×

„Michael to mój brat. Kocham go, ale nie mogę tego ukrywać”. Siostra Jacksona wyjawiła prawdę

Dokument „Leving Neverland” opowiadający historię molestowania dwójki chłopców przez Michaela Jacksona wywołał ogromne zamieszanie we wszystkich mediach na całym świecie. Po 10 latach od śmierci gwiazdora dyskusja o jego rzekomych upodobaniach do młodych chłopców rozgorzała na nowo. W całej medialnej burzy pojawia się też wiele wątków pobocznych, które rzucają nowe światło na całą sytuację. Ostatnio w sieci pojawił się stary wywiad z siostrą piosenkarza, LaToyą Jackson. W 1993 roku przyznała, że jej brat jest pedofilem.

Szokujące wyznanie

Wywiad sprzed 26 lat można znaleźć w sieci już od dłuższego czasu. Jednak pojawił się w mediach dopiero teraz, kiedy na platformie HBO GO pojawił się kontrowersyjny dokument. LaToya udzieliła wywiadu dla MTV, ponieważ wówczas pozew do sądu złożył ojciec jednego z chłopców, którzy bywali w domu gwiazdora. Pytana o brata piosenkarka bez ogródek powiedziała, że Michael jest pedofilem:

Michael jest moim bratem. Bardzo go kocham, ale nie mogę i nie będę cichym kolaborantem w jego zbrodniach, przeciwko małym, niewinnym dzieciom. Jeśli nie zabiorę głosu, to będzie to jednoznaczne z napędzeniem winy i upokorzenia, które czują te dzieci. Myślę, że to byłoby bardzo złe.

W rozmowie, wokalista przyznała, że matka pokazała jej czeki na ogromne sumy, które Michael wypisywał dla rodziców dzieci. Wszystko po to, by kupić milczenie rodziców.

LaToya zaznaczyła, że sama była ofiarą molestowania, którego dopuszczał się jej ojciec. Dlatego wie, przez co przechodzą te dzieci i tym bardziej nie może siedzieć cicho z podkulonym ogonem. W wywiadzie zwróciła uwagę na niepokojące zachowanie Jacksona:

Teraz pomyślcie przez chwilę i powiedzcie mi, jaki 35-letni mężczyzna zabiera małego chłopca i zostaje z nim przez 30 dni? Później zabiera następnego i zostaje z nim przez 5 dni i nigdy nie wychodzą z pokoju? Ilu z was ma 35 lat? Ilu z was zabrałoby małe dzieci i zrobiło coś takiego? Ile mają lat, 9, 10, 11? Kocham mojego brata, ale to jest złe. Nie chce oglądać cierpienia tych dzieci

Była pod wpływem okrutnego męża

Do słów piosenkarki odniosła się jej rodzina. Warto wspomnieć, że w tym czasie LaToya była na „wygnaniu”, ze względu na związek z Jackiem Gordonem, który znęcał się nad piosenkarką. Rodzina komentując wystąpienie, oskarżyła ją, że dostała pieniądze za oczernienie Michaela. W podobnym tonie kilka lat później wypowiadała się sama LaToya. Stwierdziła, że to, co powiedziała, było wynikiem manipulacji ze strony jej brutalnego męża.

Jackson nie został skazany

O królu popu wypowiedział się też jego bratanek. Taj Jackson został zapytany przez portal NME, czy nigdy nie miał ani trochę wątpliwości, co do niewinności wujka. Taj odpowiedział, że gdy w 2003 pojawił się kolejny pozew, nie wszystko było jasne, a sprawa wstrząsnęła rodziną.

Proces z pozwu Gavina Arvizo zakończył się po prawie dwóch latach, 13 czerwca 2005 roku. Chłopiec zeznał, że gdy nocował na ranchu Neverland, Michael częstował go alkoholem, pokazywał pisma pornograficzne i dwukrotnie wykorzystał go seksualnie pod pozorem „nauki masturbacji”. Ze względu na podważenie wiarygodności zeznań Gavina i jego rodziny, Jackson został oczyszczony z zarzutów. Taj uważa, że problemy Michaela brały się z jego największej „słabości”, czyli chęci pomocy innym.

Zapytałem go o Gavina. Powiedział mi: „Nie mogłem pozwolić, żeby umarł”. Gavin wiedział już, że ma raka, kiedy spotkał Michaela Jacksona. Już jest zdrowy, ale wtedy ciężko chorował, wielu o tym zapomina

Bratanek piosenkarza zaznaczył, że zbiera pieniądze na stworzenie serii dokumentalnej o Michaelu. Chce pokazać w niej prawdę o królu popu.

Sprzątaczka nie ma wątpliwości

Kolejnym głosem w sprawie jest sprzątaczka Jacksona, Adrian McManus. W wywiadzie dla „Daily Mirror” kobieta powiedziała, że prawie codziennie wyciągała z basenu ubrania piosenkarza i dziecięca bieliznę. Dodatkowo często znajdowała nagie zdjęcia. Zaznaczyła, że w sypialni muzyk miał wiele kaset VHS. Co prawda nie wie, co na nich było, ale podejrzewa nielegalną pornografię.

