×

Stracił na porodówce żonę i córeczkę. Poznański szpital zapłaci mu 2 mln złotych

Przemysław K. stracił na porodówce żonę i córeczkę. Wszystko przez błędną decyzję lekarza, który zdecydował się zastosować kontrowersyjny manewr. Koszmar w poznańskim szpitalu rozegrał się 12 lat temu. Teraz skrzywdzony mężczyzna i jego córka wreszcie doczekali się sprawiedliwości. Szpital w Poznaniu ma zapłacić ogromną kwotę.

Stracił na porodówce żonę i córeczkę

Przemysław i Lucyna K. pobrali się w 1997 roku. W październiku 2009 roku na świecie miała się pojawić ich druga córeczka. Wybrali dla niej imię Jagódka. Starsza, 11-letnia wówczas siostrzyczka i szczęśliwy tato – oboje z niecierpliwością czekali, aż Lucyna K. wróci ze szpitala z córeczką. Niestety stało się inaczej. Koszmar rozegrał się w szpitalu położniczym przy ul. Polnej w Poznaniu.

Poród 34-letnij Lucyny K. zaczął się przeciągać, lekarze postanowili więc użyć vacuum – położniczego sprzętu, który ma pomóc w wydostaniu się dziecka z kanału rodnego. Jednak sprzęt nie zadziałał. Powód? Błahy. Chodziło o zepsute gniazdko elektryczne. Wtedy lekarz przyjmujący poród zdecydował się na bardzo radykalny krok. Zastosował chwyt Kristellera – manewr po raz pierwszy opisany w XIX w. przez niemieckiego lekarza Samuela Kristellera. Polega on na „wyciskaniu” dziecka poprzez uciskanie na dno macicy. Brzmi brutalnie? Bo taki właśnie jest ten chwyt. Uciskanie dna macicy w celu przyspieszenia porodu wiąże się z ogromnym bólem dla rodzącej kobiety, która i tak cierpi już katusze.

Obecnie chwyt Kristellera jest niedopuszczony do stosowania, gdyż grozi poważnymi konsekwencjami dla życia matki i dziecka. Ale 30 października 2009 r. zastosowano go u Lucyny K., przez co doszło do pęknięcia macicy. W dodatku nie zauważono tego na czas. 34-latka się wykrwawiła. Jagódka zmarła, bo zakrztusiła się krwią podczas porodu. 

Gigantyczne odszkodowanie

W grudniu 2016 r. zapadł prawomocny wyrok sądu w sprawie karnej. Na ławie oskarżonych znalazł się lekarz odbierający poród i asystująca mu położna. Ostatecznie kobietę uniewinniono, a lekarza skazano na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Przez rok nie mógł również wykonywać zwodu lekarza położnika.

Ilość błędów, których dopuścił się lekarz, jest porażająca. Lekarz nie poinformował między innymi o swoim działaniu przełożonych, co mogło zaważyć na leczeniu pacjentki

– mówił sędzia.

Po ogłoszeniu tego wyroku, wznowiono proces cywilny przeciwko szpitalowi ws. zadośćuczynienia dla męża i starszej córki zmarłej. Poszkodowani domagali się 3 mln zł – po 750 tys. zł za każdą stratę.

Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, w Sądzie Okręgowym w Poznaniu zapadł właśnie wyrok w tej głośnej sprawie. Odszkodowanie będzie. Co prawda niższe, niż to, którego domagali się poszkodowani, ale i tak imponująco wysokie.

Według „GW” sąd przyznał córce zmarłej milion złotych odszkodowania i 82 tys. zł renty wraz z odsetkami, a jej tacie – także milion złotych z odsetkami. Poznański szpital musi pokryć też koszty procesu, które wynoszą 52 tys. zł.

Wyrok jest nieprawomocny. Szpital może się od niego odwołać.

Fotografie:

Może Cię zainteresować