×

11-latka zmarła nagle w szpitalu. „Krzyczała, jakby ją ze skóry obdzierali”

Śmierć 11-latki w szpitalu w Nowej Rudzie sprzed kilku lat to sprawa, po której wciąż nie milkną echa. Przypomnijmy, nastoletnia Oliwia trafiła na oddział pediatryczny z krwotokiem nosa. Niedługo potem już nie żyła. Od tamtej pory rodzina dziewczyny próbuje ustalić, co tak naprawdę przyczyniło się do jej śmierci. Czy dziś jest już bliżej odpowiedzi?

Śmierć 11-latki w szpitalu w Nowej Rudzie

Historia tajemniczej śmierci 11-letniej Oliwii została przedstawiona w najnowszym reportażu „Uwaga!” TVN. Magazyn reporterów wrócił do niej nie bez powodu. Na jaw wyszły kolejne informacje.

Był rok 2018, kiedy Oliwka trafiła ze szkoły do szpitala z trudnym do powstrzymania krwotokiem z nosa.

Lekarz powiedział do mnie, że nie ma leczenia krwawienia z nosa i na to się nie umiera. Zgodził się przyjąć Oliwkę na obserwację zaznaczając, że wieczorem trzeba ją będzie odebrać do domu

– opowiedziała w „Uwadze” mama dziewczynki, pani Violetta.

Gdy matka nastolatki zjawiła się w szpitalu o wskazanej porze, Oliwka była w bardzo złym stanie. Dziewczynka umierała.

Zaczęli podawać jej antybiotyk i Oliwka zaczęła strasznie krzyczeć. To był taki krzyk, jakby człowieka ze skóry obdzierali. To stało się bardzo szybko, jak miała plecy i uda mocno czerwone, takie rozpalone. Krzyczała, że ją boli. Po chwili jej stopy stały się fioletowe, a z buzi poleciała jej piana

– relacjonowała mama dziewczynki, która leżała na sali razem z Oliwką.

Na całą sytuację zareagować miała pielęgniarka oddziałowa, która kazała wszystkim opuścić salę. Chwilę później świat pani Violetty się zawalił. Wyszedł do niej pan doktor i powiedział, że podczas podawania antybiotyku Oliwia się „zatrzymała”. Nastolatkę reanimowano przez ponad godzinę, ale bez skutku. Dziewczynka zmarła.

Możliwa pomyłka przy podaniu leku? Dowody zostały zniszczone

Po wszystkim lekarz miał zapytać mamy Oliwii, czy dziewczynka była na coś uczulona. Kobieta potwierdziła, że tak, na antybiotyk.

Odpowiedział: „K…, przecież to ten sam antybiotyk, który teraz dostała”

– wspomina zdruzgotana mama dziewczynki.

Wydawać by się mogło, że to właśnie podanie niewłaściwego leku było główną przyczyną tragedii. Tymczasem w trakcie sekcji zwłok wykluczono wstrząs anafilaktyczny, a jako przyczynę śmierci wpisano… niewydolność krążeniowo-oddechową. Co więcej, wszystkie dowody, które mogłyby pomóc w ustaleniu przyczyny śmierci Oliwki, zostały zniszczone. Nie zabezpieczono próbek krwi, „zaginął ślad” po ampułkach po lekach i strzykawkach.

Wstrząśnięta całą sytuacją rodzina zgłosiła sprawę na policję.

Dokonano ekshumacji zwłok

Po śmierci i pochówku tragicznie zmarłej dziewczyny zdecydowano o przeprowadzeniu ekshumacji zwłok. We krwi Oliwii nie wykryto jednak antybiotyku. Co zatem było w strzykawce, której zawartość podano 11-latce na chwilę przed śmiercią? Z wypowiedzi specjalistów dla „Uwagi” dowiadujemy się, że mógł być to „chlorek potasu”.

Można go podać przy ostrej biegunce, odwodnieniu, stosuje się go przy pacjentach dializowanych, u których potas został wypłukany mechanicznie

– powiedział reporterce „Uwagi” ratownik medyczny z Krakowa.

Z reportażu wynika również, że „lekarze medycyny sądowej potwierdzają możliwą pomyłkę przy podaniu leku”, a nierozcieńczony chlorek potasu jest zabójczy.

Prokuratura postawiła zarzuty

W związku z tragiczną śmiercią Oliwki ordynator oddziału pediatrycznego w Nowej Rudzie, dyrektor ZOZ-u w Kłodzu i jego zastępca usłyszeli zarzuty utrudniania postępowania karnego przez zacieranie śladów przestępstwa. Zarzuca się im, że zniszczyli strzykawkę, którą podano dziecku lek, nie zabezpieczyli ampułki po leku, a rodzinę i organy ścigania utwierdzali w przekonaniu, że ampułki zostały zabezpieczone.

Uprowadzona nastolatka pokazała gest znany z sieci! Uratował jej życie

Źródła: uwaga.tvn.pl, www.poradnikzdrowie.pl
Fotografie: "Uwaga" TVN (miniatura wpisu), "Uwaga" TVN

Może Cię zainteresować