×

30-letnia Iza nie jest jedyna! „Moja żona też zmarła. Kazali jej rodzić martwe dziecko”

Śmierć 30-letniej Izy poruszyła całą Polską. Nagłośnienie jej sprawy sprawiło, że kolejne osoby otwierają się ze swoimi tragicznymi przeżyciami. Okazuje się, że Izabela nie jest jedyną kobietą, która została zmuszona by urodzić martwe dziecko.

Pan Łukasz opowiedział o śmierci swojej żony

W rozmowie z serwisem Onet.pl pan Łukasz opowiedział o tragedii, która spotkała jego rodzinę. Wszystko zaczęło się w niedzielę, 13 czerwca. O godzinie 10 ukochana żona – Ania dostała lekkiej gorączki. Z uwagi, że była w ciąży, postanowili natychmiast pojechać do szpitala w Świdnicy.

Ok. godziny 23 byliśmy już na oddziale ginekologicznym. Podczas przyjęcia, po badaniach, lekarz stwierdził, że dziecko nie żyje

— opowiedział pan Łukasz w rozmowie z Onetem.

Byli w szoku. Nie mogli uwierzyć w słowa lekarza. Jeszcze parę dni wcześniej byli na wizycie kontrolnej u ginekologa. Lekarz prowadzący ciążę zapewnił ich, że wyniki badań są dobre. Odczytał bicie serduszka i wykonał USG.

Okropna wiadomość o śmierci ich maleństwa spadła na nich, niszcząc nadzieje. Stan kobiety również się pogarszał. Gorączka wzrosła do niebezpiecznych 40 stopni.

Jak wspomina pan Łukasz w rozmowie z Onetem:

Było jasne, że wiąże się to z sepsą. Personel szpitala wiedział o tym, mimo wszystko kazali jej rodzić martwe dziecko. Podali leki na wywołanie porodu.

Przerażony mężczyzna miał tylko telefoniczny kontakt ze swoją żoną. W wiadomościach pisała, że ból nie ustępuje. Pomimo wycieńczenia, zachowywała świadomość. Lekarze podali jej leki wywołujące poród.

Zaostrzona ustawa antyaborcyjna nie pozwalała na zabieg usunięcia płodu. Wyczerpana kobieta musiała urodzić go o własnych siłach. A one z godziny, na godzinę gasły…

Następnego dnia po południu szpital poinformował o jej śmierci

Zaledwie kilka godzin po przyjęciu na oddział, Ania umarła. Pan Łukasz jednego dnia stracił żonę i córkę.

Dlaczego nie robili cesarki, gdy życie mojej żony było zagrożone? Nawet na wypisie napisali, że przyjęto ją z podejrzeniem wstrząsu septycznego. Dlaczego kazali jej rodzić martwe dziecko?

– zadaje pytanie mężczyzna.

Kobieta, która miała przed sobą całe życie umarła. Leżała w szpitalu walcząc z sepsą. Rano miał wrócić z urlopu lekarz, który prowadził jej ciąże. Niestety, ciało Ani było zbyt zmęczone walką.

Przypadek ze Świdnicy bada prokuratura

Prokuratura bada możliwe błędy lekarskie w prawie śmierci Ani. Nie udało się jednak dokonać sekcji zwłok pacjentki, ponieważ… została skremowana. Na wystawienie osądów trzeba poczekać na opinię biegłych.

W Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu jest prowadzone śledztwo w sprawie zgonu kobiety, pacjentki szpitala „Latawiec” w Świdnicy. Postępowanie zostało wszczęte i jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonej

— powiedziała w rozmowie z portalem Onet.pl, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: wiadomosci.onet.pl
Fotografie: Freepik

Może Cię zainteresować