×

Przeżyła traumę na porodówce. Nawet, gdyby dostała 10 tys. złotych, nie urodziłaby ponownie

„Rodzina” to słowo, które w nadchodzącej kampanii wyborczej jest używane niemal na każdym kroku. 500 plus czy emerytury dla matek z czworgiem dzieci to tylko część prorodzinnych programów, które weszły w życie w przeciągu kilku ostatnich lat. Kiedy jednak przyjrzymy się statystykom, zauważymy, że mimo to liczba urodzeń wciąż spada. Oczywiście wpływa na to wiele czynników. Nie mniej jednak jednym z najbardziej poruszających jest szokująca sytuacja na polskich porodówkach. Materiał na ten temat przygotował magazyn „Czarno na białym”.

„Głos matek ma moc zmiany”

Fundacja „Rodzić po Ludzku” prowadzi akcję „Głos matek ma moc zmiany”. Jej celem jest uświadamianie kobiet, by walczyły o swoje prawa. Fundacja jest odpowiedzialna także za sporządzenie ankiet wśród kobiet, które urodziły. Zawarte w niej szczegółowe pytania (jest ich 140) dotyczą m.in. przebiegu porodu, a przede wszystkim ich traktowania na oddziałach położniczych.

Szokująca sytuacja na polskich porodówkach. 54% kobiet doświadcza nadużyć

Wyniki ankiet szokują. Okazuje się, że 54 procent ankietowanych kobiet doświadcza nadużyć ze strony personelu lub zauważyło niedopełnienie wszystkich procedur, 17 procent doświadcza przemocy, 33 procent nie pytano o zgodę na badanie wewnętrzne, 27 procent nie pytano o zgodę na wywołanie porodu, a 48 procent noworodków wykąpano bez jakiejkolwiek konsultacji z rodzicami. Dlaczego przyszłe lub świeżo upieczone matki zwykle wcale nie reagują na tego typu sytuacje?

Większość kobiet bardzo boi się o dziecko. Boi się też zadrzeć z personelem, żeby za chwilę się nie okazało, że ją zignorują i coś ważnego będzie przegapione – tłumaczy Edyta Nowickaz projektu „Na straży. Rodzić po ludzku” z Łodzi

Joanna Pietrusiewicz z Fundacji „Rodzic po Ludzku” przeprowadziła kilka rozmów telefonicznych z kobietami, które oznajmiły, że po traumatycznych doświadczeniach związanych z pobytem w szpitalu, nie chcą mieć więcej dzieci. Część z nich pytała nawet, jak usunąć macicę.

Słowa też ranią

Iwona Adamska-Sala z Fundacji „Rodzić po Ludzku” odniosła się z kolei do bolesnych komentarzy, które są kierowane do kobiet nieradzących sobie z karmieniem piersią czy opieką nad dziećmi.

Oczywiście, kiedy zdarzają się błędy medyczne, wtedy kobiety idą do sądu i walczą latami o swoje. Ale mam iść do sądu dlatego, że ktoś mi powiedział, że jestem złą matką albo że moje dziecko urodziło się brzydkie? To są krzywdzące rzeczy, ale do sądu nikt z tym nie pójdzie

Takich sytuacji jest znacznie więcej. Niekiedy historie matek przypominają historie z najgorszych koszmarów. Aż ciężko uwierzyć, że te sytuacje miały miejsce w rzeczywistości, a tym bardziej w polskich szpitalach.

Youtube

Youtube

Czy to się kiedyś zmieni?

Fundacja przeżyła wielu ministrów zdrowia i wiele rządów i zawsze musiałyśmy walczyć. Miałam nadzieję, słuchając deklaracji premiera Mateusza Morawieckiego, że będziemy mogli dużo zmienić wspólnymi siłami… Ze strony ministerstwa widzę, że współpraca jest trudna. Nie ma departamentu matki i dziecka w tej chwili – przyznaje Joanna Pietrusiewicz

Zdaniem fundacji wnioski o kontrole i kampanie są odrzucane.

Jeśli zostaje trauma i piętno, to odczuje je cała rodzina. Na pewno będzie miało to wpływ na decyzję o kolejnym dziecku. Jeśli faktycznie chcemy, żeby tych dzieci rodziło się więcej, to trzeba zacząć na porodówkach…Rozmawiałam z dziewczynami, które powiedziały, że nawet gdyby dostały 10 tysięcy plus, to one w życiu, nigdy nie urodzą kolejnego dziecka – ocenia Edyta Nowicka

Jak było w Waszym przypadku drogie Mamy? Jak wspominacie swoje porody? Czy również macie coś do zarzucenia personelowi szpitali, w których przyszły na świat Wasze pociechy?

_______________________
*Zdjęcie ma charakter poglądowy

Może Cię zainteresować