiczny koszmar
Podczas rutynowego badania USG, 20-latka dowiedziała się od lekarki, że płód jest martwy. Ginekolog dała swojej pacjentce dwie opcje do wyboru – zgłosić się do szpitala lub czekać na naturalne poronienie.
Pechowa decyzja
Ciężarna 20-latka na swoją zgubę wybrała wizytę w szpitalu. Do 105. Szpitala Wojskowego w Żarach zgłosiła się sama. Choć była w 9. tygodniu ciąży, wiadomo było, że płód straciła około 6. Lekarze zajęli się 20-latką i następnego dnia pojawiło się plamienie.
Koszmar
Wtedy zaczął się koszmar dziewczyny. Personel szpitala zmuszał kobietę, by nadała nienarodzonemu dziecku imię, choć płeć była nieznana. Zarodek miał około 3 mm i niemożliwe było określenie płci. Mimo to szpital wystawił akt zgonu, czym zmusił 20-latkę do pochowania dziecka.
Żałoba
Strata dziecka była dla kobiety wystarczającym ciosem. Jednak postępowanie personalu szpitala doprowadziło do załamania nerwowego i objawów zespołu stresu pourazowego. Sprawa trafiła do prokuratury.
Obowiązek
Nie ma obowiązku pochówku straconego dziecka w takich okolicznościach, rodzice mają jednak do tego prawo na własne życzenie. Mówi o tym ustawa o cmentarzach i grzebaniu zmarłych z dnia 20 stycznia 2007 roku. Jeśli rodzice decydują się na kremację i pochowanie w zbiorowej mogile, szpital ma obowiązek podjąć odpowiednie procedury.
Bulwersująca sprawa
Sytuacja, do której doszło w szpitalu w Żarach jest niedopuszczalna. Wiele osób jest oburzone zachowaniem personelu. Głos zabrał także profesor Stanisław Radowicki, były konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa:
Nikt nie ma prawa zmuszać matki utraconego dziecka do podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Pochówek to przywilej, a nie obowiązek. Wszystko zatem wskazuje na to, że szpital w Żarach poniesie prawne konsekwencje swojego czynu.