×

Matka i córka skakały po psie. Chciały go zabić, bo „mają ciężką sytuację rodzinną”

Przemoc wobec zwierząt nigdy nie powinna mieć miejsca. Niewinne stworzenia pragną miłości jak każda inna istota i chcą, aby je szanowano i dano im bezpieczeństwo. Zapomniały o tym najwyraźniej matka i córka z Góry Kalwarii, które próbowały zabić swojego psa.

Dwie kobiety skakały po czarnym worku na gruz, a później próbowały wrzucić go do stawu. Jak się okazało, w środku znajdował się kilkumiesięczny szczeniak

Nie odjechały nawet daleko, a jedynie trzy kilometry od domu i tam chciały skończyć z żywotem biednego psa. Wszystko widziała kobieta, która akurat w tym czasie spacerowała wzdłuż stawu. Gdy zorientowała się, co się dzieje i że z worka wydobywa się pisk psa, zaczęła krzyczeć i tym wystraszyła matkę oraz córkę. Wsiadły do samochodu i odjechały.

W worku na gruz znajdował się drugi worek, w którym był uwięziony szczeniak

Takiego widoku nikt się nie spodziewał… Piesek był cały we krwi. Jego łapki były skrępowane taśmą klejącą. Obok niego leżał duży kamień, który najwidoczniej miał „pomóc” w tym, aby zwierzę szybciej utonęło.

Na miejsce tego zatrważającego zdarzenia wezwano fundację Animal Rescue Polska. Każdemu zależało na tym, aby znaleźć sprawcę tego okropieństwa. Kobieta, która była świadkiem, wiedziała, że to były dwie osoby, a pomocny był także fakt, że przyjechały autem.

Postanowiliśmy opublikować zdjęcie psiaka i oznajmić, że błąkał się on nad Wisłą. Nie chcieliśmy wystraszyć sprawczyń ani świadków. Po godzinie zgłosiła się roztrzęsiona właścicielka. Opisała psa bardzo dokładnie, informując, że kilka godzin wcześniej uciekł jej ze smyczy. Postanowiliśmy pojechać do niej, aby sprawdzić, czy to ona próbowała zabić psa

Kobieta, która była świadkiem zdarzenia, rozpoznała właścicielkę. To ona chciała utopić szczeniaka!

Dały złapać się w sidła fundacji. Gdy wolontariusze mieli pewność, że te kobiety są winne, wezwali policję. Okazało się, że pięciomiesięczny piesek przeszkadzał im, ponieważ mają ciężką sytuację rodzinną. O ile to jeszcze można zrozumieć, nikt nie będzie w stanie pojąć tego, jak można z premedytacją skakać po zwierzęciu i mieć w planach to, że za chwilę wrzuci się je do wody, aby je zabić. Od razu sprawa została zgłoszono do prokuratury, a kobiety usłyszały zarzuty karne wynikające z ustawy o ochronie zwierząt. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności.

Co z pieskiem?

Szczeniaczek od razu trafił pod opiekę weterynarza. Stwierdzono u niego liczne rany i opuchliznę na pyszczku, co świadczy o tym, że przyjął w tym miejscu dużo ciosów od swoich właścicielek. Istnieje także podejrzenie złamania miednicy, a to z kolei może świadczyć o tym, że zwierzę było maltretowane znacznie wcześniej. Było także skrajnie wychudzone. Boi się każdego gwałtownego ruchu i źle reaguje na smycz. Obecnie przebywa w domu tymczasowym fundacji i czeka na nowe miejsce, w którym będzie czuć się bezpiecznie i dozna miłości.

Wierzymy, że kobiety spotka najwyższy wymiar kary ?

Może Cię zainteresować