×

Relacja zrozpaczonej matki. Ujawnia, co dzieje się na onkologii dziecięcej

Skandal na dziecięcym oddziale onkologii. Jedna z matek, której dziecko jest leczone w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie opowiedziała o tym, jak wygląda rzeczywistość chorych oraz ich rodziców. Jej relacja mrozi krew w żyłach.

Niekończący się remont

Szpitale w całej Polsce zmagają się obecnie z wieloma problemami. Epidemia koronawirusa spowodowała, że sale są przepełnione, a chorych wciąż przybywa. Okazuje się jednak, że nie tylko szpitale covidowe nie radzą sobie z nadmiarem pacjentów. Podobnie jest w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie, gdzie od ponad roku trwa remont oddziału onkologii. Ze względu na prowadzone prace, rodzice oraz ich dzieci odczuwają wiele niedogodności. Jedna z matek postanowiła, że nadszedł czas, aby nagłośnić problem. Pani Wiola Reszka opublikowała na Facebooku wpis, w którym skarży się na warunki, w jakich przebywa jej syn oraz inne dzieci.

Od roku dzieci onkologiczne nie mają własnego oddziału. Siedzimy „kątem” na Oddziale Rehabilitacji. Jesteśmy czasami przeganiani nawet po dwa razy dziennie jak „bydło” z sali do sali, żeby „upchnąć” kolejne dziecko. W wąskich salach po 3 czasem 4 łóżka. Dzieci + rodzice = 8 osób na sali. Rodzice śpią z dziećmi, bo nie ma gdzie rozłożyć polówki.

Z relacji kobiety wynika, że pracownicy szpitala tolerują skandaliczne sytuacje, w których to rodzice dzieci tłoczą się na salach. Dorośli niejednokrotnie utrudniają leczenie dzieci. Tłumy osób obecne w pomieszczeniach, w których ma odbywać się proces rekonwalescencji, zdecydowanie przeszkadzają najmłodszym w wyciszeniu się i zebraniu sił na walkę z chorobą.

Do tego wszystkiego nawet po dwa wieszaki z pompami na dziecko. Pielęgniarki muszą przeskakiwać przez śpiących rodziców, żeby dostać się do pompy. Mama przez wiele dni spała ze swoją 14-letnią córką „w nogach”.

Skandal na dziecięcym oddziale onkologii

Matka chorego chłopca żali się na to, że w szpitalu panują skandaliczne warunki. Nie tylko dzieciom, ale również lekarzom brakuje przestrzeni.

Nie mają tu warunków do pracy również lekarze. Wszyscy siedzą „na kupie” w niedużym pokoju. W bałaganie. Stercie rzeczy i pakunków na podłodze, które trzeba omijać.

Kobieta zaznacza, że w tak dużym chaosie bardzo łatwo jest o pomyłkę. Biorąc pod uwagę, że chore onkologicznie dzieci, przyjmują bardzo silne leki, konsekwencje podania nieodpowiedniej substancji mogą być katastrofalne.

Panie pielęgniarki – podziwiam i szanuję za to, że zostały z naszymi dziećmi, że jeszcze stąd nie pouciekały. Nie mają tu żadnych warunków do pracy, chaos i brak organizacji. Ale jak tu można cokolwiek zorganizować w takich warunkach. Tak ważne leki, jak cytostatyki. W takich warunkach nie trudno o pomyłkę. Od rana zgiełk, wrzask, harmider, bieganina.

Matka wini dyrekcję

Pani Reszka obwinia dyrekcję szpitala za obecny stan rzeczy. Uważa, że personel medyczny robi co w jego mocy, aby jak najlepiej opiekować się chorymi, ale tłumy rodziców i chaos powodują, że kompleksowa terapia jest niemożliwa. 

Wyjazd z dzieckiem na blok operacyjny czy pilną diagnostykę z łóżkiem to istny tor przeszkód. Przejazd jest niemal niemożliwy. Korytarz jest wąski, a wzdłuż ścian stoją łóżka, łóżeczka, wózki inwalidzkie, prycze. Umęczeni fatalnymi warunkami lekarze, pielęgniarki, rodzice i w tym wszystkim nasze dzieci. Dlaczego onkologia od wielu lat jest pomijana. Przeszliśmy na oddział rehabilitacji podobno na chwilę, a remont oddziału onkologii trwa już rok. Przez ten czas można szpital postawić.

Kobieta zwróciła się w swoim poście do dyrektor szpitala z pytaniem o to, jak długo sytuacja będzie tak wyglądać.

Pani Piskorz-Ogórek, kiedy w końcu zakończy się remont Oddziału Onkologii? Kiedy w końcu nasze dzieci będą miały godne warunki leczenia? Bo tu nie ma warunków ani do leczenia, ani do umierania.

W polskich szpitalach tego typu skandale są na porządku dziennym. Jakiś czas temu było głośno o pacjencie, któremu podano do jedzenia spleśniały chleb.

Fotografie: Facebook, Twitter

Może Cię zainteresować