To tylko teorie spiskowe

Sam Jackson nie może już bronić się przed oskarżeniami. Jednak w wielu wypowiedziach sprzed lat zaznaczał, że jest ofiarą fali konspiracji i teorii spiskowych. Zaznaczał, że oskarżenia pojawiły się dopiero, kiedy stał się niesamowicie popularny, a jego utwory podbijały listy przebojów:

Zaczęli nazywać mnie dziwakiem, homoseksualistą, pedofilem, że próbowałem wybielić sobie skórę… Robili wszystko, by mnie obrzydzić ludziom

Jakiś czas temu, w kwestii Jacksona wypowiedział się też aktor Corey Feldman. Jako dziecko wielokrotnie przebywał na jego ranchu. Przez wiele lat bronił piosenkarza, ale ostatecznie stwierdził, że „nie może już dłużej”. W rozmowie z CNN zaznaczył, że musi stanąć po stronie słabszych:

Musimy dać im głos. Prawo do opowiedzenia ich historii. Musimy rozważyć wszystkie możliwe scenariusze, nawet jeśli to dla nas niewygodne

Bronią pamięci króla popu

Wielu ludzi nadal broni Jacksona. Premiera filmu „Leving Neverland” w Wielkiej Brytanii wywołała falę protestów. Na ulicach odbywały się demonstracje, pojawiły się plakaty z twarzą Michaela i napisem „niewinny” umieszczonym na jego ustach. Na miejskich autobusach pojawiły się ogromne billboardy z napisem „Fakty nie kłamią. Ludzie tak”.

O sprawie wypowiedziała się 34-letnia Anika Kotecha, jedna z organizatorek protestów przeciwko filmowi:

Od długiego czasu wiemy, że te oskarżenia to kłamstwa i chcemy, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli. Nie bronię go, bo umiał śpiewać, czy tańczyć. Ofiara niesłusznego oskarżenia jest tak samo ofiarą jak ofiara pedofilii

Opuścić Nibylandię

„Leving Neverland” skupia się wokół historii dwójki chłopców. Pierwszym z nich jest James Safechuck. Gwiazdora poznał na planie reklamowym Pepsi. Drugi z nich, Wade Robson spotkanie z gwiazdorem wygrał zwyciężając w konkursie tanecznym. Obaj w dokumencie Reeda opowiadają o tym, jak Michael zdobył zaufanie ich rodzin. Zaproszenie do jego domu, który był spełnieniem wszystkich dziecięcych marzeń było dla chłopców jak wygrany los na loterii. Właśnie tam obaj stali się ofiarami molestowania seksualnego.

Film zdobył pozytywne recenzje krytyków. Jednak wiarygodność Safechucka i Robsona podważa rodzina piosenkarza i jego fani. Według nich film ma na celu jedynie publiczny lincz. Zaznaczają też, że nie powstałby, gdyby Jackson nadal żył i mógłby się sam bronić. Rodzina muzyka zwróciła uwagę, że w procesie z 2005 roku, w którym został uniewinniony, zarówno Safechuck, jak i Robson zeznali, że nie byli molestowani. Prawnik Jacksonów zaznacza, że dokument jest próbą wyłudzenia setek milionów dolarów od rodziny króla popu.

Brak jednoznacznych odpowiedzi

Dziennikarz muzyczny Jarek Szubrycht w rozmowie PAP stwierdził, że ciężko jest ocenić intencje kierujące twórcami filmu. Na razie, jest daleki od wyciągania jednoznacznych wniosków:

Niestety, w tej chwili jest tak, że mamy słowo przeciwko słowu. Oczywiście, zarzuty stawiane Michaelowi Jacksonowi w tym filmie są bardzo poważne i podejrzewam, że twórcy dokumentu i wszyscy, którzy za tym stoją, nie formułowaliby ich i nie wypuszczali w przestrzeń publiczną, gdyby nie liczyli się z tym, że ktoś powie „sprawdzam”. Trzeba się liczyć z tym, że są poszlaki na tyle wiarygodne, że jednak sprawa miała miejsce

Szubrycht odniósł się także do decyzji niektórych stacji radiowych, o wycofaniu muzyki Jacksona z ich playlist. Według niego, takie posunięcie powinno być „rozpatrzone w sercu przez każdego dyrektora programowego radiostacji”. Zaznacza, że gdyby każdą muzykę oceniać przez pryzmat moralności twórcy, zostalibyśmy bez znacznej części dorobku kulturowego. Chociaż może rzeczywiście, warto zaprzestać stawiania pomników i promowania dzieł artystów o wątpliwej moralności. Nie można jednak dopuścić, żeby było to równoznaczne z usuwaniem ich twórczości ze zbiorowej pamięci i zakazaniem ich dystrybucji.

Sprawa Michaela Jacksona jest niezwykle trudna. Wszyscy powinni chyba powstrzymać się od wydawania jednoznacznych sądów, dopóki nie ma jednoznacznych ustaleń

Może Cię zainteresować