Ksiądz powiedział skandaliczne słowa 17-latce. Do dziś młoda kobieta ma w związku z tym traumę
Wiara powinna być osobistą sprawą każdego z nas i nikt nie ma prawa rozliczać z tego drugiej osoby. Pani Ania z pełną ufnością sześć lat temu poszła do spowiedzi w wieku 17 lat. Niestety nie było to doświadczenie, które miało ją oczyścić i zmobilizować do zmian w życiu.
W osobistym liście do redakcji o2.pl napisała, jak została potraktowana przez księdza i dlaczego była to jej ostatnia spowiedź. Sami zdecydujcie, czy duchowny zachował się w odpowiedni sposób.
„Ksiądz nie miał prawa mnie tak oceniać”
Stojąc w gigantycznej kolejce, robiłam rachunek sumienia – kłamstewka, kłótnie… no i alkohol. Kilka dni wcześniej spotkałam się ze znajomymi z klasy, było dość spokojnie, ale sporo wypiliśmy. Był to grzech, bo przecież nie miałam jeszcze 18 lat. Czy żałowałam? Absolutnie nie, ale grzech jest grzechem.
– (…) zaniedbałam modlitwę, kłóciłam się z rodzicami, piłam alkohol….
– Dużo? – przerwał mi
– Słucham?
– Dużo piłaś?
– Tak, dosyć sporo – odpowiedziałam
– Gdzie? – dopytywał
– Na spotkaniu ze znajomymi z klasy, mamy taką paczkę…
– A w tej paczce są same dziewczynki, czy masz tam jakichś chłopców? – dopytywał dalej, a ja zupełnie nie rozumiałam, do czego dąży
– Są i chłopaki i dziewczyny
– Czyli piłaś dużo alkoholu na imprezie z chłopakami?
– No… w skrócie tak – odpowiedziałam, spodziewając się umoralniającego wykładu, ale czekało mnie coś zupełnie innego
– Nie rób tego więcej. Tak zachowują się tylko szmaty i diablice
Pani Ala była w szoku. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek usłyszy takie słowa z ust duchownego – kogoś, kto powinien świecić przykładem, a nie oceniać! Od tamtego czasu nie jest w stanie pójść do spowiedzi, tak bardzo się krępuje i nie wie, co ją może spotkać.
Nastąpiła blokada przed spowiedzią i ta blokada trwa do dzisiaj. Nie dlatego, że boję się oceny, albo tego, że ktoś mnie obraził, tylko dlatego, że przestałam wierzyć w spowiedź, a raczej w ludzi, którzy siedzą w konfesjonale