×

Ślub Barbary Kurdej-Szatan odbył się bez zakłóceń, ale na weselu doszło do incydentu!

Ślub Barbary Kurdej-Szatan z Rafałem Szatanem był tematem, którego aktorka raczej nie poruszała. Teraz wszystko się zmieniło. W swojej biografii Basia zdradziła naprawdę wiele szczegółów z życia prywatnego. Opisała nawet bardzo stresującą sytuację, która miała miejsce po jej weselu.

Intymne szczegóły z życia Szatanów

Ich wielka miłość zaczęła się ponad 10 lat temu. Wszystkie szczegóły poznajemy w biografii Barbary Kurdej-Szatan, która została wydana w czasie wielkiej afery z wpisem na temat Straży Granicznej w tle. To właśnie dekadę temu para wzięła ślub cywilny. Aktorka była wtedy w ciąży i nie wyprawiali przyjęcia. Ono odbyło się kilka miesięcy później.

Aktorka zdradziła w niej także, jak wyglądały oświadczyny. Miały one miejsce już po 5 miesiącach znajomości w czasie wyjazdu na narty w Czechach.

Pamiętam, że po tym, jak się oświadczył, zaczęliśmy się śmiać i w tych kaskach i kombinezonach leżeliśmy na śniegu przez jakieś pół godziny. A w drodze powrotnej do Opola Rafał kupił bukiety kwiatów dla mojej mamy i babci. To spotkanie z rodzicami było dla niego bardziej stresujące niż same oświadczyny.

Bliscy Barbary byli całkowicie zaskoczeni tym, co się dzieje i że dzieje się to tak szybko. Jednak najbardziej szokujące jest to, że już po 3 miesiącach od zaręczyn zaczęli z Rafałem starać się o dziecko! Jak widać ich miłość od początku była szalona!

Rodzice go prawie nie znali. Kiedy powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy, byli trochę w szoku. Pamiętam, jak mówili: „No cóż, jeżeli tak decydujecie, to wszystkiego dobrego”. Byli trochę zmieszani, bo wszystko między mną i Rafałem rozwijało się bardzo szybko. To był rok 2010, ja miałam dwadzieścia pięć lat, Rafał dwadzieścia dwa lata, więc byliśmy młodzi. Po trzech kolejnych miesiącach zaczęliśmy się starać o dziecko.

Ślub Barbary Kurdej-Szatan

Basia była w 3. miesiącu ciąży, kiedy brała ślub cywilny z Rafałem. Para na huczną imprezę zdecydowała się dopiero później, kiedy ich córeczka była już z nimi. Jak się okazuje, wiążą się z nią nie tylko dobre wspomnienia…

Właścicielka lokalu, w którym odbywała się impreza zażądała, aby opłacić ją jeszcze tego samego dnia. Małżeństwo nie było na to przygotowane, dlatego młodzi musieli otwierać koperty, które otrzymali od gości jeszcze w trakcie wesela!

To było beznadziejne. Zapłaciliśmy część za wesele przed imprezą. Kolejną część mieliśmy uiścić następnego dnia, bo zamówiliśmy też śniadanie dla gości. Tak się umówiliśmy. Managerka karczmy nagle o godzinie dwudziestej drugiej stwierdziła, że mama ma jej zapłacić natychmiast, w gotówce. Nie mieliśmy jak wyciągnąć takiej kwoty z bankomatu, więc musieliśmy otworzyć koperty i z naszych prezentów zapłacić za całość.

Bliscy Basi byli bardzo zniesmaczeni. Zamiast dobrze się bawić i świętować, musieli organizować pieniądze.

Mama z siostrą, zamiast się bawić, stresowały się i organizowały pieniądze. To było pierwsze wesele tuż po otwarciu tej knajpy, może dlatego doszło do takiej głupiej sytuacji. Na szczęście jedzenie było pyszne, mieliśmy ponad stu dwudziestu gości, którzy bawili się świetnie całą noc.

Źródła: www.o2.pl
Fotografie: YouTube (miniatura wpisu), Instagram

Może Cię zainteresować